Ponieważ kocice nie mają swoich wątków, dam info tutaj:
Lady Myria ze Stalowej (kurde, brzmi jak kotka z rodowodem

) ma od dziś swój nowy dom na stałe. Dom z ogłoszenia mojej Galaretki. Początek nie brzmiał dobrze - matka chce kota, bo 4-latka choruje na kota

Ale pociągnęłam rozmowę dalej. Mieszkanie w bloku na Mokotowie, kiedyś dawno temu kot był, więc "obsługa" znana, kot byłby oczywiście niewychodzący "bo nie chcę go stracić". Obecnie od pół roku jest pies ze schroniska, wzięty jako szczenię. Oczywiście umowa, dobrze, że kotka po sterylce itp. Dzieci jest piątka, najmłodsza ma 4 lata. Wszystkie chcą kota, matka lubi koty tylko tak jakoś wyszło, że tyle czasu nie było. Kobieta jest ciągle w domu, więc towarzystwo stale pod nadzorem. Został problem zabezpieczenia okien, bo o tym nigdy nie myśleli. Pod koniec rozmowy już się wyłonił calkiem inny obraz niż widziałam na początku

Umówiłam się u nich w domu, żeby jeszcze na żywo poznać wszystkich, w tym psa. Wychodząc od nich już nie miałam wątpliwości

Dzieciaki fajne i rozsądne. Tylko najmłodsza od razu chciała poprzytulać kicię. Ale i matka i reszta rodzeństwa jej tłumaczyła i pilnowała, żeby kot miał spokój. Myria w sumie nawet się nie przejmowała głaskami i próbami brania na ręce, po 10 minutach czuła się juz tam calkiem dobrze (!) Zrobiłam zapoznanie z psem, bo wolałam przy tym być. Pies młody, energiczny i bardzo zafascynowany kotem. Ale bez złych zamiarów. Będzie dobrze, jesli ktoś oberwie, to pies, jeśli bedzie nachalny. Dziś pies został odizolowany, żeby kotka miała spokój. Mąż - budowlaniec zrobi siatkę w oknie, dla niego to chwila, tylko nie zastanawiali się, że to problem.
Galaretka z Bazaru miała dziś usuwany kamień z zębów. Naszczęście po zabiegu ma nadal zęby
(ostatnim razem odebrałam kicię tylko z kłami) Za godzinę wizyta potencjalnej nowej służącej (

) Galaretki. Studentka zakocona od zawsze. Zobaczymy na żywo. Jak coś z tego wyjdzie, to będą szczegóły.