Pamela bije Cesara,Ala,Milenka spokojne...!!!???

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 07, 2007 19:29

Aleksandra59 pisze:Zapomniałam napisać, że jak wyjechaliście z Dworca Zachodniego to jechałam obok busika. Machałam, trąbiłam i nic :evil: Facet siedzący za Tobą mnie widział, ale zero reakcji, no kretyn straszliwy. No to zrezygnowałam i pognałam do domeczku :wink:



Co za osioł , ale od niektórych nie należy oczekiwać myślenia .... :roll:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie paź 07, 2007 19:32

miszelina pisze:Boszzz, ale mieliście podróż!!! Włosy dęba stają!
Cieszę się, że wszystko dobrze się skończyło. I przede wszystkim, że Robinek WIDZI na jedno oczko. Trzymam kciuki za drugie!


Właśnie z tego cieszę się najbardziej, ma na nim bliznę i trzeba go traktować jak kota jednak niedowidzącego, bo potarfi się spłoszyć, ale jednak widzi. :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie paź 07, 2007 20:31

Oj Drapcio/Robin płochliwy jest bardzo - szczególnie na dźwięki wrażliwy. Kot już prawie szczęsliwy po mojej kuchni chodził, kiedy wydarłam swoją mordę :evil: No coś Kristin ciekawego chciałam powiedzieć - i po swojemu pełną gębą :roll: - tak przerażonego kota nie widziałam, biorąc pod uwagę oczywiście przyczynę strachu :? czyli mój prawie krzyk. No ja tak niestety mówię - moje koty przyzwyczajone :?
Drapcio brzuszkiem po podłodze do Kristin się udał, zbunkrowany pod krzesłem grzecznie siedział. Jak ciotka, czyli ja zorientowała się, że jednak cicho ma być wdrapał się - sam 8O - po Kristin i na jej piersi sobie pospał, troszeczkę :D A ja bardzo żałuję, że tego nie uwieczniłam :evil:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie paź 07, 2007 20:43

:ryk: :ryk: :ryk:
Świetnie piszesz, ale tak strasznie nie było Aleksandro...
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Nie paź 07, 2007 21:17

hahahahahahah :roll: - całą prawdę napisałam - jak gębę własną uciszyłam :wink: Drapcio od razu lepiej się poczuł :)
A potem było jeszcze lepiej. Drapcio wtulony w Kristin, bardzo zadowolony i podobno mruczący, jak tylko się zaangażowałam i coraz głośniej gadałam z piersi Kristin przemieszczał się w stronę szyi rzeczonej Kristin :roll: Kristin była bardzo zadowolona bo w domu to Drapcio podobno taki przymilny i nakolankowy nie był :roll: Nic to przyjechać do drącej mordę ciotki i kot kolankowy się robi 8) No i naszyjny też :wink:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pon paź 08, 2007 20:02

No i jestem chora na całego,
byłam u okulistki i leki takie jak dla moich kotów ,
bo mam podrażnione oczy delikatnie to określając,
uczulenie i bolą mnie uszy.
Źle się czuję fizycznie i psychicznie.
Wyglądam jak śliczne zombi.
Zakaz TV , kompa ,książek, zamknąć oczy i odpoczywać. :placz:

Idę spać.. :placz:
Nie mam wyboru..

Koty ślicznie się bawią, nie syczą już od dwóch dni na siebie
i ogólnie w kocich sprawach zrobiło się nudno na szczęście.
Mam bardzo spokojne koty... 8O

Nic mi się nie chce..
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Pon paź 08, 2007 20:30

Oj to niedobrze Kristin - dużo zdrówka życzę :ok:
A jak oczka ozdrowieją - czekam na info ze strrrrasznie nudnego domku :)

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 09, 2007 22:21

Kristin, cioteczko kochana, jak Twoje zdrowie, jak Twoje oczka brązowe :wink: Bardzo mocno ja i moje futra tzrymamy kciuki za zdrówko cioteczki. Niech oczka szybko wyzdrowieją, bo bardzo cioteczki nam brak. Buziaki od moich futer z życzeniami zdrówka:

Od Kikuni
Obrazek
od Mimi
Obrazek
od Fifiego
Obrazek

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro paź 10, 2007 12:19

Piękne te Twoje kicie!!!!

Lubię duże koty! :D
Zdjęcia jakoś Ci lepiej wychodzą niż mnie :roll:

A ja nadal walczę z oczami i lekarzami :roll: :placz:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 10, 2007 22:28

Trzymamy kciuki za powodzenie w walce z lekarzami i za zdrówko oczek :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Czw paź 11, 2007 17:32

