Nic, cisza, cisza, straszna cisza.
Wczoraj wieczorem Gizmo przyszedł się przytulić. Nie wiem dlaczego, ale opowiedziałam mu co się stało. Przypomniałam mu kolegę, który bardzo chciał się z nim zaprzyjaźnić, kolegę, na kórego mówiłam Maja. Opowiedziałam, że mieszkał w innym domku z innym panem i innym kotem i o tym, że teraz ten kolega zaginął, że nie wiem gdzie jest i co się z nim dzieje. Mówiłam i mówiłam, a Gizmo patrzył na mnie, tulił się i mruczał.
Czy mi wybaczył?
Czy ja kiedykolwiek wybaczę sobie?
Czy dowiem się co się stało z Majeczką?