Dom w Warszawie - mała kicia od Gragi ma szansę !!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 18, 2003 11:28

KasikP pisze:
kinus pisze:Graga...ale Ty masz piekne koty 8O


sunia też jest niczego sobie ;)


o joj, joj
takie miłe rzeczy dobrze by było przeczytac w poniedzialek na dobry poczatek tygodnia :wink: , ale piatek tez jest super

Rosa (czyt Roza) to seter angielski rodem z Italii odebrany zwyrodniałemu treserowi , teraz ma 10 lat, chory kręgosłup i serce wielkie jak... nie wiem, co :roll: :oops: w sensie emocjonalnym oczywiście , nie klinicznym
Poniżej fragment moich "wspomnień", jeszcze nie dokończonych, Rosa była chodzącym szkieletem, gdy ją zabierałam, robiła pod siebie, bala się dzwonka telefonu, dźwięków wszelkich w domu. Żyła w kojcu na betonie pod chmurką. Zafundowałam sobie 10 dni wolnego na studiach, żeby nauczyc ją życia w mieszkaniu. Budziłam sie świtem zanim ona mogła pomysleć, że chciałaby sie załatwić, żeby nauczyć ją wyprowadzania, musiała zrozumieć róznice pomiędzy poziomem podłogi, fotelka i stołu - nigdy niczego , co otacza człowieka nie widziała a byla przeciez już dorosłym psem. ..nauczyła sie wszystkiego w mgnieniu oka... a my wielkiej milości do stworzenia...

ROSA
Na studiach dorabiam jako tłumacz dla włoskich treserów psów myśliwskich przyjeżdżających tu na treningi i zawody. Widuję różne rzeczy- elektryczne obroże, kopniaki, bicie, nawet strzały srutem. Jeden z treserów proponuje mi zabranie do domu 2,5 letniej suczki setera angielskiego. Zdziwienie: rasowy pies, mnóstwo kasy a tu za darmo? Oddać? Rosa ma feler – boi się strzałów. Klęska dla tresera – strata czasu z nią, to strata pieniędzy. We Włoszech panuje moda na husky, nikt nie weźmie settera. U nas, po wsiach, gdzie jeździmy też nikt nie chce słyszeć o „czymś takim”. Litościwy Włoch decyduje odstrzelić psa, żeby „ nie męczył się zamknięty w klatce”. Krótka konsultacja z mężem (mieszkaliśmy u rodziców). To było w 1995. Rosa do dzisiejszego dnia każdym spojrzeniem dziękuje za odmianę losu, a my jej za radość, jaką nam daje.

sorki za ten mało koci wtręt ale Rosa tez jest ważna w zyciu kotuchów, właściwie to pso-kot... każdego przyjmuje z milością i zrozumieniem nawet jak maluchy wieszają się jej na ogonie i jeżdżą za nią po podłodze, wszystkie koty piją wodę z Rosy miski a ona wyrozumiale czeka, aż sobie pójdą... przytule, wylizuje... kocha

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Pt lip 18, 2003 11:35

graga pisze:
KasikP pisze:
kinus pisze:Graga...ale Ty masz piekne koty 8O


sunia też jest niczego sobie ;)


o joj, joj
takie miłe rzeczy dobrze by było przeczytac w poniedzialek na dobry poczatek tygodnia :wink: , ale piatek tez jest super

Rosa (czyt Roza) to seter angielski rodem z Italii odebrany zwyrodniałemu treserowi , teraz ma 10 lat, chory kręgosłup i serce wielkie jak... nie wiem, co :roll: :oops: w sensie emocjonalnym oczywiście , nie klinicznym
Poniżej fragment moich "wspomnień", jeszcze nie dokończonych, Rosa była chodzącym szkieletem, gdy ją zabierałam, robiła pod siebie, bala się dzwonka telefonu, dźwięków wszelkich w domu. Żyła w kojcu na betonie pod chmurką. Zafundowałam sobie 10 dni wolnego na studiach, żeby nauczyc ją życia w mieszkaniu. Budziłam sie świtem zanim ona mogła pomysleć, że chciałaby sie załatwić, żeby nauczyć ją wyprowadzania, musiała zrozumieć róznice pomiędzy poziomem podłogi, fotelka i stołu - nigdy niczego , co otacza człowieka nie widziała a byla przeciez już dorosłym psem. ..nauczyła sie wszystkiego w mgnieniu oka... a my wielkiej milości do stworzenia...

