po pierwsze: chec wydania Amigo nie byla blefem, jak wiesz nie bylo transportu do Kedzierzyna, apel umieszczony byl w kliku watkach, w tym w transportowym, na dwoch forach
Mój chłopak sam chciał przyjechać po Amigo i pisał Ci o tym.
po drugie: kichanie a pozniej biegunka, pojawila sie u Amigo juz po naszej rozmowie, nie bede tutaj wyjasniac dlaczego ta dolegliwosc wzbudza we mnie szczegolny niepokoj (poczytaj troszke o zakaznych chorobach...)
Czy Ty próbujesz zrobić ze mnie idiotkę?
Jeśli wydaje Ci się, że jestem niedouczona to się mylisz.
po trzecie: nie sadze, ze po kilku dniach masz wieksze doswiadczenie w wychowywaniu kociat, tych malych i tych duzych, niz ja
Miałam już wcześniej 2 koty i sporo innych zwierząt. Wierz mi, że nie garnęłabym się do adopcji kota, gdybym nic o nich nie wiedziała. I bynajmniej nie o doświadczenie tu chodzi.
po czwarte: na jakiej podstawie sadzisz, ze Amigo nie byl u weta? piszesz o tym tygodniu, gdy przez DWA DNI lezalam w goraczce?
Wnoszę po tym, iż po prostu nie napisałaś o tym forum, a z tego co widzę, to piszesz o wszystkim co dzieje się z Twoimi kotami, więc wydaje mi się, że o tym również byś napisała. Wiem o Twojej chorobie.
po piate: prawda jest, ze raczej nie wydaje zwierzat, ktore maja byc prezentem!
Sądzisz, że ktoś kto dostaje zwierzątko w prezencie gorzej się nim zajmuje niż osoba, która dostaje je od tak, bez okazji? To jesteś w błędzie, bo ja żadnej różnicy nie widzę. Tym bardziej, iż kot nie miał być niespodzianką. To wszystko było od początku przekonsultowane ze mną i z moimi rodzicami. Nawet przekalkulowaliśmy sobie koszta za wszystkie potrzebne akcesoria, która zostały zakupione jeszcze przed adopcją Joli. Zresztą chęć adopcji kota pojawiła się już wcześniej, a skoro zbiegła się ona z moimi urodzinami, to umówiliśmy się z moim chłopakiem, że on wszystko pozałatwia i to będzie prezent od niego.
Tak samo okrutnie może zostać potraktowany kot przez ludzi, którzy adoptują go by pomóc, jak i przez tych, którzy chcą sobie sprawić prezent. Każdy może takiego kotka wyrzucić i pozbyć się po pewnym czasie, a Ty nie jesteś w stanie tego przewidzieć, bo przez neta każdy może robić dobre wrażenie.
Poza tym mowa o tym, iż Amigo ma być moim prezentem urodzinowym była od początku, a Ty dopiero po tygodniu napisałaś, iż nie wydajesz kotów dla prezentu, bo niby dopiero wtedy to do Ciebie dotarło. Bez komentarza.
Jeśli dostrzegasz w moich wypowiedziach złość, zawiść, cokolwiek, to nie do końca masz rację. Chciałam napisać co myślę o tej sytuacji jaka nas spotkała i zrobiłam to. Jestem nieco impulsywna, więc brzmi to tak, a nie inaczej. Po prostu zawiodłaś nasze oczekiwania, bo gdyby dotarło do Ciebie od razu, iż kot ma być prezentem, to nie byłoby rozmowy, a my nie tracilibyśmy czasu na pisanie z Tobą przez tydzień i w tym czasie znaleźlibyśmy innego kotka. Nawet moja mama była potwornie zawiedziona i nie ukrywam, iż trochę wyśmiała Twój argument o nie wydawaniu kotów dla prezentu. Tym bardziej, iż mój chłopak pisał Ci o tym wcześniej i wszystko to zabrzmiało tak, jakbyś szukała pretekstu, aby go nie wydawać. Mogłaś szczerze napisać, iż przywiązałaś się do tego zwierzaka i nie chcesz go oddawać. To byśmy zrozumieli.
Tyle ode mnie, bo nie chcę się kłócić.
Pozdrawiam.