ja na chwilę.
dzisiaj umówiłam sie z Babcia na rozmowę.
I zszokowało mnie jej zachowanie.
Niedawno zgodziła się na przetrzymanie kotki, teraz mówi, że jest już zmęczona życiem.
Ja mówię-rozumiem, w takim razie nie bierzesz kotki, tak?
Ona na to, że ALBO NA STAŁE, albo w ogóle, bo nie ma co ,,kota tramwajem tłuc''(chociaż oczywiście mogę zorganizować transport, zrobiłabym to)
że to tylko stres.Powiedziałam jej, ze ona kolejnego kota nie może mieć, więc moze kotu pomóc.Nie wiem zupełnie co się stało, ze nic na nią nie działa.
Teraz mówi, ze oddawanie kota to nie jest dobry pomysł bo ludzie są źli, ze kiedyś oddała kota(moja babcia była wieloletnią Mokotowską Karmicielką)
i był bity, zabrała go potem i tak dalej.Że to nigdy nie wiadomo i koty są bezpieczne tylko u niej bo widzi je i wie, ze jest dobrze.
Ja naprawdę staram się do niej przemówić, ale to wszystko idzie jak grochem o ścianę.
Już myślałam, ze się uda i nagle takie coś.
Nosia może i bym przemyciła do domu,ale dwóch nie dam rady fizycznie, po prostu:oops:
Aha, i może komuś się wydawać, że to dobrze, że babcia kota wezmie, nawet na stałe.
Tylko, ze ona już nie powinna.
Zdaję sobie sprawę, ze jak na przykład babcia zachoruje to jej dwa koty(nieoswojone z psem, jeden agresywny) trafią do mnie, więc kolejny kot to nie jest dobre rozwiązanie.
Jestem w kropce.
Jeszcze do niej przemówię, wiem, że starsi ludzie mają TAKIE dni.
ale koty marzną.
Mam zostawić Maję samą i probować zabrać brata?
pozdrawiam i niestety uciekam z forum na razie, kolejna przerwa ,,na cokolwiek'' koło 15.30.
Spróbuję sie pojawić...