Uch, wróciłam, czytam co tu ciekawego, a tu taka relacja z drogi do Elbląga :strach: :strach: :strach:
Ale przeżyłaś, Kristin, współczuję. Dobrze, że nic się złego nie stało - ani Tobie, ani Robinkowi, uf uf.
Ale ciekawe, że w sytuacji zagrożenia człowiek kochający zwierzęta zawsze o nich właśnie myśli. Nawet nie o sobie - tylko o nich. Na szczęście ja nie miałam takich przykrych historii, ale jak jadę autem z kotami, to zawsze wszystko zabezpieczam tak, żeby w razie czego kotu nic nie było, żeby transporter nie poleciał, żeby Klemens był we właściwych szelkach (bo Klemens czasem podróżuje "luzem", przypięty do pasa specjalnym wihajstrem, no i szelki musi mieć takie, co to idą przez piersi a nie przez szyję, żeby w czasie gwałtownego hamowania się nie powiesił albo żeby mu karku nie złamało...). I pewnie w razie czego najpierw bym myślała, czy z kotami wszystko w porządku, a dopiero potem zajęłabym się sobą, gdybym była w stanie, rzecz jasna :roll:
Ale już wypluwamy te słowa, odwracamy myśli od takich rzeczy, a kysz, a kysz :wink:

A teraz jeszcze Cię, Kristin, oczy dopadły, ech.
Trzymam kciuki za zdrówko :ok: I za nudny dom :ok: :wink:

A ja, cioteczki kochane, też z przygodami wracałam, bo mi wczoraj lot odwołali :?
Najpierw odlot z Lizbony się spóźnił prawie pół godziny. A ja miałam planowo godzinę między lotami. Czyli skoro zrobiło się opóźnienie, to już cienko z czasem w Zurychu. No ale nic. Wieźli nas na lotnisku w Lizbonie autobusem do samolotu i jechało się przez taki tunel. A tam stoi wózek z bagażami, a pan zasuwa do tego wózka z kontenerkiem, który najwyraźniej spadł z wózka. Zimno mi się zrobiło, kontenerek otwarty, zwierzaka nie widzę (ale nie mam jak, bo przecież te "dziurki" z boku są małe i gęste, więc nie widać, co jest w środku. Mam tylko nadzieję, że nic się zwierzakowi nie stało i dotarł szczęśliwie na miejsce. Albo że w ogóle nie było tam zwierzaka, tylko ktoś sobie wiózł ten kontener, bo kupił...
W czasie lotu myślałam sobie, żeby samolot do Warszawy się opóźnił.
A na lotnisku spojrzałam na tablicę, a tu - cancelled. Nogi się pode mną ugięły, płakać mi się chciało. Miałam wizję nocy na lotnisku. I wieczoru, bo to 19ta dopiero była. W sumie to dobrze, że lot odwołali, bo samolot się był popsuł, no i takie coś pokazuje tylko, że porządnie sprawdzają. Ale i tak fajne to nie jest. Na szczęście LOT załatwił hotel (porządny hotel) i nawet kupony były na kolację i śniadanie. Więc uf. No i dziś dopiero leciałam, zamiast wczoraj.
Lot dzisiaj był super, nawet nie wytrzymałam z zamkniętymi oczami do momentu wyrównania samolotu (bo ja nie mogę patrzeć w czasie startu, jak samolot leci do góry, ziemia ucieka, a on bierze namiar i się przechyla, brrr). Odemknęłam oko i zobaczyłam Alpy. No i mnie zamurowało. I już nie zamykałam oczu. I widziałam te chmury pod nami białe i gęste jak wata. Niebo niebieskie. Słońce. A z tych bialutkich chmur wystające Alpy. Ze śniegiem na szczytach. Widziałam nawet schronisko w okolicach szczytu. Ależ pięknie :love:
I wszystko byłoby super, gdyby nie to, że strasznie przymarzły nam klapy od podwozia. I przy otwarciu był taki huk, że mnie zmroziło. I nie tylko mnie zresztą, bo ludzie tak nieco w popłochu się rozglądali. Myślałam, że zawału dostanę - ziemia blisko, huk hamujących silników, Lasek Kabacki w perspektywie, samolot przechylony i ten huk. Aaaa!
No ale na szczęście wszystko było ok.
No i już jestem, i czekam na wieści z nudnego domu :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 11, 2007 18:10

No proszę proszę, Galla o niczym nie wiedząc chyba pozazdrościła Kristin atrakcji podróżowych :strach: :strach: No, ale przynajmniej atrakcje widokowe Gallo miałaś :)
Ja też czekam na wieści od Kristin, szczególnie kiedy USG oczka Drapcia będzie robione.
A za szybki powrót do zdrowia Kristin :ok: :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pon paź 15, 2007 18:46

A mi dopiero teraz udało dorwać się do komputera, żeby sprawdzić co u Drapcia-Robina. :strach: Czytam i wlosy mi się jeżą na głowie!!! :strach: Szczęście, że nic Wam się nie stało!!!

Serdeczne dzięki wszystkim, ktorzy pomagają Drapciowi-Robinkowi!!!

kristinbb jesteś :aniolek:

millarca

 
Posty: 769
Od: Pt wrz 29, 2006 22:43

Post » Pon paź 15, 2007 18:51

A ja mam pytanie - co z ciocią Kristin się dzieje :( Brak relacji co u kotów, no i co z oczkami Kristin. Tak pusto się zrobiło :roll:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pt paź 19, 2007 23:15

Kristin, Kristin, halo, halo, co u Was słychać :?:
Napisz tylko słówko, że nudno i wystarczy, będę spokojna 8)
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ruda_maupa i 38 gości