Pożar w korabiewickiej kociarni - ROZPACZLIWY APEL O DT !!!

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pt paź 26, 2007 7:02 zdjecia

mru
Ostatnio edytowano Śro paź 31, 2007 23:53 przez olga nik, łącznie edytowano 2 razy

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Pt paź 26, 2007 13:49

Jak dobrze czytać takie wiadomości.. tym razem ryczeć się chce ale ze wzruszenia..
Trzymamy mocno za Siwulkę, z drugim maluszkiem na pewno się dogada, jak to dzieciaki :) No i Dużą na pewno rozkocha w sobie 8)
Pingwinek ma domek.. on taki śliczny, dobrze, że już jest szczęśliwy :)
I ten baraczek..
I cała reszta...
Jesteście WSPANIALI ! :1luvu:
Ostatnio edytowano Pt paź 26, 2007 14:41 przez Sanna, łącznie edytowano 1 raz
Dżampa..Marusia..Domino..Domisia..Dziecko..Scarlet.. .. wszystkie za Tęczowym Mostem :(

Sanna

 
Posty: 713
Od: Nie kwi 24, 2005 19:53
Lokalizacja: Gdynia / Irlandia

Post » Pt paź 26, 2007 14:04 kotek Bezłapek

Apeluje do wszsystkich z Warszawy zainteresować się wątkiem Bezłapka
Kot trafil do Warszawy, do osoby która jest mocno niezrównoważona
Potrzebujemy pomocy w odebraniu kotka, ja jestem gotowa zabrać go na DT, bo sytuacja wygłąda koszmarnie
Potrzebujemy wsparcia :!: :!: :!:
link do wątka
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2577714#2577714

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Sob paź 27, 2007 7:52

podbijam wątek z trzech powodów

- po pierwsze dlatego, co powyżej napisała Olga o Bezłapku. Bo sprawa bardzo pilna.

- po drugie - dostałam wieści od nowej opiekunki Siwej :] koteczka mruczy, nadstawia się do głaskania, jednak ze stresu związanego ze zmianą miejsca na zmiane daje sie głaskac i podgryza i kopytkuje 8) Kochana kicia... u nas w DT tez tak było przez pierwszy tydzień. profilaktycznie uspokoiłam, ale chyba nie było trzeba, bo jej nowa Duża jest w kici zakochana i rozumie takie zachowania stresowe :] rezydentka wpatruje się jak zaczarowana w drzwi za którymi odpoczywała po podróży Siwa, a jak już się zobaczyły to posykiwała, powarkiwała (noooorma 8) ) ale do łapkoczynów nie dochodzi :D Siwulka ma się dobrze, jej nowa Duża zauroczona, a kicia rezydentka oswaja się z myslą, że będzie miała śliczną koleżankę :D

- po trzecie - do DT u mojej mamy trafiły wczoraj Wisienka i Mimi. Słuchajcie.... Ponawiam apel o domy tymczasowe. Choćby dla jednego z kotów ze schroniska. Mimi wygląda przepięknie i przerażająco jednocześnie. To chodzący szkielecik!!! Pomózcie nam ratować te koty. :( Choćby jeden kot przygarnięty tymczasowo - to dla tego kota prawdziwa szansa na życie. Po przybyciu obie kicie w wielkim szoku przemieszanym ze szczęściem. Wisienkę pamiętałam z nocy po pożarze, kiedy odbierana była Kama, która następnego dnia z Kajkiem pojechały do Matahari w Bydgoszczy. Wisienka siedziała tej nocy w okienku drugiego baraku. Jako jedyny kot. I wpatrywała się w pogożelisko. To był najbardziej wzruszający obraz jaki widziałam i jaki zabrałam ze sobą w serduchu do domu. Wczoraj Wisienka po przybyciu do mamy usiadła na parapecie i zaczeła wyglądać przez okno. Siedziała tam jak zaczarowana. Aż mama podeszła i zaczęła ją głaskać. Wisienka jakby w tym momencie obudziła się z jakiegoś snu. Nagle zaczęła niesamowicie mruczeć, wtulać się, ocierać, pchać na kolana, tulić... Każdy kot z tego schorniska powinien mieć szansę, by przeżyć takie samo przebudzenie jak Wisienka.

