Minęło znów kilka tygodni
w międzyczasie zrobiliśmy z panią doktor badania krwi Bakalii (miała chwilowy spadek formy). Na szczęście Bakusia jest (poza dziąsłami) zdrową kotenią
Bakusię irytują moje tymczasy, ale kończyło sie tylko na ustawianiu do pionu pędractwa poprzez opacanie łapą. Za to w nocy pozwalała się temu pędractwu przytulić do siebie (na mojej poduszce

). Ona zdecydowanie woli już podrośnięte koty.
Jest nadal słodka, przkochana i wypłochowata

Ją trzeba poznac by pokochać.
I tak tez się stało. Ktoś poznał i pokochał....
Spełniło sie moje marzenie o domku dla Bakalii
Bakusia dziś bladym świtem zmieniła miejsce zamieszkania 
.
Ma wreszcie na własność dwójkę ludzi, duży dom i 4 (chyba 4) psiaki.
Mam nadzieję, ze dogada się z psiakami i będą razem spali (jak to kiedys już z innym psiakiem spała), że szybciutko pokocha ludzi i pokaże jaką jest słodką kotenią.
Jutro by minęło 10 miesięcy pobytu u mnie. Moja słodka wypłoszka

Dużo razem przeszłyśmy. Dużo w tego kota włożyłam (finansowo i emocjonalnie). Dzięki wspaniałym ludziom z tego forum była możliwa kosztowna operacja dziewczynki, leczenie. Dzięki Wam wszystkim! Wielkie podziękowania należą się tez naszej pani doktor za prowadzenie Bakalii, za drążenie przyczyn jej wyglądu i samopoczucia, diagnozę i leczenie. Za świętą cierpliwość dla chorowitki. Te wszyskie przejścia sprawiły, że jest dla mnie bardzo specjalnym kotem. Żadne kocie brykanie nie cieszyło tak jak jej, było po wielu miesiącach leczenia. Mizianki, ufność nawet przy podawaniu leków. Obrażała się za kolejne tymczasy, chodziłam za nią z miską i prosiłam by zjadła. Wszystko wybaczała i przychodziła spać na poduszkę. Zawsze witała w drzwiach, przemykała obok nóg by ją smyrnąć po grzbiecie.
Jakby to nie był Ten dom, to nie wiem czy bym ją komukolwiek oddała
jestem przeszczęśliwa



Dostałam przepiękny prezent na urodziny
Szczęścia Bakusiu, samego szczęścia i zdrówka w nowym domu!

