Pożar w korabiewickiej kociarni - ROZPACZLIWY APEL O DT !!!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie paź 28, 2007 16:54 Korabiewice

mru-mru
Ostatnio edytowano Śro paź 31, 2007 23:45 przez olga nik, łącznie edytowano 1 raz

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 17:28

Dzis bylam w Korabiewicach i przekazalam wszysttkie dary :) jutro ma być nowy barak. pani Basia sprząta ten stary, bo ma iść do remontu i dla psów. ponoć wszystko się gdzieś w schronisku przyda. dla kotków też się przyda. niestety nie widzialam żadnego, bo p. Basia woli następnym razem. widzialam za to mnóstwo psów, konie z daleka i jak p. Magda misie karmila. w schronisku dla kotów brakuje wciąż żwirku, jedzenia w puszkach, koce i kocyki, poduszki i inne takie aby wymościć futerkom nowe lóżeczka. dużo takich rzeczy zawiozlam, ale ponoć się jeszcze przyda. :) mam kilka zdjęć ze schroniska i jak się nauczę to je Wam wrzucę. chcecie?

truskawa00

 
Posty: 26
Od: Pon paź 15, 2007 22:29

Post » Nie paź 28, 2007 17:38 schronisko

mru-mru
Ostatnio edytowano Śro paź 31, 2007 23:46 przez olga nik, łącznie edytowano 1 raz

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 18:12

ja wiem, mówila. Ale przecież czego można się spowidziewać, skoro wszystko splonęlo? a do tego musi do jutra wszystko wywalić, bo ma być ten nowy barak w tym miejscu. Moim zdaniem lepsze nic nic. Idzie zima i liczy się czas. A zawsze może byc coś lepszego. Ale może być i gorszego. Czasem trzeba brać co jest. Nie rozumiem tej calej klótni. Wszyscy co się w to zaangażowali są wspanialymi ludźmi. Ja na przyklad nic więcej zrobićbym nie mogla. Nie to, że nie umiem, ale jestem chyba dość nieśmiala i wyklócać się nie umiem. Dlatego prosze Was- nie odchodźcie! Tam te kotki Was potrzbują!

Zdjęcia (tylko kilka i b. zmniejszone):
Obrazekkonie
Obrazekmisie i p. Magda
Obrazekpsy i ogólnie schronisko
Obrazekczęść darów (reszta pojechala gdzieś na taczce)
Ostatnio edytowano Nie paź 28, 2007 22:55 przez truskawa00, łącznie edytowano 2 razy

truskawa00

 
Posty: 26
Od: Pon paź 15, 2007 22:29

Post » Nie paź 28, 2007 20:18

Zle sie stało z tym baraczkiem.. Duzo osób zaangażowało się w tą sprawę, poswięcając czas, pieniądze, emocje - nie wiadomo co wymienić pierwsze.. - a wyszło tak jak wyszło..
Jeśli mogę tylko tak cichutko poprosić, poczekajcie z decyzjami, poczekajcie kilka dni, aż emocje się wyciszą.. Tam zostały koty.. Sporo osób już mniej lub więcej orientuje się w sytuacji i nie ma złudzeń, że bez Olgi te koty będą w bardzo, bardzo trudnej sytuacji, żeby nie napisać, że będą umierały - jeden po drugim... (Oczywiście nie umniejszam tego co robi Bajka , Poddasze i inne mocno zaangażowane Dziewczyny! !!) Ale chyba zdajemy sobie sprawę, że niełatwo jest zastąpić Olgę.. Olga, Ty poświęciłaś tym biednym futrom wszystko.. Zawsze przy takim zaangażowaniu, nerwówce, piętrzących się trudnościach przychodzi zmęczenie, a w bardzo stresujących sytuacjach - bunt, bo przecież nie można przeskoczyć samej siebie... Tylko Ty, Olga, wiesz, ile Ciebie to wszystko koztowało, jaka cene zapłaciłaś za zycie każdego z tych kotów.. A czasami za śmierć, ale taką godną - bo tylko to można było zrobić (mam na mysli Domino, z którą byłaś w szpitaliku, ktorej dałaś miłość, ciepło serca i dłoni, którą zabrałaś na zawsze ze schronu..) Olgo, cokolwiek teraz nie zrobisz z Korabiewicami, pamiętaj, że wszyscy przejmujący sie losem korabiewickich kotuchów mamy wobec Ciebie dług wdzięczności..
Ale poczekajcie z postami pełnymi emocji...Niech nas nie podzieli barak, jakikolwiek by się on okazał.. Nie warto.. Tam kolejne koty czekają na pomoc...
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam..
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Nie paź 28, 2007 23:20 koty

