Na początku parę słów wyjaśnienia w sprawie mojego niepisania: od piątku rano byłam cały czas poza Łodzią, na szkoleniu. Mieszkałam w głuszy, w której nie tylko nie było netu, ale nawet sklepu. Właśnie wróciłam i natychmiast piszę.
Co do smsów, na które nie odpowiedziałam - bardzo przepraszam, ale dopiero jutro dostanę wypłatę i będę mogła doładować swoje konto. Chwilowo jest zupełnie puste i niestety nie mogłam odpowiedzieć, na żadne dochodzące do mnie wiadomości.
Twins, po pierwsze dziękuję za kontakt do Pani poszukującej szylkretki. A wibrysce dziękuję za nieustającą czujność i natychmiastową wiadomość z numerem telefonu. Zazdzwoniłam tam, zgłosił się Pan, który w ogóle nie wiedział o co chodzi. Spróbuję jeszcze jutro, być może powinnam rozmawiać z jego żoną, choć przyznaję, że to troszkę dziwne, że nie jest wtajemniczony w jej poszukiwania kota...
Azyl, zimno itd. Twins, jestem bardzo wdzięczna, że zaoferowałaś tak konkretną pomoc. Ale przez te parę ostatnich dni, m.in. wtedy kiedy nie było mnie na forum, sytuacja u mnie trochę się zmieniła. To znaczy:
Stina i jeden z białych 4-miesięcznych kociaków znalazły domy w Łodzi. Mamamię zawożę jutro do Wrocławia, a docelowo będzie mieszkała w Głogowie u wspaniałych ludzi, z którymi skontaktowała mnie tufcio. Martuś -

! I jeszcze w tym tygodniu do swojego nowego domu w Toruniu trafi Smilla.
W związku z powyższym będę chciała zabrać leśne kocięta do siebie. Rosie, Kojak i Columbo zamieszkają w jednym pokoju z szylkretką Charlottą (na razie średnio się lubią, ale trudno...

). Zwolni się więc moja kuchnia i tam zamieszkają Grotniczaki. Nie wiem tylko, kiedy będę mogła po nie pojechać - mam nadzieję, że najpóźniej w piątek. To trochę skomplikowana operacja, bo kotów jest w sumie pięć (jeszcze ich mama do sterylki), a ja nie mam jeszcze pomysłu jak zorganizować sobie transport. Ale jakoś na pewno dam radę.
Tak to wygląda w tej chwili. Mam nadzieję, że to co napisałam wyjaśnia wszystkie wątpliwości i kontrowersje. Cały czas będę na bieżąco pisała jakie są postępy z łapaniem kociaków i oczywiście dam znać, kiedy tylko trafią do mnie.
Trochę się obawiam, że od 2 tygodni nikt, zupełnie nikt nie pytał o moje 3-miesięczne kociaki. Rosną szybko, a tu zero zaintersowania - a przecież to maluchy, więc spodziewałam się, że to właśnie one będę pierwsze w kolejce do adopcji. Ale nic, czekam cierpliwie. Chciałabym tylko, żeby coś zadziało się jeszcze w tym tygodniu, bo w poniedziałek znikam na 17 dni i będę mogła reagować na ewentualne pytania (od ludzi zainteresowanych adopcjami) tylko sporadycznie przez maile

Dlatego ten tydzień jest dla mnie bardzo ważny i chciałabym zdziałać w tym czasie jak najwięcej.
Będę dzisiaj w necie przynajmniej do północy, więc jeśli zostało coś jeszcze do wyjaśnienia, to od razu odpowiem. Ufff, a teraz zabieram się za odpisywanie na zaległe maile
Chociaż jestem tak wykończona, że zaraz zasnę na kalwiaturze...