
Ja zaobserwowałam dziwną rzecz.
Kotom zmienia się temperament z wiekiem, jeszcze pewnie Was zaskoczą.
Te, które za młodu nie były zdecydowanymi miziakami z czasem stają się niebywale nakolankowe.
Taka jest nasza najstarsza rezydentka Kicia.

Jako młoda koteczka raczej nie była zwolenniczką głasków. Nie to nie. I już. Trudno!
Później, gdy pojawiła się Pyzia, a w domu zagościły pierwsze tymczasy - mieliśmy u niej przechlapane.


Kicia uciekała przed nami, była wręcz obrażona i nieszczęśliwa.
O poglaskaniu nie bylo mowy...
Ale minęło trochę czasu - i Kicia stuprocentowo zmieniła się. Jest miziakiem numer jeden, zaczepia nie tylko nas, ale również naszych gości (nieważne czy bardzo - czy umiarkowanie kotolubnych)
Możliwe, że zmieniające się otoczenie (u nas koty przychodzą i odchodzą) spowodowało, że szuka bliskości, potwierdzenia, że jest ważna.
No i od pewnego czasu reaguje na słowa: "Szczoteczka! Szczoteczka!" Uwielbia być czesana.
Inne zwierzaki toleruje... z chłodną rezerwą.
Dla niej jedynym akceptowanym gatunkiem stworzenia jest człowiek

