Tak wygląda nasz bohater. Wygląda nawet nieźle. Niestety, nie pamiętałam o tym, że mam aparat i pstrykałam jak już Asia zapakowała małego w kontener.
Właściwie, to nie wiem, jak zacząć. Może zacznę od tego, że kot czuje się lepiej. Ma lekkie wzdęcie i dziś się nieco przytkał [ale po mierzeniu temperatury - której nie stwierdzono - w domu się odetkał]. Ale jest kontaktowy, protestujący na stole weta, przymilający się po wszystkich atrakcjach. Asia mówiła, że w domu - choć dużo posypia - zachowuje się prawie, jak normalny kot.
Ale wszyscy wiemy, że `prawie` robi wielką różnicę. I tę różnicę widać w wynikach.
WBC - 22,6 x10do3/uL
RBC - 3,43 x10do6/uL
HGB - 5,1 g/dl
HCT - 18,3 %
MCV - 53,4 fL
MCH - 14,9 pg
MCHC - 27,9 g/dl
PLT - 420 x10do3/uL
RDW-SD - 30,7 fL
Rozmaz [w %]
Pałeczkowate 1
Podzielone 65
Kwasochłonne 5
Limfocyty 28
Monocyty 1
Diagnoza - białaczka.
Na pewno nie wirusowa. Pozostaje pytanie, czy jest wynikiem intensywnego leczenia [metronidazol może uszkadzać szpik kostny], czy jest wynikiem uszkodzenia szpiku kostnego o innej etiologii, czy też mamy do czynienia z chłoniakiem.
Jesteśmy w kropce. Istnieje możliwość suplementowania żelazem i B12, by wspomóc regenerację szpiku i wytwarzanie krwinek.
Osobiście bardzo żałuję, że nie `przymusiłam` weta, który robił zabieg, do pobrania wycinka węzła chłonnego...
Asia kazała napisać:
wszyscy stoją nad kotem, rozkładają ręce i deliberują, a kot ma to wszystko gdzieś i postanowił poczuć się lepiej.
Mam tylko nadzieję, że nie będzie nawrotów, po odstawieniu leków antybakteryjnych.