Nie wiem... W domu Madhatter zapłakany siedział przy szafce... Piszczał. Zajrzałam pod szafkę. Noma leżał z łapkami na bokach. Myślałam, że źle się czuje. Chciałam go podnieśc, ale był zimny
To moja wina. Nie pojechałam do domu bezpośrednio, po drodze weszłam do marketu zrobić zakupy (wszystko mi się skończyło w domu, myślałam, że dziś w końcu zrobię jakieś zakupy, kupiłam dla Nomy mięsko, bo widziałam, że wczoraj słabiej się czuł...) Przepraszam, Nomeczku

Nie zdążyłam Ci pomóc...