Mimi jest przerażająco chudziutka. To same kości... i piękny, wysmutniały pyszczek, który po przybyciu spałaszował calą saszetkę miękkiej karmy i pochrupał chrupków o smaku kurczaka. Mimi jest przepiękna. Pomimo wychudzenia i zabiedzenia straszliwego. Jest doskonała. Zobaczycie 8) podkarmi się Maleńką, wytuli, da się odrobinę czasu i miłości i znów będzie przpominac siebie ze zdjęć w schronisku. Teraz byście jej nie poznali.

Tak więc ponowię apel o DT. Dla kotów, które zostały w schronisku brak odzewu na DT może wróżyć tylko to, co najgorsze.
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek
Zapraszam na bazarek Kotów i Spółki :) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=20&t=144346

Poddasze

 
Posty: 5773
Od: Śro sty 18, 2006 19:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob paź 27, 2007 22:41 barak

Byliśmy dziś na budowie gdzie stoi barak.Spędziliśmy tam z Be i jej bratem caly dzień.
Został wymyty od sufitu do podlogi, bo był bardzo zasyfiony.pomalowany w całości wewnatrz.Naprawiony dach,wymienione drzwi,zamek , klamka. Na podloge nabite deski i na to polożony linoleum
Potem wkleimy zdjęcia przed i po.Czeka nas jeszcze dużo pracy,ale będziemy to już robić na miejscu
Napiszę więcej jutro, bo jestem tak wyczerpana,że nie mam sily dojść do łóżka.

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 6:38

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: az serce rosnie czytajac, jak barak przeistacza sie w Koci Dom :D
czy pieniazkow na barak wystarczy i na adaptacje+wyposazenie, czy przydadza sie jeszcze jakies wplaty?

kciuki za nowy Dom, footerka i dla Was :aniolek:
[*]BlankaObrazek, [*]Znajdek/Merlin,
[*]OsiołekObrazek, [*]StasiuObrazek, [*]CocoObrazek

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Nie paź 28, 2007 11:54

Czy można sie dowiedzieć o cene za jaką nabyto barak,czy to tajemnica handlowa?
Czy trzeba jakieś sprzęty do środka?Czym barak będzie ogrzewany?
Obrazek

kubagie

 
Posty: 62
Od: Nie paź 07, 2007 19:17

Post » Nie paź 28, 2007 11:59

Zamiast kciuków przydałyby się rączki całe i chętne do roboty. Bo ja dzisiaj ruszyć się nie mogę, mam spuchnięte oczy od farby olejnej i głowa mi pęka od tych wczorajszych chemikaliów. Starsza pani w końcu jestem i nie na moje zdrowie taki wyczyn na czas i pod okiem zdenerwowanego i zniecierpliwoinego ciecia.;)
Barak jest już w lepszym stanie ale jeszcze trochę czasu (czyt. pracy i pieniędzy) potrzeba, żeby nadał się do zamieszkania przez korabiewicką gromadę.

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 12:04

Nie wiem, czy to tajemnica, ale ja takiej informacji nie posiadam ;)
Moje skatowane jestestwo szepcze tylko, że cena była na pewno zbyt duża w stosunku do wartości ;) Ale to ocena subiektywna odrotnie proporcjonalna do ilości mojej pracy tam wykonanej ;)

