Wielkogłowy['] i inni-moje osiedlowe- pracowe beze mnie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto paź 02, 2007 9:11

No i wykrakałam - jest nowy podrzutek, a właściwie "podrzutka". Mała tricolorka, oswojona i zdrowa. Moja mama uległa - od niedzieli kicia u mnie. A w domu rewolucja, nie wiem czy Sońka to przeżyje... Założyłam małej oddzielny watek adopcyjny: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66530
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto paź 09, 2007 7:51

Wielkogłowy nie żyje :placz:

Wczoraj o zwyklej porze poszłam karmić koty. Nie było ani jednego. Wołałam, czekałam, nagle zauważyłam Burkota - siedział kilka metrów od śmietnika, sprawiał wrażenie jakby mnie nie poznał. Przszedl w końcu i dostał jeść. Postanowiłam wrócić do domu i przyjśc jeszcze raz. Po drodze spotkałam Lalę - wyszła spod samochodu, potrząsała dziwnie głowa i rozpaczliwie miauczała. udało mi sie podprowadzic ja w pobliże kontenera, gdzie karmię. dałam jej jeść, przyszedł jeszcz czarno-biały (on chyba ma dom, przychodzi tylko czasem). Ani Wielkogłowy, ani Koksik nie pojawili się. Zadzwoniłam do sąsiadki - myslałam, że może nakarmiła je wcześniej. Po chwili oddzwoniła - inna sąsiadka widziała rano martwego Wielkogłowego na trawniku za śmietnikiem Poszłyśmy tam z latarką, ale już go nie było. To mógł być wypadek samochodowy, ale skąd takie dziwne zachowanie pozostałych kotów? Nie rozumiem, siedzę i płaczę. W niedzielę był cały i zdrowy. Przytulał się do mnie i barankował. Nakrzyczałam na niego, bo walił łapą na oślep pozostałe koty. W końcu odciągnęłam go na bok i nakarmiłam oddzielnie. Rok temu był totalnym dzikusem. Nie oswajałam go, wręcz przeciwnie. Sam się oswoił. Dobrze sobie radził i z dotychczasowych opresji wychodzil cało. Żył na osiedlu od 5-6 lat.
Rano nakarmiłam Burkota, innych nie było. Nie wiem co z Koksikiem i martwię sie o Lalę. Mimo wszystko jadła wczoraj z apetytem to moze będzie dobrze...
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto paź 09, 2007 9:47

Bardzo mi przykro... :cry: :cry: :cry:
Smutne jest to, że one tak szybko i niespodziewanie odchodzą...

(')

CoToMa

Avatar użytkownika
 
Posty: 34548
Od: Pon sie 21, 2006 14:34

Post » Śro paź 10, 2007 7:26

Nie mogę się pozbierać. Wielkogłowy był niezwykłym kotem. Sam mnie wybrał, zawsze wybiegał mi naprzeciw z głosnym miauczeniem. A potem szlismy do 'stołówki" - przodem kot z wysoko uniesionym ogonem, oglądający się czy za nim nadążam, a za nim ja z jedzeniem. Mruczał i przytulał się, miałam problem z wyłożeniem karmy, nie raz wytrącil mi puszke z rąk. Juz nigdy nie będzie na mnie czekał przed blokiem. I nigdy już nie położy mi na dłoni swojego dużego łebka.

Zniknął też Koksik. Nie ma go od 2 dni. Dziś sąsiadka (nie pracuje i dużo spaceruje z psem) rozejrzy sie, czy nie zostal zamknięty w jakiejś piwnicy.

Lala już dobrze, żadnych niepokojących objawów. Burkot też OK.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Śro paź 10, 2007 8:05

Amica,
bardzo mi przykro :(
czytałam Twój wątek od pierwszego postu, kibicowałam Wielkogłowemu i reszcie
bardzo smutno
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro paź 10, 2007 9:22

:cry: [']
Amica......przytulamy.....Mam nadzieję, że chociaż Koksik sie znajdzie...

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 11, 2007 8:09

ewa74 pisze::cry: [']
Mam nadzieję, że chociaż Koksik sie znajdzie...

Znalazł się. Przyszedł wczoraj na kolację, łasił się i przymilał, potem poszedł za mną aż pod blok, jak to nieraz robił Wielkogłowy.
Przyjrzałam się dokładniej czarno-białemu. Zabiedzony bardzo i brudny, więc chyba jednak też bezdomny. Niekastrowany ale oswojony jak domowy kot. Nazwałam go Pingwin.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw paź 11, 2007 8:27

Amica pisze:
ewa74 pisze::cry: [']
Mam nadzieję, że chociaż Koksik sie znajdzie...

