Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 26, 2007 9:47

Uff, dobrze, ze maluchy juz wychodza na prosta :)
Sylwka, widze, ze dokocenie stalo sie faktem ;) Kaśka sobie Was (Ciebie i Zenka) owinęła wokól łapki :D

I caly czas mysle o Burej - zeby jednak znalazl sie jakis dobry domnek dla niej :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2007 11:29

Chłopcy mają swój wątek na Kociarni: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2584547#2584547
i szukają wspaniałych domów. Może uda mi się dzisiaj zrobić ogłoszenia chłopakom i mamuśce.
Benio w sobotę zaliczył kąpiel w .... kibelku. Właściwie to bardzo śmieszna sytuacja, bo zupełnie nie zagrażało to jego życiu. Podniosłam klapę aby wrzucić żwirek i w tej samej chwili do klopa na główkę wskoczyła mała torpeda. Przyleciał z przedpokoju na pełnym gazie a że to towarzyski kot to chyba chciał mi pomóc. Zdążyłam złapać za ogon ale łepetyna i przednie łapki zanurkowały. Nie używam kibelkowej chemii, więc skończyło się na strachu, płaczu (żalił się mały bardzo) i wycieraniu ręcznikiem. Trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Przez weekend dzieciaki wyjatkowo duzo spały (ja też) i nie wiem czy to jeszcze po szczepieniu czy po prostu pogoda też tak na nich wpływa. Spaliśmy zatem wszyscy: ja, na mnie 3 maluchy, Zenek na krześle lub na łóżku i Bura Minia w pudełku. Nawet Zenek już nie zwiewa jak się jakieś małe do niego przytuli a wczesniej nie życzył sobie spania z kimkolwiek. Ale te dzieciaki go zmieniły. Niestety zapomniał przestawić sobie zegarek w głowie i dzisiaj o 5:30 miałam koncert w stylu: "Miau, wstawaj, bo jestem głodny, miauuu idę pokopać w kuwecie, miauuuu zrobiłem kupę, mrrruuuu, itd. " do 6:30 kiedy wstałam.
Zenek uwielbia maluchy ale bije Burą i nie mogę ich zostawić samych w jednym pomieszczeniu. Domku dla Burej znajdź się.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon paź 29, 2007 12:45

Za domki :ok: 8) 8)
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto paź 30, 2007 7:59

Kaśka napędziła mi stracha. Wczoraj rano przed moim wyjściem do pracy wpadła mi pod nogi. Lekko przycisnęłam jej łepetynę. Oglądnęłam ją z każdej strony i wyglądała OK. Po powrocie myślałam, że zwątpię bo Kaśka była jakaś dziwna. Niby chciała się bawić ale kończyło się na powolnym machaniu łapkami, była senna, nie chciała jeść, mlaskała. Wyglądąła jakby miała goraczkę ale mierzyłam i było OK choć była dziwnie ciepła. Rany myślałam, że jednak zrobiłam jej krzywdę. Pognałyśmy do weta i co .... czerwone gardło i gorączka. Wyrzucam termometr, bo jest do kitu. Zaczynamy od nowa antybiotyk. Po tolfedynie kociątko odżyło i od wieczora lata jak z motorkiem w pupie. Reszta stada dostaje biostyminę. Jak się zarażą to się zastrzelę i forum będzie musiało je zaadoptować :wink: . Zenka też.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 30, 2007 10:30

Coś mi sie zdaje, że po Zenka by sie tu kolejka ustawiła ;) Co nie znaczy, że zachęcam Cie do zabaw bronią palną ;)

Biedna Kasia - niedawno chorowała i teraz znowu - wrażliwe kociątko z niej. Najważniejsze, ze szybko to zauważyłaś i pojechałyście do weta.
P.s. co do termometru - kurczę, co jak co, ale urządzenia medyczne, takie jak termometry, czy ciśnieniomierze powinny być bardziej wiarygodne, bo to może poważnie odbić się na zdrowiu. Przekonała sie o tym kiedyś moja mama: domowy ciśnieniomierz pokazywał mniej wiecej normalne ciśnienie, dopiero jak przyjechało pogotowie, okazało sie, jak bardzo odbiega ono od normy.
P.s.2. Moja Niuńka też była taką żywą torpedą, gdy przekonała się, że jest więcej pzestrzeni niż mój/jej pokój - też mi kiedyś wpadła pod nogi i też niechcąco ją przydeptałam :oops:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 30, 2007 11:18