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 14:53

Be, jak już załatwiamy prywatę na forum, to ja napiszę (subiektywnie) ze strony mojego TŻa:
- cieć (czyli właściciel firmy) - umówiony był, że ktoś przyjedzie w sobotę o ósmej i on o tej porze tam był, byliście o 12
- wcześniej była umowa, że do 17 skończycie i o tej porze porosił Was o zakończenie prac, przecież dzwoniliście do mojego TŻ z prośbą o interwencję aby można bylo dalej kontynuować
- Twój brat, który miał zrobić kontener, oglądał go wcześniej i stwierdził, że w jeden dzień go zrobi
- o jakich pieniądzach za zrobienie jest mowa, kto ma za to zaplacić? Z wczesniejszych wypowiedzi wywnioskowałam, że robicie to charytaywnie
- Olga w dzisiejszej rozmowie telefonicznej z moim TŻ zakwestionowała zakup (wyszło na to, że on sam o tym zadecydował 8O ), bo przecież Pani Basia może jeszcze cyt. "przemęczyć się jakis czas i mozna było kupić coś lepszego za większe pieniądze"
- spróbuj znaleźć za taką kwotę podobny kontener w takim stanie w sezonie budowlanym
- Olga dzis przyznała, że kontener jest i tak w duzo lepszym stanie niż baraki, w jakie do tej pory były w schronisku
- o co chodzi z naprawą dachu? przecież Twój brat w rozmowie telefonicznej nic nie wspominał o potrzebie jego naprawy
- co to znaczy, że kontener był zasyfiony? Było wiadomo, że jest używany i wcześniej mieszkali tam ludzie na budowie
- nie jest tajemnicą za jaką kwotę został kupiony, to jest w rozliczeniu wydatków na stronie schroniska: to 5 400 zł za kontener, transport ze Słupna do Korabiewic i postawienie dźwigiem go w schronisku


Nie tylko jedna osoba pracowała nad zebraniem pieniędzy na zakup (cała kwotę Viva! ma dzięki wpłatom ludzi Wielkiego serca).


Olga, powiedziałaś dzisiaj, ze wycofujesz się z pomagania Korabiewicom, bo nie podobaja Ci się tamte układy, co z kotami, które są u Ciebie na tymczasie?

Jeżeli ktoś chciałby porozmawiać ze mna na temat mojego i mojego TŻ punktu widzenia na całą sytuację proszę na pw. W tym wątku już nie będę niczego komentować na temat tego zakupu
Bazylek 27.03.2012 [*] Ludzik 11.03.2015 [*] Julia 19.09.2021 [*] Bułka 9.10.2021 [*] Barszczyk 15.03.2022 [*] Na pewno do Was przyjdę, na pewno.
Obrazek

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie paź 28, 2007 15:25 kot

to 1969AK
Wypowiadasz sie na temat baraku,a nawet Ciebie tam nie było.
W tej chwili koty i p.Basia mają dach nad głową i wytrzymali by spokojnie parę tygodni.
A kupowanie byłe czego tylko dla tego,że to jest trochę lepsze niż jest ,nie wiąże się z logiką.
Nas nie stać na kupowanie tanich rzeczy,bo nie ma komu robić tam prace remontowe.Wszystko,co zrobiliśmy, wykonaliśmy charytatywnie,ale za materiał do remontu zaplaciliśmy 1500zł. Te pieniądze można było dołożyć,żeby kupić barak w lepszym stanie
A zamiast krytykować,że nie wyrobiliśmy się w jeden dzień, trzeba było przyjechać i pomóć.
Najlatwiej oglądać to wszystko ze strony,dawać rady i osądzać

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 15:46

Jak ja nienawidzę takiego straganu 1969ak... Ale dobrze, zostałam imiennie wezwana do tablicy, to odpowiem... Bo wcześniejszy post pisałam wyłącznie z pozycji zmęczonej pracą czterdziestolatki.

