Rudy biszkopt i czarna szylkretka szukają domu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw paź 11, 2007 16:56

No to hop po domki

Zmysł

 
Posty: 1795
Od: Czw lip 19, 2007 12:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 15, 2007 6:51

dzikuski dalej w kryjówce, ale wychodzą coraz odważniej, Grafi- nawet jak jesteśmy w kuchni to zaczyna się skradać i jeść kolację. Garfield- wychodzi, siada i przypatruje się nam. Tylko szylkreci nie widać.
Wczoraj moi rezydenci przynieśli im dwie myszy, położyłam przy wlocie dziury i po chwili zdobycze zniknęły.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Wto paź 16, 2007 11:44

Chyba można mówić o pierwszych sukcesach, wczoraj wyszły odważnie przy nas i jadły rzucaną im kiełbachę, rzucałam coraz bliżej zobaczyć na ile blisko podejdą. Oczywiście cała szóstka maluchów i Kicia uwijały się jak mogły. Wyszła nawet czarna szylkrecia, bo teraz już nie jest zwiadowcą i wychodzi na końcu. Dalej są płochliwe i ruch w ich stronę powoduje ucieczkę, ale to i tak sukces, że zaczynają coraz dłużej zostawać i zaczynają bawić się z pozostałymi kotami.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Śro paź 17, 2007 9:10

To wspaniałe, że są coraz śmielsze!

Ale czy nie za wcześnie na kontakt z innymi kotami, które są przecież chore i mogą je zarazić?! Ja bym się jeszcze bała... Tak szybko przecież pozarażały się Twoi rezydenci między sobą.

W każdym razie życzę szybkiego i skutecznego powrotu do zdrowia Rezydentom i w ogóle zdrowia wszystkim kotom.
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 17, 2007 13:43

Trzymamy kciuki za kociaki.
Ostatnio edytowano Pt paź 19, 2007 20:28 przez gagasia, łącznie edytowano 1 raz

gagasia

 
Posty: 22
Od: Wto paź 16, 2007 15:59

Post » Śro paź 17, 2007 18:41

kociaki są śliczne :)
Ostatnio edytowano Pt paź 19, 2007 20:31 przez gagasia, łącznie edytowano 1 raz

gagasia

 
Posty: 22
Od: Wto paź 16, 2007 15:59

Post » Czw paź 18, 2007 11:45

Marta nie martw się to nie jest tego typu zażyłość, nie mają bezpośredniego kontaktu, one wychodzą tylko coraz śmielej i przypatrują się zabawie pozostałych i jak ocierają się o mnie maluchy i jak przybiegają w porze karmienia. Tak się dzikuski nasze nauczyły, że już poznają kiedy i też wychodzą i czekają.
Dwa dni temu byłam na kontroli i z Allegrą już jest dobrze, a i grzybica po mału schodzi, tak więc mam nadzieję, że wszystko pomału wróci do równowagi i zanim zaczną się ze sobą naprawdę bawić i witać to będzie po "epidemii."

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Sob paź 20, 2007 13:09

Sorry za offa, ale kociaki z Kociego Azylu potrzebują pomocy w głosowaniu-patrz mój podpis.

Zmysł

 
Posty: 1795
Od: Czw lip 19, 2007 12:46
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 22, 2007 8:41

Zoja-niebieska siostrzyczka dzikusów-też powolutku się oswaja (bardzo, bardzo powolutku....).Wychodzi ze swojej norki w dzień i dyskretnie się przemieszcza. Niestety, na nagły ruch reaguje ucieczką, tak samo jak jej rodzeństwo.
Upodobała sobie kuwetę moich "starych" kotek i regularnie tam się załatwia. Dzisiaj przyłapałam ją na tym-mimo, że nagle wkroczyłam, mała nie uciekła..... :D
Kilka dni temu dała się sprowokować do zabawy futrzaną piłką na gumce. Małe kroki, które baaardzo cieszą!!!
Obrazek

iwonna

 
Posty: 80
Od: Sob mar 24, 2007 23:45

Post » Wto paź 23, 2007 21:34

zmysł dziękuję, że dałeś znać, że Koci Świat potrzebuje pomocy! Już tam zaglądam.
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lis 05, 2007 17:28

co u kotecków ? :?:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Wto lis 06, 2007 18:15

Niebieska Zoja bardzo pomału się oswaja tzn. pozwala się iwonnie dotknąć, ale nic więcej.

