Dzisiejszy dzień w schronisku był koszmarny

.
Nawet nie bardzo mogę sie pozbierać, żeby coś napisać.
Co chwilę nowy dramat

.
Co chwilę kot, który natychmiast potrzebuje pomocy.
Zorro.
Kolejny piękny, wielki kocur, który trafił do schronu po śmierci swojej właścicielki. Siedzi w klatce, w której z trudem sie mieści. Cały we własnych odchodach.
Większej klatki nie ma

.
No po prostu nie ma.
Tylko przy nas przywieziono 7 kotów, a po kolejnych 6 pojechał samochód.
Zorro pulsuje mi w głowie.
Jego historia za bardzo przypomina mi Maciusia, Nawiasika

.
Lulu i Lu.
Tak nazwałam mamuske z maluszkiem.
Cudne jak marzenie. Maleństwo jest miniaturą mamy.
Jego rodzeństwo już nie żyje. Ta maleńka sie trzyma, nawet ma apetyt.
Ale ja już nawet nie mam złudzeń
Tego kociaka zabrałyśmy dzisiaj do szpitalika na obserwacje.
Ma około 3 miesięcy i trafił do schronu dzisiaj. Cudny, zdrowiutki, zadbany.
Może jeszcze nic nie złapał, może jeszcze ma szanse.
Pilnie szuka domu tymczasowego.
jeśli go nie znajdzie, po szczepieniu będzie musiał wrócić do schronu.
Okrutne, ale to i tak może mu uratować życie.
Jest słodki. Całą drogę w samochodzie wtulał sie w nas i mruczał.
Maleńka koteczka po sterylce bardzo potrzebuje kciuków. Dzielna mała wytrzymała w schronisku około miesiąca. Teraz ma straszną biegunkę.
Myślimy nad zakupem klatek. żeby wymienić, te trzy koszmarne, małe . Nie mogę na nie patrzeć. Nie ma mowy o wsadzeniu kuwety. Koty załatwiają sie pod siebie i siedzą całe mokre. Na skórze robią się odparzenia.
Normalnie były tam tylko przez chwilę. Teraz jest takie przepełnienie, ze siedzą tam kotki po sterylkach
Rozmawiałyśmy dzisiaj z wszystkimi trzema osobami, które oddawały koty.
Próbowałyśmy ich namówić na przemyślenie sprawy, zaszczepienie kotów przed oddaniem do schroniska, na wizytę u weterynarza.
Beznadziejna sprawa. Nic ich to nie obchodzi. Chcą sie pozbyć problemu.
Przepraszam, ze dzisiaj tak smutno.
Ale jakoś nie mogę z siebie wykrzesać choć odrobiny optymizmu
