
Pomyśl, że teraz już nie cierpi ...
Moderator: Estraven
Soykę poznałem jako kocicę bojącą się absolutnie wszystkiego. Przez pierwsze dni w domu prawie jej nie widziałem, siedziała bowiem cały czas pod fotelem. Z czasem jednak nabrała zaufania i zaczęła
pokazywać swoje ŻÓŁTE FUTRO, tak żółte ponieważ wróciła z grzybów (tzn. miała grzyba) rozpoczęła się mordercza walka z kąpielami kota (kto
kąpał kota wie o czym mówię) ileż to zadrapań, pisków, jęków, miauków,
ucieczek, gonitw po całym domu i planowania taktyki na wieczorną kąpiel
mamy za sobą. Nieważne, udało się. Potem nastały dni ukazywania
osobowości. Soyka była zadziorna, obrażalska, ale też szybko wybaczającą kociczką. Zawsze będę wspominał wspólne ogladanie meczu, komentowanie polityki, czy też pogonie za sznurkiem. Z łezką w oku wspominam również jej dumną postawę w stylu "nic mnie to nie obchodzi" kiedy ktoś krzatał się po kuchni, a Ona zerkała co nowego pojawi się dla niej. Z rozrzewnieniem wspominam, jak oczekiwała na schodach słysząc kroki na korytarzu.
Nie dane mi będzie nigdy już zobaczyć tego widoku na żywo, pozostanie on jednak w mojej pamięci na długo.
Bywaj Soyko kapryśnico do
zobaczenia w następnym Twoim wcieleniu. BARTŁOMIEJ.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Hana i 156 gości