mru-mru
Ostatnio edytowano Śro paź 31, 2007 23:47 przez olga nik, łącznie edytowano 1 raz

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 0:41

Jak zawsze przez weekend byłam bez netu. Jednak wczoraj rozmawiałam z Olgą w sprawie baraku, więc już mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać :?
Jest mi bardzo smutno i źle... Od początku wiedziałam, że nie będę miała czasu zająć się zakupem baraku, a jednak teraz mam ogromne wyrzuty, że nie postarałam się bardziej... Uwierzyłam w zapewnienia, że barak nadaje się do zamieszkania. No cóż, to kwestia ocenna. Tylko szkoda, że nie usłyszałam nic o zginiłej wykładzinie, zasyfiałych ścianach, powyginanych płytach. Tym bardziej, że wspominałam o tym, że widywałam baraki mieszkalne z budów i ich stan pozostawiał wiele do życzenia. Usłyszałam to samo co Be - wystarczy pomalować. Dziwne jest dla mnie również to, że skoro barak jest w tak doskonałym stanie właściciel firmy nie zgodził się na zamianę za dopłatą na droższy, co Olga i Be zaproponowaly jak tylko zobaczyły w jakim stanie jest ten. Oczywiście trudno mieć teraz jakiekolwiek pretensje, bo kiedy rozpoczynały się poszukiwania baraku oprócz TŻ-a 1969ak nie było chętnych, aby tym się zająć. To prawda, że nie jedna osoba pracowała nad zbiórką, jednak ktoś musiał podjąć ostateczne decyzje. TŻ 1969ak dzwonił do mnie, ja konsultowałam wszystko z Olgą, ponieważ uważam, że przede wszystkim Olga ma prawo podejmować decyzje w sprawie kotów z Korabiewic. Żałuję tylko bardzo, że rozmawiając z Olgą zapewniałam Ją, że ufam ocenie TŻ-ta 1969ak. Może gdybym tego nie mówiła Olga znalazłaby czas, żeby przyjechać i obejrzeć barak przed zakupem. Stało się tak jak się stało, czasu niestety nie uda się cofnąć. Najważniejsze jest to, że koty będą miały lokum przed zimą, na pewno lepsze niż dotychczas. Dzięki zaangażowaniu Olgi, Be i Jej brata barak staje się możliwy do zamieszkania i jeżeli Oni decydują, że należy coś jeszcze dokończyć i w związku z tym trzeba poczekać z wprowadzeniem kotów to mocno ich w tym popieram. Stary barak pani Basia "malowała" od wiosny, do czasu pożaru nie został pomalowany pomimo propozycji pomocy w remoncie. Nie wierzę, że ktoś (???) w schronisku wstawi okna i obije barak blachą - to czego nie zrobi brat Be pozostanie niezrobione. Nie dziwię się, że sytuacja związana ze schroniskiem zaczyna przytłaczać Olgę. Nie zdziwę się, jeżeli zrezygnuje. Podziwiam Ją za to, że wytrzymała tak długo!
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 1:11

Depresja jesienna Was zlapapa czy co? Życie nei jest różowe, nie bylo nigdy nie będzie.

<Reszte kasuje, bo Wy i tak tego czytać nie chcecie>
Ostatnio edytowano Wto paź 30, 2007 0:17 przez truskawa00, łącznie edytowano 1 raz

truskawa00

 
Posty: 26
Od: Pon paź 15, 2007 22:29

Post » Pon paź 29, 2007 1:38

Truskawa, ja i wiele innych osób pomagamy tylko przez net, więc ewentualnie możesz to oceniać jako puste bicie piany, ale pisząc w ten sposób do Olgi jesteś po prostu bezczelna. Chyba mało poczytałaś o tym co Olga zrobiła dla korabiewickich kotów. Chcesz pomagać dalej na swój sposób to pomagaj. Ale uszanuj decyzje innych i nie kometuj ich, jeżeli nie masz pojęcia o czym piszesz.