Przede wszystkim... W czwartek dostałam smsa, że barak jest i trzeba się umówić na obejrzenie, czy jest OK. Rozmawiałam z Twoim mężem telefonicznie. Dowiedziałam się, że obejrzeć można, ale decyzje już zostały podjęte i jutro czyli w piątek zostanie dokonana transakcja. Poza tym, barak jest OK, tylko ewentualnie żeby było super... trzeba troszkę odmalować. Zapytałam, co na podłodze, bo przecież koty nie mogą mieć nic chłonącego wodę. Mąż nie wiedział. Zbyszek pojechał w piątek, obejrzał, i jego pracy rzeczywiście było na 1 dzień. Zrobienie podłogi i wymiana drzwi. Ponieważ wtedy okazało się, że barak już w poniedziałek jedzie do Korabiewic i trzeba wszystko zrobić w sobotę, zaczęliśmy organizowanie.
W piątek wieczorem mój brat i ja... dzwoniliśmy po różnych znajomych, żeby pożyczyć większy samochód, bo wszystkie materiały trzeba jakoś przewieźć, prawda? W sobotę o siódmej rano brat pojechał do człowieka, od którego wziął transita. Spotkaliśmy się w Praktikerze o dziewiątej (bo wcześniej nie otwierają) i zakupiliśmy płyty OSB na podłogę, folię, zawiasy i tak na wszelki wypadek masę do uszczelniania dachu, nazwy nie pamiętam. Z tym wszystkim pojechaliśmy do Nowego Słupna, gdzie czekał barak. (Ach, no i skrzydło drzwi mój brat podarował swoje, żeby było jasne. Bo pan cieć właściciel chętnie za niewielką opłatą, oferował swoje. ) To na pewno nie była dwunasta. I wtedy z Olą obejrzałyśmy barak. Zapewniam Cię, 1969, że nie nadawał się do zamieszkania od razu, jak zapewniał Twój mąż. Zapadła natychmiastowa decyzja, że trzeba pomalować. Ale najpierw trzeba było wynieść metalowe stelaże, stary fotel, zerwać zgniłą i spleśniałą wykładzinę z podłogi i wyszorować wszystko! Powyginane płyty pilśniowe źle wróżyły szczelności dachu, więc nie żałowałam decyzji o kupieniu tego mazidła na dach. Brat musiał odwieźć duży samochód, a ja z Olą pojechałam po następne zakupy... farby, wałki i linoleum na podłogę... za które, informuję Cię, zapłaciłam z własnej kasy 700 zł... i to moja sprawa, bo p. Basia uważa, że linoleum jest be... i skoro się uparłam, że ma to super podłoga to mogę sama to sfinansować. I tak... my szorowałyśmy ściany i sufit... brat malował dach i robił drzwi, a potem lekko wzajemnie sobie przeszkadzając... my malowałyśmy a on układał folię i wycinane na miejscu płyty OSB. Zabrakło mniej więcej dwóch godzin, żeby z reszty wykładziny zrobić lamperię 40 cm nad podłogę, dociąć kupioną płytę na półki, które bedą osadzone na metalowych stelażach i przymocować stelaże... i tyle...
Skończyliśmy o 20.45.
Pan ciec - właściciel cały czas podpytywał, kto za to wszystko weźmie pieniądze a na moje wyjaśnienia, że nikt, a my to robimy charytatywnie a nawet dokładamy swoje, zareagował uśmiechem bardzo zwątpienia. O piątej, kiedy kazał nam kończyć... a moje pertraktacje nic nie dały, mimo, że się poryczałam i odwoływałam się do jego nalepszych odruchów, powiedział, że go to nic nie obchodzi. Wtedy mój brat zadzwonił do Twojego męża. Potem zasuwaliśmy już tak, że dzisiaj rzygam od tych oparów. Trzeba było się spieszyć na maksa, bo pan stał nad głową i ewidentnie liczył sekundy. Wcześniej, na moją propozycję zapłaty za jego cenny czas, odwarknął, że on ma pieniądze... co nie przeszkodziło mu później, bez drżenia rączki wziąć stówkę ode mnie (przez mojego brata, bo w końcu męźczyzna) i opokazać swojego niezadowolenia z niskiej kwoty.
Czy usatysfakcjonował Cię mój opis?
Przy okazji, ten barak nie był okazją, którą trzeba było łapać na szybko. Stał tutaj od lata i jakoś nikt sobie go z rąk nie wyrywał.
I uspokajam Cię... ja, Ola, mój brat wszystko robiliśmy charytatywnie. Ja opłaciłam ciecia, kolegę do pomocy i linoleum i jakieś drobiazgi, na które już nie braliśmy faktury (wkręty, dodatkowy gąbki)
A argument, że to lokum jest lepsze niż to co teraz stoi w Korabiewicach, jest poniżej pasa... bo wszystko jest lepsze od tego, co jest. Ale skoro wydajemy już takie pieniądze... (i to nie nasze, tylko uzbierane przez ludzi) to za 3 tysiące więcej można było kupić naprawdę coś lepszego. Na tym terenie stało mnóstwo otwartych baraków do kupienia, które obejrzałyśmy i pan łaskawie podawał cenę. Może kłamał?
No i to tyle moich uwag.
Mój brat dopiero w weekend za dwa tygodnie może pojechać do Korabiewic i dokończyć lamperie, półki i ewe. drugie malowanie. Może uszczelnić drzwi? O tych pracach mówię... Charytatywnie. Bo sam zapłaci za zużytą benzynę. Do tego czasu, dobrze by było, żeby tam nie wpuszczać pani Basi. Bo jak już się ze wszystkim rozstawi, nie da się nic zrobić.
A pieniądze w Korabiewicach zawsze będą potrzebne, bo za coś trzeba leczyć koty.
Amen.

