Atak Klonów. Świerczek choruje, forumowe kciuki działają

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon paź 15, 2007 15:17

dlaczemu? :(
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Pon paź 15, 2007 15:23

Kasia_S pisze:dlaczemu? :(


Bo pani zmieniła pracę i często wyjeżdża. Taki powód podano, a jak jest naprawdę?... :roll:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon paź 15, 2007 18:10

A no i właśnie. Zadzwoniła pani, po kilku miesiącach milczenia. Nowa praca, częste wyjazdy, a z kotem nie ma co zrobić. Pytam czy nie ma nikogo kto by mógł doglądać kota, może ktoś z nią mieszka. Podobno nie, a znajomych nie chce obciążać, bo kotek rozrabia, bo coś tam i tak dalej. No i co?? No to maleńka wraca do mnie. Nie dziś, nie jutro, pewnie za pare dni. Czekam na maila od "właścicielki" z nowymi zdjęciami Carmen, obiecała, że wyśle. Eh...

EDIT
No ale lepiej, że kocina wraca do mnie, niż gdyby miała wylądować na ulicy czy w schronie (tego kobiecie bym nie darowała :evil: )

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Pon paź 15, 2007 19:07

taaa... a ja się dziwiłam jak mozna kota po tygodniu oddać :evil:
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Pon paź 22, 2007 15:02

U nas do bani :(

Morsik znowu cały zaglucony. Kilka dni po odstawieniu antybiotyku... Fluki wielkie, gęste i zielone wykichuje kilka razy dziennie. Jadowite fluki :evil: Czasem kichnie sobie na ścianę, na przykład leżąc na drapaczku. Czasem mnie przy tym nie ma i fluki zasychają. A potem odłażą razem z farbą... :evil: :evil: :evil: Jestem załamana. Zwłaszcza, że Morsik bardzo nas kocha, ciągle się przytula i fluka prosto w twarz...

Foce dla odmiany paprzą się oczy. W kącikach pojawia się ropka - wracamy więc do kropelek :( Poza tym Foczka stara mi się za wszelką cenę udowodnić, że jest MOIM kotkiem. Do TŻa utrzymuje dystans, przed gośćmi wieje, za to ja jestem od głaskania i miziania, i czochrania... Foka potrafi spylać przed TŻem przez całe mieszkanie, a zaraz potem władować mi się na kolana, wywalić brzucho i włączyć tak głośne mruczenie, że nawet Morsik wysiada :lol:

Liściasta tylko trochę i tylko czasem pokichuje. Tak pro forma, żeby ją leczyć, a nie oddawać :twisted: Ma silny charakter - jak się bawi, to żadne mizianki nie wchodzą w grę, ale jak ona ma ochotę na przytulańsko, to nie ma przebacz, trzeba kota czochrać dopóki sam sobie nie pójdzie.

Już nie mam pomysłu jak się pozbyć tych fluków :( :( :(


A małe Kloniki, które zostały na podwórku w GUSie, pewnie okropnie marzną :( :( :( Jest tak cholernie zimno :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Czw paź 25, 2007 19:22

Dzisiaj dostałam wiadomość, że kobita starała się przeciągną sprawę jak długo można, ale znowu zaczynają się wyjazdy więc w niedzielę, 28 października wraca do mnie Carmen.
Ciekawa jestem jej reakcji na "siostry", a z drugiej strony boję się jak moja Fredzia zareaguje. Ona do tej pory nie zaakceptowała w pełni dziewczyn. Carmen i Fredka przeżyją ciężkie chwile, a ja za nic nie mam możliwości ich teraz odizolować :?

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Pt paź 26, 2007 7:34

Jano, sezon na fluki w pełni.

U mnie to samo. Ne mogę zwalczyć. Kolejny antybiotyk pomga na krótko. Był też stosowany Sultridin). Jakieś zmutowane świńśtwo. Zaczynam dawać wszystkim Beta-glukan w karmie.

U mnie nietypowa odmiana tego katatu. Kot pozornie zdrowy. Nos i oczy czyste. Ale w pewnym momencie jak kichnie, to zielony glut na ścianie ląduje. Niektórym "gotuje" się w nosach ale nic nie wycieka. Mam dość. Nie wiem co robić. Doktror mówi, że jakaś lekoopornośś sie wytworzyła.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt paź 26, 2007 8:37

Wcale mnie nie pocieszyłaś, Praksedo :( Wolałabym, żeby fluki były tylko u nas, a najlepiej w ogóle żeby ich nie było.

Zaflukała się i Liściasta :roll:

Też im zaczęłam dawać Betaglukan (a że sama właśnie choruję, to po odstawieniu antybiotyku i ja sobie trochę podjem). W ramach eksperymentu od wczoraj daję Morsowi raz dziennie tobrosopt też do noska. Zobaczymy.

Gosiu - dostałam zdjęcia. Wystawię aukcje, tyle mogę.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt paź 26, 2007 9:18

Jana pisze:l:

Też im zaczęłam dawać Betaglukan (a że sama właśnie choruję, to po odstawieniu antybiotyku i ja sobie trochę podjem).


Więc łykaj i wracaj szybko do zdrowia!!!!
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt paź 26, 2007 20:56

Zacznę od tego że obiecałam fotki. I to było dawno, dawno temu :wink:

Oto Zenek:
Obrazek Obrazek

A to Zuzia:
Obrazek Obrazek

Kociaki we wtorek zostały zaszczepione.

W środę Zuzia miała wizytę. Pani była zachwycona i obiecała po nią za 2 dni przyjechać.

W czwartek wróciłam do domu a ona kuleje. W ogóle nie staje na jedną łapkę. Szybko do weta i diagnoza - stłuczenie, a w najgorszym wypadku pęknięcie lokcia (złamanie, zwichnięcie wykluczone). I zalecenie obserwować. Piersza myśl - ała chce zostać u nas :wink:
Dziś już ganiała, trochę jeszcze utyka, ale już nie tak.

A dziś pojechała do nowego domu. Pani obiecała obserwować, zakraplać oczy (bo się jeszcze trochę paprzą), i kochać.

bardzo mi się dzis spodobała jak zadzwoniła że się spóźni mowiąc "ja dziś przyjadę po moją kotkę..."
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Pt paź 26, 2007 21:06

:D
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Pt paź 26, 2007 23:20

No no, gratulacje dla Zuzi!

A Zenek nigdzie się nie wybiera? :twisted:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob paź 27, 2007 13:32

Zenek jeszcze u nas ale jest pod doskonałą opieką:

Obrazek

Poza tym martwi mnie, drugi dzień ma rzadką kupę. Smekta nie pomaga :(

Rozmawialam dzisiaj z nowym dokiem Zuzi i są nia zachwyceni. Jest jeszcze trochę zestresowana, ale bawi się, je, załatwia :D
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Sob paź 27, 2007 14:14

gingerka pisze:Rozmawialam dzisiaj z nowym dokiem Zuzi i są nia zachwyceni. Jest jeszcze trochę zestresowana, ale bawi się, je, załatwia :D


A Zenka by nie chcieli? :twisted: :lol:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob paź 27, 2007 14:31

Namawiałam na 2 ale oni początkujący i mowili że może kiedyś, ale narazie tylko 1 kot.

co mogę jeszcze maluchowi dać na taką luźną kupę?
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 213 gości