Witaj Irenko !
Jak tylko napisałaś pierwszy post w tym wątku, to od razu pomyślałam czy aby nie leczymy naszych milusińskich u jednego weta.
Nie śmiałam tylko tak od razu zapytać. Nawet nie jestem pewna czy nie spotkałyśmy się przy rejestracji

Kiedy jestem w klinice i widzę właścicieli kotów, u których została zdiagnozowana cukrzyca to staram się dawać namiary na ten wątek, bo nigdzie w internecie nie znalazłam tyle wiadomości w jednym miejscu na temat prowadzenia kotów cukrzycowych. Nie wiem co bym zrobiła wtedy w kwietniu br kiedy z przerażeniem dowiedziałam się o chorobie kochanej kocicy, gdybym nie odkryła tego wątku i nie zaczęła zdobywać potrzebnej mi wiedzy. A to dzięki wspaniałym Dziewczynom, które założyły ten wątek i ciągle uzupełniają go nowymi danymi. Pięknie im za to dziękuję, za ich poświęcenie i chęć służenia innym swoją wiedzą i doświadczeniem
Kiedy tu posiadłam już nieco wiedzy udałam się do naszego wspólnego weta-diabetologa i sama zaproponowałam: zmianę insuliny, diety i pory zastrzyków, to wet zaakceptował moje pomysły (choć na niektóre tematy ma inne zdanie), wytłumaczył mi niektóre sprawy dlaczego według niego, należy podawać insulinę wieczorem w mniejszej dawce niż rano ? - inaczej pisząc dał mi wolną rękę w decydowaniu o sposobie leczenia. Oczywiście kiedy chcę coś zmienić w dotychczasowej terapii udaję się do niego po poradę i np. po receptę (w Warszawie wiele leków nie dostanie się bez recepty np. insuliny), czy żeby pokazać jak przebiega terapia kocicy. To za Jego zgodą zrezygnowałam z insuliny caninsuline na rzecz LANTUSA. Szanuję go za to i zawsze mogę liczyć na Niego, kiedy będę potrzebowała Jego porady. Tyle że jak zapewnie wiesz, klinika ta jest tak oblegana przez pacjentów, że trzeba się zapisywać i czekać na wizytę. Poza wizytami u naszego wspólnego weta, chodzę jeszcze do weta internisty S.G. jak kocicy dolega coś innego niż cukrzyca.
Uff ale się rozgadałam
Zapytałaś o sposobie karmienia futrzaków.
Jeśli chodzi o mnie to Matylda obecnie rano dostaje mokre (puszki animondy carny adult) w ilości 90-120 gr , potem jest zastrzyk z insuliną. Ponieważ całymi dniami pracuję, ustawiam automatyczny karmnik, który się otwiera za 4-6 godzin, do którego wkładam albo kurczaka gotowanego, albo mokre animondy, albo mokre Feline Porta 21 - zresztą też kurczak w sosie własnym. Przychodzę z pracy ok. godziny 18.00, robię pomiar, daję puszkę animondy i wieczorny zastrzyk.
Kiedy zostawiałam na dzień karmę w stałym dostępie, to po pierwsze brat Matyldy pałaszował całą porcję, po drugie Matylda zaczęła tyć, a ponadto miała zwyczaj podjadać ok. godziny 18.00 i wieczorne wyniki pomiaru cukru we krwi były zafałszowane. Ważne jest żeby ilość zjadanej przez kota karmy była zgrana z dawką insuliny, ponieważ tyjący kot potrzebuje większej dawki insuliny, a INSULINA TUCZY i kółeczko się zamyka bo trzeba zwiększać dawkę insuliny. Ale o tym napewno doczytasz.
Może na razie tyle i oczywiście PYTAJ O WSZYSTKO i zawsze kiedy będziesz potrzebowała porady.
Ucałowania w słodkie futerko i wymiziaj rudaska.