I myślę, że Olga ma rację. Trzeba kończyć pomaganie Korabiewicom. Żeby się nie wy-kończyć psychicznie. Bo atmosfera w samych Korabiewicach to już zupełnie inna historia.
Szukamy chętnych do pracy wolontariuszy, którzy przejmą od nas pałęczkę. Pojadą, pokłócą sie z kim trzeba, zabiorą kolejne umierające koty do lecznicy, będą ich tam doglądać, szukać tymczasów... i nie zwariują za szybko.

Pozdrowienia

PS. Gdybyś tam z nami była 1969, to byś nie miała wątpliwości.



[/b]

Be

 
Posty: 713
Od: Wto wrz 04, 2007 0:38
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 16:20

Be pisze:I myślę, że Olga ma rację. Trzeba kończyć pomaganie Korabiewicom. Żeby się nie wy-kończyć psychicznie. Bo atmosfera w samych Korabiewicach to już zupełnie inna historia.
Szukamy chętnych do pracy wolontariuszy, którzy przejmą od nas pałęczkę. Pojadą, pokłócą sie z kim trzeba, zabiorą kolejne umierające koty do lecznicy, będą ich tam doglądać, szukać tymczasów... i nie zwariują za szybko.



No cóż, szkoda.
Bazylek 27.03.2012 [*] Ludzik 11.03.2015 [*] Julia 19.09.2021 [*] Bułka 9.10.2021 [*] Barszczyk 15.03.2022 [*] Na pewno do Was przyjdę, na pewno.
Obrazek

1969ak

 
Posty: 4338
Od: Nie kwi 22, 2007 12:33
Lokalizacja: Białystok

Post » Nie paź 28, 2007 16:27 kot

Każdy kto pozna schronisko osobiście i bliżej,wczesniej czy pózniej zrezygnuje
Bo żaden normalny człowiek nie wytrzyma tego psychicznie.To jest walka z wiatrakami.A sa tyle ludzi i zwierząt,ktore potrzebuja pomocy

olga nik

 
Posty: 1132
Od: Czw wrz 06, 2007 22:27
Lokalizacja: warszawa

Post » Nie paź 28, 2007 16:40

Nie jestem dociekliwy ani wścibski,ale jestem z lekka zdezorientowany.Jeszcze niedawno czytałem w tym temacie że tych kotów samych sie nie zostawi,w momencie zdobycia baraku(czyli rzeczy priorytetowej)okazuje sie że chcecie sie wycofać,Czemu teraz,czemu tak nagle,kim są te wiatraki z którymi walczycie i w jaki sposób rzucają kłody pod nogi.Czy jak sie wycofacie temat kociarni spocznie tylko na barkach p.Basi?Nie wiem co o tym wszystkim myśleć.Trafiłem do tego tematu przez przypadek,poprzez allegro,bardzo sie przejmuje tematem Korabiewic,chciałem pomóc materialnie,cieszyłem sie że jest któś na linii schronisko-reszta świata,który to koordynuje,ale co teraz???
Obrazek

kubagie

 
Posty: 62
Od: Nie paź 07, 2007 19:17

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 20 gości