ROSA
Na studiach dorabiam jako tłumacz dla włoskich treserów psów myśliwskich przyjeżdżających tu na treningi i zawody. Widuję różne rzeczy- elektryczne obroże, kopniaki, bicie, nawet strzały srutem. Jeden z treserów proponuje mi zabranie do domu 2,5 letniej suczki setera angielskiego. Zdziwienie: rasowy pies, mnóstwo kasy a tu za darmo? Oddać? Rosa ma feler – boi się strzałów. Klęska dla tresera – strata czasu z nią, to strata pieniędzy. We Włoszech panuje moda na husky, nikt nie weźmie settera. U nas, po wsiach, gdzie jeździmy też nikt nie chce słyszeć o „czymś takim”. Litościwy Włoch decyduje odstrzelić psa, żeby „ nie męczył się zamknięty w klatce”. Krótka konsultacja z mężem (mieszkaliśmy u rodziców). To było w 1995. Rosa do dzisiejszego dnia każdym spojrzeniem dziękuje za odmianę losu, a my jej za radość, jaką nam daje.

sorki za ten mało koci wtręt ale Rosa tez jest ważna w zyciu kotuchów, właściwie to pso-kot... każdego przyjmuje z milością i zrozumieniem nawet jak maluchy wieszają się jej na ogonie i jeżdżą za nią po podłodze, wszystkie koty piją wodę z Rosy miski a ona wyrozumiale czeka, aż sobie pójdą... przytule, wylizuje... kocha


Smutna historia z pięknym zakończeniem :D
Dzika i Kefir
Obrazek

KasikP

 
Posty: 1214
Od: Nie mar 09, 2003 10:00
Lokalizacja: koniec świata Kabaty ;)

Post » Pt lip 18, 2003 11:56

KasikP pisze:
kinus pisze:Graga...ale Ty masz piekne koty 8O


sunia też jest niczego sobie ;)

O suni nie pisalam, bo to forum kocie :) a ze piekna, to chyba oczywiste. Podobny psiak towarzyszyl mi kiedys od 13 roku zycia. W zeszlym roku odszedl. Kochany byl niesamowicie. Tyle, ze zapewne o polowe mniejszy od Rosy :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 18, 2003 11:58

Ale co to za problem? Przecież kociaków łapanych nie oddaje się prosto z podwórka tylko z czyjegoś domu. Nie są zapchlone ani dzikie.
Czy ona musi wiedzieć gdzie się urodziły?
Są z domu? Są. Są przymilne? Są.
Sposób na burżujów

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 18, 2003 12:00

zaraz będę do niej dzwonić

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Pt lip 18, 2003 14:11

Obrazek
Obrazek
Obrazek

no i mam stres - niby dobrze, ale nie wiadomo jak dobrze
kobieta chce ją zobaczyć ale ew zabrać jak córka wróci z wakacji za ok 2 tyg bo obiecała, że razem wybiorą kociaka
jestem umówiona na poniedziałek na "oględziny" bo nie wiadomo, czy mi sie spodoba
niby ma do tego prawo ale
kotkę znaleziono samotną nad Wisłą, rozmiauczaną do bólu, głodną, przez pierwsze godziny nic innego nie robiła tylko jadła i piła, przymiluch niesamowity, no i niespecjalnie ma szansę na "moim" podwórku, same duże koty, ona malutka, nie ma komu o nią zadbać (może się mylę i kotki nawet wysterylizowane mogłyby sie nią zaopiekować...), tak czy siak - to mlodziutka kociczka - dopiero wybarwiają jej się oczka - ile może mieć :?: , ale jest już wszystkożerna
i tak chciałabym jej znaleźc dom bo zanim będzie wystarczająco duża do zabiegu to pewnie zdąży zajść

o rany...

foto made by Vitez

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Pt lip 18, 2003 14:17 Dom w Warszawie dla małego kociaka

o rany!!! jest przepiekna!!!!

