Musiałybyście mnie widzieć dziś, drogie cioteczki... W jednej ręce kontenerek, w drugiej ogromna torba podróżna...
Byłam u Formicy, z psiakami - odrobaczone oba, z kociakami też - nie przechodzi im ten kk, oczka Lemur nieładne, spuchnięte, dostały zastrzyki, w poniedziałek powtórka... Mam wyrzuty sumienia, że to przeze mnie: nie umiem się nimi opiekować odpowiednio, nie poświęcam im odpowiedniej ilości czasu... pytałam, czy to nie moja wina... bo u mnie dość niska temperatura w mieszkaniu... ale Kasia twierdzi, że to wirus i że maluchy muszą go zwalczyć...
Był w lecznicy kolejny kotek podrzutek - śliczny (biały w duże szarawe łatki, na główce pręgowany, półdługowłosy i puchaty) i taki żywiołowy i kontaktowy, że Enter przy nim to pikuś, zakochałąm sie beznadziejnie od pierwszego mrauknięcia , ale pójdzie na tymczas do Ani w, bo boję się, że się zarazi od czarnuszków...
Kociaki są słodkie, już takie podrostki, muszę je ścigać, żeby zakroplić oczka, ale potem już dają się przytulać i murmurando odchodzi na całego... Czas spędzają na zabawach typowo kocich i spanku... bo o jedzeniu i kuwetkowaniu rozpisywać się nie będę, to przecież oczywiste...
Suńki też już kocham i to z wzajemnością... płaczą jak tylko stracą mnie z oczu... zaczynają już pokazywać swoje charakterki... rudka lubi szarpać za nogawkę, by zwrócić na siebie uwagę, włazi pod nogi, czarna mniej nachalna, ale bardziej stanowcza we wpatrywaniu się w człowieka... opanowała też samodzielne wchodzenie na rogówkę (jeszcze nie wiem, jak to robi...) takie maleństwa dwa...
dostałam od Formicy jedzonko, kilka saszetek reklamówek dla szczeniąt i kociąt... Dziękujemy cioteczce za opiekę medyczną i dodatkowe wsparcie...
Obok kurczaczka i puszeczek, a także jajeczek i serka będzie to dodatkowy smakołyk, bo rzuciły się nań jak pumy...
Musimy zaopatrzeć się pilnie w żwirek, bo nas sąsiedzi wyczują...
A oto cała prawda o kociej naturze...
ja tak mam... razy osiem, bo psy mi też kocieją...
http://www.joemonster.org/filmy/5565/Mrrau