Dzisiaj nic mnie nie pociesza, nawet zapewnienia weta, że Szkrabka i Viki półtora roku żyły tylko dzięki mojej determinacji. Teraz łzy płyną mi ciurkiem. Nie zdążyłam jeszcze ochłonąć po stracie Viki jak znalazłam następną kocią bidę, dlaczego los jest taki okrutny....

kaory zapewniam Cię, że to da się wyczuć kiedy nasza walka o życie futrzaka ma sens a kiedy staje się przedłużaniem kociego cierpienia.
Viki wyciągnięta ze stanu beznadziejnego (trafiła do mnie z białaczką i PNN) żyła mam nadzieję, że szczęśliwie półtora roku. Dopiero na początku października zaczęło się psuć.... Dlatego jeśli widzisz u swojego kota pozytywne zmiany to spróbuj powalczyć.