ja bym sie zakochała :D
Anna

anna100

 
Posty: 269
Od: Sob kwi 12, 2003 10:13
Lokalizacja: Wa-wa Bemowo

Post » Pt lip 18, 2003 14:27

rany!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CUUUUUUUUUUUUUUUDO :1luvu:
Dzika i Kefir
Obrazek

KasikP

 
Posty: 1214
Od: Nie mar 09, 2003 10:00
Lokalizacja: koniec świata Kabaty ;)

Post » Pt lip 18, 2003 14:53

już się zakochałam

Kocia :king:

Może na jesieni uda mi się dokocić ...
Trzeba przekonac jednego, opornego czlonka rodziny.
[/list]
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt lip 18, 2003 15:10

Rozumiem, że chce obejrzeć kicię, bo przecież kota bierze się na kilkanaście lat. Trzeba przyjechać i się zakochać :D . Mała jest przecudowna więc z tym nie powinno być problemu. To że córce obiecała, że razem obejrzą to zrozumiałe, bo dzieci zwierzątka uwielbiają. Myślę, że należy być dobrej myśli, często przy rozmowie telefonicznej można mylnie ocenić człowieka.

Koteczka jest cudowna :1luvu:

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt lip 18, 2003 18:51

mała juz u mnie
na razie w pudełku, zeby sie wystraszone frontlinem pchły nie rozpełzły
jutro jak padną, kapiel i kontakt z moimi panterami i Świrkiem- zwrotem z adopcji (stan+ dwa w ciągu tygodnia)

udomowię ją i w poniedziałek będę czarować kobietę

w razie czego - adopcja jest aktualna, gdyby ktos chciał... ustaliłysmy z kobietą, że nie ma zobowiązań... a więc...?

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Pt lip 18, 2003 18:54

w razie czego u Katy są dwa maluszki i będzie jeszcze 6 u mnie albo u Katy... chociaż kobieta mi się nie podoba z opisu ;)

Ofelia

 
Posty: 19437
Od: Wto lut 05, 2002 17:16
Lokalizacja: W-wa

Post » Pt lip 18, 2003 19:01

nic nie mówię, żeby nie zapeszyć

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Nie lip 20, 2003 20:36

malutka została odpchlona, potem wykąpana... zjawiskowo lubi sie kąpać!!! nawet nie syknęła, nie drapnęła, potem ręczniczek i suszarka (nie chciałam zostawiac jej na noc mokrej)... myślałam, że sie wystraszy... a ona :love: brzuszek do góry, oczka przymrużone i mru, mru - CUDO!

je za trzy koty, chuda niemiłosiernie wygląda jak św. krowa w Indiach - chude łapki a na nich pękate brzuszysko kołyszące się na boki

w dwa dni, jak jest u mnie, nauczyła sie załatwiac do kuwety (zrobionej z przykrywki od pudełka po butach bo do żadnej innej by sie nie wspięła :lol: ), owszem jak się zapędzi to zdarza sie jej nie zdążyć ale to przecież maleństwo

przekonuję się do wersji takiej, że był to kiciak domowy wyrzucony przez ludzi - żadnego wrażenia nie robia na niej moje futrzaki z wielkim (przy niej) psem 8O , dziecko itp, lgnie do każdego (potrzebuje nadal matki)
mam porównanie z kotką Viteza, dzikuską, sporo większą gdy ją łapałam - walka była zacięta, kilka dni jej zajeło, żeby się przekonać że koty, pies i my to nie wrogowie, ta natomiast jakby całe życie sie z nami chowała

jutro wielki dzień, rano mam sie umówic z kobietą, która chce kotka (ma już jednego), podobno (jak wyżej w wątku) płeć, kolor obojetny

a ona jest taka słodka... z pyszczka naprawdę dziewuszka, nie ma w sobie nic kocurowatego (z całym szacunkiem i uwielbieniem dla kocurków)

trzymajcie kciuki, żeby zdobyła serce tej pani...

graga

 
Posty: 1138
Od: Wto paź 15, 2002 13:52
Lokalizacja: Warszawa-Targówek

Post » Nie lip 20, 2003 20:45

3mamy z całej siły :roll:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 47 gości