Taki jest plan, zeby Rysia u Uli na nowy dom czekala. Nie mamy serca jej wypuscic z powrotem na ulice
Ona w ogole wziela sie "nie wiadomo Skad", tzn. w jednym z opuszczonych budynkow za Pleciuga ( dla osob spoza Szczecina: Teatr dla dzieci, ktory wchodzi w sklad terenu budowy) Rysia siedziala w oknie na pierwszym pietrze i nie mogla zejsc, bo okna na parterze i drzwi sa zamurowane. Trzeba bylo wspiac sie na dach przylegajacego do budynku garazu, polozyc deske miedzy oknem gdzie siedziala Rysia a pobliskim drzewem i uwlonic kotke.
Ryska sobie po desce elegancko zeszla na dol
Wczoraj nie widzialysmy zadnych kociakow, tzn. ja przypuszczam, ze one siedza w jednej z zamknietych na klodke szop i chyba trzeba bedzie w koncu tam przepilowac klodki i zajrzec do srodka, tylko nie wiem czy nie bedzie to uznane za wlamanie, heh

W kazdym razie zaden z maluchow nie wyszedl...a zapach ryby, ktora mialysmy na zwabienie kotek roznosil sie wszedzie
Jest tam jeszcze jedno miejsce-> rodzaj zamknietego malego podworka, ale nie ma tam mozliwosci wejscia, od kiedy budynki naokolo sa zamkniete na 4 spusty. Byc moze male kociaki tam siedza, kotka daje rade wspiac sie po drzewie na dach, ale maluchy juz nie....
Boimy sie tam szukac po zmroku, bo bezdomni upatrzyli sobie te miejsca na nocleg
W sobote i niedziele w ciagu dnia trzeba bedzie szukac.
Czy sa chetni do pomocy?
Trzeba przelazic przez ploty, ewentualnie wspinac sie na dach, no i byc moze wejdziemy w konflikt z prawem za wspoludzial w przestepstwie (ewentualne wlamanie)
Czyz mozna chciec wiecej?