Teraz trochę innych, lepszych wieści - Olga dostała informacje od Nowych Dużych Leonka. Wszystko jest w porządku, kocio nabiera zaufania i czuje się coraz bezpieczniej. Wygląda kwitnąco 8)

Obrazek Obrazek Obrazek

I kolejna, trochę niesamowita nowina... W zeszłym tygodniu odeszła Domino, w tym tygodniu u moich rodziców pojawiła się kotka, nie wiadomo skąd, po prostu była na podwórku...

Obrazek Obrazek Obrazek

Kiedy ją zobaczyłam poczułam się dziwnie... Już od dawna nie pojawiały się nowe koty, okoliczne Futra "ogarnęłam" już jakiś czas temu. Kota nie jest dziczkiem, to domowa mizista, nakolankowa kicia. Boi się psa i innych kotów, do ludzi przybiega natychmiast. Łasi się, ociera, korzysta z kuwety. Nie wygląda na wiejskiego kota. Skąd się wzięła? Sezon działkowiczów już się skończył, więc nie bardzo kto miał ją podrzucić. No i ten zbieg czasu...
Kicia dostała na imię Zuzia, przez przypadek... Ktoś powiedział "ładna buzia", ktoś nie dosłyszał i wyszła Zuzia :wink: A ponieważ to imię za sprawą Karotki kojarzy mi się szczęśliwie to zostało. Muszę dla Zuzanki szybko znaleźć dom, nasze koty zupełnie jej nie tolerują. Zarówno te domowe, jak i podwórzowe atakują ją z sykiem i prychaniem. Zuzia chroni się na drzewie, ponieważ jest mniejsza i lżejsza niż nasze kluchy wchodzi dużo wyżej i jest bezpieczna. Ale ile można siedzieć na czubku akacji? Na razie izolujemy Zuzkę w garażu, ale tam jest potwornie zimno i wilgotno, a poza tym cały czas jest sama. Kota jest młodziutka, więc mam nadzieję, że uda się znaleźć domek. Jeżeli nie, to dostanie budkę na zewnątrz, tylko czy dogada się z pozostałymi Futrami???
.
.

Obrazek
_________________

Koty w potrzebie proszą o pomoc
Zobacz, pokochaj, adoptuj: realnie albo wirtualnie
www.koty.sos.pl

BAJKA-BB

 
Posty: 2913
Od: Pt gru 02, 2005 23:40
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 1:55

Wiesz Truskawa, porażające jest to, że jako studentka psychologii wypisujesz takie rzeczy. Opluwasz i oceniasz. Ale z drugiej strony... hmm... może to i dobrze. Będziesz miała okazję poznać niezgłębione meandry duszy pani Basi i pani Magdy. I wtedy sama poczujesz, o czym teraz te egoistyczne i pozbawione sumienia istoty, z Olgą na czele nie chcą ci powiedzieć. ;)
I sprostowanie: Wszyscy chcemy sfinalizować sprawę baraku. Tylko czy nam na to obdarowani pozwolą?

I już całkiem serio, bez ironii i złośliwości...
Truskawa... pomagaj, ile dasz radę. Naprawdę ci życzę, żebyś dała radę jak najdłużej.

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 1:58

A dzisiaj... wyjątkowe duże czarne korabiewickie futro - czyli czarny Misiek... pojechał do domu mojego brata. Jutro okaże się, jak się dogaduje z dwoma, oczywiście czarnymi - rezydentkami. :)

Bajko... śliczna ta kicia dominowata... może to kolejne wcielenie korabiewickiej dziewczynki? Dobrze, że o nią zadbałaś. :)

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 7:41 koty

mru-mru
Ostatnio edytowano Śro paź 31, 2007 23:49 przez olga nik, łącznie edytowano 1 raz

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 11:49

długo mnie tu nie było, a tu tyle sie dzieje ...różnie sie dzieje...
ze swojej strony , po pzreczytaniu tego wszystkiego, moge jedynie przyłączyć sie do prośby Sanny, do Kubagi, który zajrzał tutaj z checią pomocy takiej, jaką może dać i mieć nadzieję, że cienie znikną - kłotnie , anse, bo i tak bez tego życie niesie wiele bólu i trudności...
Olgo, uszanuję Twoja decyzję, jakakolwiek będzie,bo wiem, jaka jest trudna...

