Każdy kot powinien mieć choćby jednego człowieka, który za nim zapłacze. Korabiewickie bidy mają takich ludzi. I póki ci ludzie są - żaden kot nie odejdzie niezauważenie.
Za Domino ['] i za Szyjkę ['] i za maluszka (brata Tabaczka Irokeza i Pingwinka)
I za wszystkie bezdomne, bezimienne, schroniskowe, które odchodzą nagle po cichutku w mgnieniu oka i które odchodzą tragicznie [*]
Wszystkie te małe odejścia zmieniają Dużych.
Ściskam Cię mocno Olga. I wielkie głaski dla wszystkich mruczków w lecznicy. Niech się nie dają. Może Domino poruszy jeszcze parę serc i dzięki niej jakiś inny kot zostanie uratowany na czas.
A tak troszkę dla pokrzepienia serduszek pozostałych forumowiczów... bo Olga już wie

Marusia, gdy wyleczy oczka i zostanie zaszczepiona ma już zaklepany dobry domek. Teraz tylko, żeby Maleńka podjęła walkę z wirusami, bo oczka raz wyglądają już na prawie zdrowe a po chwili znowu zachodzą łezkami... może Marusia zapłakała za Domino na swój koci telepatyczny sposób.
Dziś będziemy u wetka i będziemy walczyć o śliczne oczęta i opowiemy jej już na ucho, że ktoś się w niej zakochał bez pamięci :] i że będzie miała kocurka za towarzysza, który strasznie smutny ostatnimi czasy i który bardzo potrzebuje takiego małego wariatuńcia jakim jest Marusia.
Trzymajcie się cieplutko - wszyscy, którzy tu piszecie

Dobrze Was czytać. i dobrze że jesteście
