No patrz, jak to sie myslami zwabilysmy - wlasnie szukalam watku, zagonilam sie az na 11 strone, podnioslam kilka innych ... a Ty tymczasem hopsnelas mi kociaki na gore

dzieki!
Kornelka naprawde robi sie slodka, juz wie, ze mizianie to to co tygryski lubia najbardziej, z niesmialosci juz sie troche wyleczyla i nie daje sie tak Matolkowi juz przeganiac od zabawek. Uwielbia sie przewracac na bok i przekrecac przez grzbiet, i wteda ja miziac i miziac - tylko ze najlepiej na podlodze, fotelu, szafce ... pare razy udalo sie ja wciagnac na kolana do lezenia i mizianie nadal bylo super
Ale nie zapomniala o swych lowieckich instynktach, co widac, gdy dostanie w swe pazurki jakas myszke
Natomiast Matolek jest zazdrosny ... coraz bardziej. Kornelka miziana na kolanach to cos czego zniesc nie moze i zaraz sie na siostrzyczke rzuca, i to do gardla

Tak wiec Kornelka, gdy w czasie seansu miziania zobaczy zblizajacego sie Matolka - zwiewa gdzies na bezpieczna odleglosc.
No ale Matolek to kochany chlopczyk - glaskac go, bawic sie z nim, barankowac z nim ... no cala uwage trzeba mu posiecic! Nosek jest wszedobylski i calusny - opracowalismy juz taki rytual miziankowy: Matolek wskakuje na tapczan-polke, ja do niego zblizam twarz, a on ja zwiedza ... oczy, nos, policzki, usta, potem zaczyna sie wlosami interesowac i wlazi na barki. No, przy tym ostatnim etapie juz jestem w stresie i go przytrzymuje, bo jak nie przytrzymam, to sie sam przytrzymuje ... pazurkami
Zaczynam miec obawy, ze ciezko bedzie znalezc domek dla tak zywiolowego kocurka ... moze nadawalby sie do domu z pieskami?