Trójka rodzeństwa, która pojechała do domu czia razem z czią i wszystkimi zwierzakami w jej domu przeżywają bardzo trudny okres, bo większość zwierząt zachorowała na grzybicę, a kilka na nieustaloną jeszcze do końca panleukopenię, białaczkę albo FIV - czia chce zrobić wszystko, żeby je wyleczyć, ale lekarze nie są do końca pewni co to za choroba..., więc nie wiadomo czy to leczenie które stosują uratuje wszystkie chore koty. Sytuacja jest dramatyczna. Trzy dzikuski może dzięki temu, że nie dają się dotknąć ani nie kontaktują się z innymi kotami w domu czia, nie chorują. Ale nie możemy im też w tym momencie szukać dalej nowych domów.
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lis 24, 2007 18:21

Wątek z dzikuskami można już zamknąć. Chociaż dom dla trójki kotów jest tymczasowy u czia, to trudna sytuacja ze zdrowiem innych mieszkających tam kotów sprawia, że i dla dzikusków trzeba wstrzymać poszukiwania domów.

Serdecznie dziękuję wszystkim za wsparcie w tej trudnej drodze szukania domów! Mam nadzieję, że wszystko w końcu dobrze się ułoży i że wróci zdrowie do domu czia i jej kotów. Ona bardzo o to walczy i o tym pisze już w nowym wątku na Kotach.

Jeszcze raz dziękuję!
Ostatnio edytowano Śro sty 16, 2008 1:19 przez Martulinek, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lis 27, 2007 12:58

ten post zabrzmiał niemalże jak wyrok!!!
Otóż chcę poinformować, że koty mają się dobrze, nie trafiły do umieralni, wszystkie zdrowieją. Odeszła Tylko lub Aż, jak dla mnie, Allegra, koteczka main coon, która trafiła w fatalnym stanie do nas i nie chciała walczyć, wpadła w depresję, Saszeńka, ta z podejrzeniem panleukopenii, a potem FIP żyje i rozrabia.

Dzikuski są śmielsze, wybiegają mi na przywitanie szczególnie w godzinach karmienia, rozpoznają odgłos otwieranych puszek i otwieranej lodówki. Grafi jest najszybsza i chwyta z ręki, potem Garfield- on też przewodzi w tej małej rodzince. Amelka trzyma się z boku i wychodzi jeszcze nieśmiało.
Wszystkie wychodzą już na zewnątrz pobawić się w ogrodzie i na tarasie, wczoraj zwiedzały dach i zakątki strychu, potem wróciły do domu.
Garfield ze swojej wędrówki wrócił z zapaleniem spojówki i zaraził cztery inne tymczasy, z którymi bardzo serdecznie się witał i bawił. Kropimy oko Biodacyną i już jest prawie dobrze. Są odrobaczone i jak na razie nic im nie dolega. Nie lubią kontaktu bezpośredniego z człowiekiem i nie będą to kotki na kolanka. To kotki żyjące wolno i lubiące surowe mięsko. Za późno zostały złapane żeby je zupełnie oswoić i przyzwyczaić do głaskania i kolanek.
Dbam o nie jak o własne, zresztą dzieci tak polubiły Garfielda, że uważają go za swojego kota! na wiosnę będziemy sterylizować, do tego czasu mam nadzieję tak mi zaufają, że będę mogła złapać je bez problemu i zawieźć do kliniki, mam nadzieję, ze klatka pułapka nie będzie potrzebna.

Szczerze powiedziawczy jestem rozczarowana, poczułam się nieswojo tym postem i zmianą tytułu, liczyłam na wsparcie w trudnych chwilach nie tylko finansowe, bo nie tylko leczenie kosztuje moich tymczasów, ale i utrzymanie ich, wyżywienie, żwirek, itd., ale także i przede wszystkim psychiczne, a tu niemalże odnoszę wrażenie, że moja wina iż wzięłam koty i przez to naraziłam je na niepowodzenie adpocji?!
Przykro mi.
Szkoda, że to zainteresowanie nie przekłada się na chęć pomocy w trudnych chwialach i kontakty ze mną celem bezpośredniego wyjaśnienia sytuacji.
Uważam sprawę za zamkniętą, jak będziemy gotowi do adopcji, damy znać. Jeśli znajdziemy domki na miejscu, poinformujemy.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek i 7 gości