Ależ się u Was dzieje.
Cykor to też torpeda i zdaje się Nordstjerna będzie musiała sobie zafundować wycieczkę do Barnsdale;P Wczoraj właśnie Cykoria zaatakował szafkę na której postawiłam moją relikwię czyli ukochany zielony kubeczek z Barnsdale<beczy> Dla ogrodnika Barnsdale jest jak Fatima dla katolików;)
Oczywiście z kubka niewiele zostało...
Poza tym co co potrafi zjeść Cykor samą mnie przeraża, potwornie musimy się pilnować;( Ostatnio były to takie gumowe frędzelki z piłeczki przeznaczonej dla kotów. Na szczęście ten deser zwrócił. Ostatnio go przyłapałam jak obgryzał okładkę książki!!
Nastąpił też zwrot w oswajaniu i to obydwu drani, bo Cykorek do tej pory pozwalał się miziać tylko mnie. Od jakiegoś czasu nie ucieka już jak Młody albo Dziewczyna Młodego wyciągają w jego stronę rękę. Oczywiście to nie przeszkadza im wylegiwać się na jego łóżku, tam jest taki mięciutki kocyk szafirowo zielony an którym pięknie odbija się Cat's Best;) Natomiast szalone postępy zrobił Piórek, którego przynajmniej raz dziennie mogę położyć na kolanach i pogłaskać. Włazi też na łóżko i nawet czasem koło mnie się kładzie, takoż samo jak zalegnę na kanapie z książką.
Oczywiście to nie nie ma wpływu na demolkę (np. zdarcie kawałków tapety w sypialni - wrr... remont robiłam kilka miesięcy temu) i rozwalaniu wszystkiego co stoi na drodze. Z uwzględnieniem roślin szczególnie.

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Wto paź 30, 2007 13:02

skaskaNH pisze:Biedna Kasia - niedawno chorowała i teraz znowu - wrażliwe kociątko z niej. Najważniejsze, ze szybko to zauważyłaś i pojechałyście do weta.

Myślałam, że na zawał zejdę bo miałam mroczną wizję, że to ja jej uszkodziłam łepetynę. Niby nic nie widać, oczka OK, źrenice działają OK ale sam kociak nie działa jak trzeba.
Lekarka trzymając ją na rekach pokazała jej szafkę i poprosiła aby sobie sama wybrała antybiotyk :wink: . Tyle różnych już brała :cry: . Myślę, że odporność spadła po szczepieniu i to cholerstwo ją zaatakowało. Mnie też trochę boli gardło, więc to pewnie jakieś międzygatunkowe choróbsko.
Takie "genetycznie zmodyfikowane" kociątko chyba nie będzie zdrowotnie normalne. Pasuje do Zenona jak ulał. Stali w jednej kolejce - po urodę. W kolejce po zdrowie chyba zapomnieli stanać. O rozumku to Zenek zdecydowanie zapomniał ale coś mi się wydaje, że Kasia (jak to kobieta) będzie bardziej rozgarnieta.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto paź 30, 2007 13:50

No, nie powiem, stara się to całe towarzystwo o szczelne wypełnienie sobą przestrzeni, fizycznej, psychicznej i czasowej. :roll:

I mój mały, kochany Cykorek tak się zachowuje...
Kubeczek z Barnsdale, drań jeden! :oops:
Ale cieszę się z postępów w oswajaniu. To chyba jest jakiś taki "dziczy" wiek, z którego chłopaki już powoli wyrastają.

Dobrze, że u Kaśki to tylko kolejna infekcja - u nas zawsze po szczepieniu coś się musiało przyplątać; kokcydia przecież też dopiero po szczepieniu wylazły. Może by tak w końcu te nasze koty wyzdrowiały, bo mam straszną ochotę je odwiedzić, a póki co, to się tak chyba zarażamy wzajemnie.
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto paź 30, 2007 21:34

Nordstjerna pisze:
I mój mały, kochany Cykorek tak się zachowuje...


No... Oto Cykorek w trakcie ataku na paproć. Ja już naprawdę nie mam gdzie tych kwiatków ustawiać;(


Obrazek

Obrazek

Obrazek

I stateczny Piórek patrzący na wszystko ze stoickim spokojem (z deski do prasowania ofkors...)

