Na trasie Kraków-Myślenice. Starsze małżeństwo w domu z ogrodem przygarnia dziesiątki kocich bied.
Pani jest schorowana, nie chodzi, czołga sie na kolanach by "obrobić" koty.
W sumie szukają chętnego, kto za zamieszkanie i wyżywienie, pomoże w opiece nad kotami. Ale z tym bedzie trudno (podejrzewam, że apartamenty luksusowe nie są).
Na pewno nie jest tam ciekawie. Nie wiemy ile kotów, czy są kastrowane, czy mają co jeść, czy opiekunowie chcą je wydawać. Dowiem się

Opiekunowie starsi, więc za parę miesięcy, lat i tak trzeba będzie na cito szukać domów

Czy ktoś coś słyszał o tych ludziach? Próbował pomagać? W najbardziej plotkarskim miescie świata na pewno znajdzie się ktoś doskonale poinformowany

Druga sprawa: ekipa z samochodem potrzebna na mały wypad za miasto, trzeba zobaczyć sytuację z bliska.
Przerasta mnie to wszystko ostatnio...