Warszawa - kocięta z okienka

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro paź 03, 2007 20:31 Warszawa - kocięta z okienka

W ubiegłym tygodniu późnym wieczorem wracając z pracy szłam jak zwykle Czerniakowską w kierunku Chełmskiej.I jak zwykle patrzyłam na piwniczne okienka. No i wypatrzyłam! W jednym z nich zauważyłam przycupniętego niedużego kota. Kiedy ostrożnie podeszłam bliżej kot skulił się jeszcze bardziej, a kiedy do niego zagadałam,ostro zasyczał, a spod jego brzucha wyprysnęły 3 malutkie cienie i skryły się w szparze,w której także zniknęła kocica. Zdziwiło mnie jakim cudem przecisnęła się przez tak mały otwór, bo okienko jest długie, ale bardzo niskie, z uchylną klapą.Okazało się że z jednej strony zawiasy są poluzowane i klapa jest uchylona nieco szerzej.Tego wieczoru, mimo nawoływań, koty więcej się nie pokazały.
Następnego dnia w ogóle ich nie było, za to trzeciego siedziały same maluchy. Na oko mają 10 tygodni, jeden ala whiskasowe sreberko,drugi cały czarny a trzeci klasyczny krówek. Matka młodziutka, drobna klasyczna buraska o pięknych wielkich oczach. Cała rodzina bardzo szczupła, ale całkowicie zdrowa, ani śladu kk, piękne błyszczące futerka, czyste oczy bez śladu żadnej wydzieliny i bez trzeciej powieki. Myślę że tak dobrą kondycję zawdzięczają swemu odosobnieniu i brakowi kontaktów z innymi kotami, od których mogłyby coś podłapać.
Tak więc wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że okienka w tym gmachu zawsze były na głucho zamknięte i na 100 procent to jedno też lada moment zostanie naprawione i zamknięte. W trakcie tej operacji stara może ucieknie na zewnątrz, ale dzieciaki są za małe, same nie oddalają się od okienka ani na 10 cm i prawdopodobnie cichutko ukryją się gdzieś w kącie piwnicy i zostaną odcięte od świata zewnętrznego. Gdyby matka została z nimi to w niczym nie poprawia sytuacji, bowiem w tym wielkim gmachu mieszczą się wyłącznie rożne instytucje i hurtownie przemysłowe i nie ma nadziei, aby koty mogły znaleźć w piwnicach coś do jedzenia, a tym bardziej by ktoś je karmił.
Gdyby jakimś cudem wszystkie uciekły na zewnątrz to absolutnie nie miałyby się gdzie podziać, ponieważ gmach z trzech stron okalają bardzo ruchliwe ulice, a żeby dostać się na zaplecze budynku, gdzie jest tylko parking na wybetonowanej powierzchni, musiałyby biec Czerniakowską , bardzo szerokim zatłoczonym chodnikiem,w pobliżu jezdni będącej przedłużeniem Wisłostrady,gdzie samochody pędzą jak szalone.
Jedyną szansą tej kociej rodzinki na przeżycie jest zabranie jej z tego miejsca. Co do maluchów to technicznie nie przedstawiało by to najmniejszej trudności. Ja oczywiście noszę im jedzenie, a małe są tak głodne , ze za każdym razem je głaszczę.Wprawdzie syczą niemiłosiernie i udają strasznie groźne potwory, jednak wsadzenie ich do kosza powinno pójść gładko.Matka jednak nie da się zbliżyć do siebie na bliżej niż 2 metry po czym natychmiast znika w szparze.Wykusz okienka zaś jest tak niski, że nie da się tam operować żadnym przyrządem typy podbierak. Pozostaje klatka łapka, ale po pierwsze jej nie mam, a po drugie nie ma gdzie jej zastawić. Trzeba by postawić ją po prostu na gołym chodniku, w nocy i czekać w pobliżu aż do skutku, moim zdaniem bardzo wątpliwego.
No i kolejny problem, najważniejszy - co zrobić z kotami po złapaniu. Matce mogę załatwić sterylkę u świetnego chirurga ,ogólne przebadanie, odpchlenie i odrobaczenie oraz przetrzymanie przez kilka dni w lecznicy.Potem trzeba by ją wypuścić, ale gdzie? Jeśli w tym samym miejscu, to znów wlazłaby do piwnicy, narażając się na zamknięcie, a jeśli okienko byłoby zamknięte to po prostu nie miałaby się gdzie podziać ,jeszcze osłabiona po operacji, w obliczu nadchodzącej zimy. Moim zdaniem ta wersja odpada.
Co do kociąt to oczywiście trzeba je wyadoptować, czyli zapewnić im DT. I to jest właśnie powód dla którego opisuję tę całą historię, ponieważ ja tym domkiem być nie mogę.Mogę wesprzeć je finansowo i na pewno to zrobię, ale do domu ich nie wezmę,.Zdaję sobie sprawę że tak najłatwiej pozbyć się kłopotu,czyli napisać na forum, a samemu umyć ręce,ale wobec tylu wspaniałych osób na tym forum, które z pełnym zaangażowaniem ratują bezdomne koty
muszę się usprawiedliwić.
Otóż mam w domu 18 kotow,wszystkie przyniesione z ulicy i uratowane od niechybnej śmierci .Mieszkam sama i nie mam nikogo do pomocy ani do zajęcia się kotami np. w czasie wyjazdu. Stąd już od 15 lat nie opuściłam domu na dłużej niż 2 dni, a sen z powiek spędza mi obawa, co będzie z moimi zwierzętami jak coś się ze mną stanie, np. wyniknie konieczność pójścia do szpitala. Na tym forum było już wiele takich przypadków i za każdym razem jest to straszna trauma dla kotów i okropny kłopot dla ludzi dobrej woli, którzy stają na głowie, by ratować osierocone zwierzęta. Mam blisko 60 lat i muszę myśleć realnie to znaczy być przygotowana na okoliczność choroby a także i na to, że jeśli teraz wezmę małego kota to będzie on żył u mnie średnio 15 lat, a wiec wtedy gdy on będzie wymagał szczególnej opieki, wizyt u lekarzy itp.,ja będę już staruszką , sama pewno wymagając opieki . Wszędzie dookoła jest pełno kociaków poszukujących domów, a te moje są takie zwyczajne, że może się zdarzyć że nikt ich nie zechce.Wtedy oczywiście zostałyby u mnie, kochałabym je bardzo, ale przecież nie mogę tego ryzykować i bezmyślnie powiększać stada.
Kolejny argument przeciw wzięciu maluchów nawet na tymczas to to, ze nie mam już wolnego miejsca, moje koty mają za mały teren,często dochodzi do pyskówek a nawet łapoczynów, część jest silnie zdominowana i nie mogę powiększać frustracji ani zdominowanych ani dominantów.
I jeszcze jeden argument przeciw – otóż pracuję na pełnym etacie i nie ma mnie w domu ok. 10 godzin .Przed wyjściem z domu i po powrocie muszę oporządzić całą menażerię, a mam kilka kotów specjalnej troski m.in. 3 z niewydolnością nerek, w tym jednego 18-latka,ktory na dodatek niedawno oślepł wskutek odklejenia się siatkówki z powodu wysokiego nadciśnienia. W tej sytuacji małym dzikuskom nie mogłabym poświęcić zbyt dużo czasu.
Jedyną moją nadzieją jest to forum.Poradźcie co robić.Gdyby ktoś zechciał wziąć małe na tymczas, złapię, dowiozę , dofinansuję i będę pomagać szukać stałych opiekunów.Więcej naprawdę nie mogę.
Całej kociej rodzince zrobiłam zdjęcia,mam je w komputerze, ale pomimo studiowania forumowej instrukcji, za żadne skarby nie umiem ich wkleić. Jest to komputer w pracy, na którym są różne blokady, więc to może dlatego.Mogę natomiast przesłać je mailem.
Ostatnio edytowano Śro paź 10, 2007 14:45 przez guga13, łącznie edytowano 1 raz