Obrazek

MartaG

 
Posty: 89
Od: Nie sie 19, 2007 23:22
Lokalizacja: Wadowice

Post » Wto paź 30, 2007 21:47

Aaaaale się z Pióra kocisko zrobiło! 8O
A Cykorek to tak jak Chineczka, takie chude fiubździu. Tylko dzikie harce w głowie i te same inklinacje do kwiatków. A potem w nocy przyłazi i "kochamciekochamciekocham" . Widać, że rodzeństwo, tylko po kim to mają, bo przecież nie po mamusi?
Po babci? :wink:

Nasze kwiatki jadą na tymczas do mojej Mamy. I szukają domku stałego. :roll:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pon lis 05, 2007 10:12

Hurrrrraaaaaaaaa !!! BSE się odnalazła. Jakby tego było mało BSE się oswaja i pani K. z córka zastanawiają się czy nie zabrać jej do domu. Kicia pojawia się codziennie, dała się dotykać a nawet podobno próbowała się bawić piłeczką. Na szczęście tak traktuje tylko ludzi, których zna i którzy dają jeść. Rany co się dzieje. Może po sterylizacji poziom strachu jej spadł razem z poziomem hormonów? Może to dlatego, ze nie ma pod blokiem Burej, która wcześniej była tam pania na włościach i wyganiała BSE. Kicia wygląda dobrze ale bardzo kuleje - tego niestety nie można wyleczyć, bo za bardzo zmieniona jest okolica stawu.
Kaśka w piątek dostała ostatni antybiotyk (shotapen) i mam nadzieję, że więcej takich numerów nie będzie.

A teraz drobne podsumowanie tego wątku:
BSE - wysterylizowana, podleczona (nie piszę wyleczona, bo się nie da), wypuszczona, stawia się na posiłki.
Bura - wysterylizowana, zaszczepiona, oswojona :wink: , szuka domu.
Kuśtyczka - wyleczona, zaszczepiona, wyadoptowana.
Piór i Cykor - wyleczeni, zaszczepieni, wyadoptowani.
Chinka - wyleczona, zaszczepiona, wygrzana pod lampką (ma swoje prywatne solarium u Nordstjerny), "urośnięta" na długość (na szerokość jakoś jej nie idzie), szuka domu.
Blender - wyleczony (wielokrotnie ze wszystkich "cudów" jakie ze sobą miał), zaszczepiony, "przytuczony", chyba nie szuka domu :wink:
Kaśka (Scania) - wyleczona (kilkakrotnie), zaszczepiona, chyba nie szuka domu :D .
Isiek i Benio (Ikarus i Bentz) - wyleczeni, zaszczepieni, pompony na miejscu (za parę miesięcy do cięcia), zdrowi jak rydze, szukają domu.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 05, 2007 10:18

Wow! A to zaskoczenie - nie podejrzewałam DzikiejDzikiej BSE o takie proludzkie zachowania. Ale skoro K. jest skłonna zabrać ją do domu, to tym lepiej. Ciekawe tylko, jak bedzie sie zachowywać w kontakcie z jej kotkiem (ale to chyba jeszcze mlody kociak jest?).

Co do Burej - może założyć jej osobny wątek?

A bilans całkiem niezły - tyle "burego szcześcia" rozparcelowanego do domków ;)
Najbardziej martwi mnie właśnie Bura (i troche Chineczka), bo chłopaki są małe i pewnie pójdą szybko do domków.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 05, 2007 10:24

skaskaNH pisze:Co do Burej - może założyć jej osobny wątek?

Pracuję nad tym :wink:

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 05, 2007 12:08

Na prośbę skaskaNH ...
Baner chłopcy:
Kod: Zaznacz cały
[URL=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=67728][img]http://upload.miau.pl/3/44010.jpg[/img][/URL]

Baner Bura:
Kod: Zaznacz cały
[URL=http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2600819#2600819][img]http://upload.miau.pl/3/44012.jpg[/img][/URL]


Bura ma swój wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2600819#2600819
Zapraszam do niego serdecznie, bo domek musi się znaleźć i już.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lis 05, 2007 15:34

Strasznie się ucieszyłam z tej wczorajszej wiadomości o BSE. Aż się bałam o nią zapytać, a tu takie dobre wieści. Trzymam kciuki za decyzję pani K., bo tej kotce naprawdę żyłoby się łatwiej w ciepłym domu. U nas nie chciała się oswoić, ale może trzeba czasu i ludzi, których znała wcześniej.
Chyba muszę zrobić dla busików jakiś krótszy banerek dla siebie, bo mi się w podpisie nie mieszczą :(
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 1088 gości