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26919
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pon paź 29, 2007 14:33

Ja osobiście się załamię jeśli Olga zrezygnuje.

Jedna rzecz to ratować koty, przewozić do lecznicy, szukać wciąż nowych domów i domów tymczasowych (w tym każdy chetnie pomaga jak tylko może), a druga to nauczyć się rozmawiać ze schroniskiem...(i tu nie ma nikogo oprócz Bajki i Olgi). Ratowanie kotów to pestka w porónaniu do rozmów ze schronem.

Na pytanie co z kotami w DT - koty w DT u mojej mamy, jeśli nie znajdą domów docelowych zostaną na stałe. Ja osobiście nie oddam ich za żadne skarby świata do tego miejsca, z którego przyszły do mnie. Jeśli Olga jakimś cudem wytrzyma jeszcze trochę - będę przy niej i będę odbierać kolejne koty i pomagać w znalezieniu domu.

Załamała mnie świadomość, że z tym wszystkim walczy tak na prawdę tylko jedna osoba. I że w zamian ze schroniska spotykają ją obelgi. Że ciągle słyszy, że pomoc nie jest potrzebna gdy koty na jej oczach umierają z wycieńczenia. Pomoc rzeczowa - tak przyda się - ale wyciągnięcie kota do lecznicy czy do adopcji... to już balansowanie na granicy.

Jeśli Olga odejdzie nie będzie nikogo. Chyba że Truskawa da radę, za co trzymam bardzo mocno kciuki. może nowa osoba to faktycznie jakaś szansa. Szansa, że dla nowej osoby schronisko chociaż na początku zachowa się przyzwoicie i dzięki temu uda sie kolejne kilka kotów wyrwać stamtąd. Może trzeba kogoś z nowymi pomysłami jak rozmawiać ze schroniskiem... Tylko kto się podejmie regularnych wypraw do Korabiewic? Rozmów telefonicznych z p. Basią i z właścicielką schroniska? Facet by się przydał i tyle :wink:

Jedyny sposób na uratowanie tych kotów, które tam zostają, to wysłać hurtem 25 osób, które przygarną je do siebie. Jednocześnie wysłać 600 osób po każdego psa z tego schroniska. I jak już wszystkie zostaną wywiezione cały teren ogrodzić napisem - nie przywoźcie do nas zwierząt - i zamknąć informując wszystkie okoliczne miasta i wsie, by wymazały to schronisko z mapy świata.

Ja jestem ostatnią osobą, która się powinna wypowiadać. Nie mam do tego prawa, bo nie bywam tam tak często jak inni i jedynie czekam z boku na informacje, który kot trafi do mnie i dla którego jest szansa na dom. Olga zna moje zdanie na temat schroniska. A ja może znam niewielki ułamek tego, przez co ona codziennie przechodzi.

Mogę tylko trzymać kciuki za nową osobę. I mieć nadzieję, że koty, które tam zostały ktoś szybko wyciągnie.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 29, 2007 14:48

Ja Was rozumiem,
kilka miesiecy temu wyslalam przyjaciolke po szczeniaka do Korabiewic- dom super, zwierzaki maja tam raj...i co uslyszeli ze psa nie dostana bo cos tam bo cos tam - przez osobe prowadzaca schronisko.
Jakis zwierz nie zyskal super domku, stracil swoja szanse, bo maz kolezanki poprostu sie zawinal i poszedl- powiedzial ze baby blagac nie bedzie i znalazl pieska gdzie indziej.

Bardzo zla reklame sobie robia Korabiewice.

Etka

 
Posty: 10169
Od: Nie wrz 24, 2006 11:25
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 93 gości