Znalazł się. Przyszedł wczoraj na kolację, łasił się i przymilał, potem poszedł za mną aż pod blok, jak to nieraz robił Wielkogłowy.


Super wieści! :) :ok:

ewa74

 
Posty: 3570
Od: Pt paź 06, 2006 10:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 18, 2007 7:57

Dziś mija 18 dzień odkąd odszedl Wielkogłowy, a mnie się ciągle zdaje, że za chwilę wybiegnie mi naprzeciw. Pozostałe koty w porządku, poza stałą czworką (Pingwinek chyba dołączył na dobre do stada) pojawia się nowy czarny. Tez wygląda jakby był domowy. Teraz, gdy zabrakło silnej osobowości Wielkogłowego, wśród kotów panuje zgoda. Nie ma kłótni ni bójek, szczególnie poprawiło się samopoczucie Koksika. Smutne i przykre, ale koci świat ma swoje własne twarde prawa i zasady. Stawka jest przeciez przetrwanie.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Pt paź 19, 2007 10:09

Amico, dopiero teraz przeczytałam :(
Bardzo mi przykro :(

Dobrze, że reszta stada czuje się dobrze. Może jakieś fotki ?..

Agusia

 
Posty: 3615
Od: Czw wrz 16, 2004 10:17
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pon paź 22, 2007 7:21

Amico, nie było mnie długo na forum, dopiero czytam.
Tak mi przykro. Pocieszmy się, że śmierć miał szybką i bezbolesną.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro paź 24, 2007 8:34

Nie mam nowych zdjęć. Na osiedlu duże zmiany - został skończony duży murowany śmietnik (taki mini budynek, gdzie wstawiono siedem pojemników na kółkach). Zabrano stary, ogromny kontener, pod którym wykładałam jedzenie. Koty są troche zdezorientowane, Lala i Burkot pierwszego dnia wybiegły mi naprzeciw, ale nie bardzo chciały wejść do środka. W końcu dały sie skusić i zjadły pod "wózkiem" najblizszym wejścia. Wczoraj weszły bez oporów, ale tylko na brzeg - nie chciały wejść głębiej. Nie ma znowu od tygodnia Koksika, ale moja sąsiadka widuje go codziennie i karmi. Pingwinek i drugi czarny nie bywają codziennie, wiec chyba nie powinnam się martwić.
To nowe miejsce jest chyba w sumie lepsze - większe, osłonięte ścianami i dachem. Otwór wejsciowy jest szeroki, raczej nie ma niebezpieczeństwa, że ktoś koty osaczy. Mogą też uciec przed psem, bo pod te wózki pies nie wejdzie. Na tylnej ścianie budynku są otwory (na szerokość jednej cegły - wydaje mi sie, że w ostateczności kot mógłby tamtędy uciec.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw paź 25, 2007 12:05

Amico, i jeszcze ten plus, że ludzie nie widzą za murkiem.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto paź 30, 2007 10:50

Kotom sie troche poplatało w łebkach z powodu zmiany czasu. Wczoraj niexle sie ich nawołałam a i tak nie przyszły wszystkie. No jest jedna dobra wiadomość - kot Płaczek, dzikusek, ktory kuśtykał na 3 łapkach nareszcie uzywa wszystkich czterech. Trochę kuleje, ale może i to minie. Polakiwał z boku, bał sie wejść do śmietnika, ale w koncu przycupnął z boku - na pewno sie pozywił przynajmniej suchym (sypie więcej właśnie dla tych bojków co to przychodzą jak już nikogo nie ma).
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Czw gru 13, 2007 8:14

Znowu ktos podrzucił na osiedlu młoda kotke, z rudym oczywiscie. To juz szósta w ciągu ostatnich 2 lat. Założyłam jej oddzielny wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=69652

Wczoraj podczas karmienia zobaczyłam, że coś dolega Pingwinkowi - utyka na przednia łapkę, ale staje na niej więc mam nadzieję, że nie jest złamana. Tam gdzie karmie jest dosyc ciemno, probowałam te łapke obmacać, ale nic nie wyczułam. Poza tym "moje osiedlowe" zaczynaja kichać, Pingwinek poza łapka tez nie wyglada najlepiej. Boje sie, że to może być kk. Wyszłam do kotów jeszcze raz wieczorem, ale Pingwinek juz sie gdzies schował. Prosiłam sąsiadke, żeby mu sie przyjrzała za dnia, jesli będzie trzeba zabierzemy go do weta.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 315 gości