Przeczytałam swoje posty dotyczący sondy po raz kolejny. Były trzy. Ale choć czytam je w tył i w przód, nie widzę w nich nic ostego, czy nieuprzejmego. Piszę, że „nie rozumiem”, „że nie wobrażam sobie”, „że mam nadzieję, że to jednak nie sonda, bo jak by jadła samodzielnie .” I te słowa znaczyły dokładnie tyle i nic więcej. To nie jakaś zawoalowana krytyka. Jeżeli mimo to uraziłam, zostałam sądem kapturowym itp., to przepraszam. Nie miałam takiego zamiaru.
A zakładania sondy nadal nie rozumiem

I nie znaczy to:'takie praktyki przechodzą ludzkie pojęcie"

a jedynie to, że nie wiem, jak da się kotu przepchnąć rurkę przez mały nosek.
Cieszę się, że kot dochodzi do siebie. Pozdrawiam