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro paź 03, 2007 20:39

wstawie zdjecia jesli dostane na maila :) k-tomas@tlen.pl
Obrazek
Kilkadziesiat tymczasowych kotow u Missieek i Vikamili. Domy potrzebne!

masienka

 
Posty: 125
Od: Pt mar 30, 2007 17:02

Post » Śro paź 03, 2007 20:39

O rany,strasznie przepraszam ze tyle razy się zdublowało, nie wiem co żle zrobiłam :oops: !

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro paź 03, 2007 20:50

Masienko! Wielkie dzięki :D

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Śro paź 03, 2007 21:12

polecam sie na przyszlosc :) nie moge realnie to choc tak

male glodomorki :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Obrazek
Kilkadziesiat tymczasowych kotow u Missieek i Vikamili. Domy potrzebne!

masienka

 
Posty: 125
Od: Pt mar 30, 2007 17:02

Post » Czw paź 04, 2007 15:54

Wczoraj cała rodzinka już czekała na jedzenie. Największy krówek to chyba chłopak - ma dużą głowę,jest czujny, bystry i odważny, czyli taki jak facet być powinien. Nazwałam go roboczo Czupurkiem. Sreberko plasuje się na średniej pozycji jeśli idzie o życiowy spryt, a czrnulek jest najmniejszy i bardzo pierdołkowaty,ale za to szybko wyrośnie z niego, a własciwie chyba z niej ,okropna pieszczocha. Sreberko będzie się nazywał Gruś, a czrnulka Grusia.

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw paź 04, 2007 19:51

Nikt do nas nie zagląda :cry: :cry: :cry:

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Pt paź 05, 2007 14:22

Nadal nikt?

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Pt paź 05, 2007 14:23

ja zagladam ale coz z tego skoro pomoc nie moge :(
Obrazek
Kilkadziesiat tymczasowych kotow u Missieek i Vikamili. Domy potrzebne!

masienka

 
Posty: 125
Od: Pt mar 30, 2007 17:02

Post » Pt paź 05, 2007 14:25

guga13 pisze:Nadal nikt?


ja :P

up maluszki
Obrazek

Ruach

 
Posty: 6908
Od: Pt sty 05, 2007 8:40
Lokalizacja: Warszawa Grochów

Post » Pt paź 05, 2007 15:41

Nie wezmę kotów, ale podnoszę!

Ewutek

 
Posty: 1446
Od: Wto wrz 04, 2007 17:48
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pt paź 05, 2007 16:31

do góry, piekności!

KaasiakN

 
Posty: 590
Od: Pt mar 09, 2007 19:36

Post » Pt paź 05, 2007 19:37

Dzięki za zainteresowanie!
Przyniosłam dziś do pracy koszyk, żeby zabrać małe do domu, ale zabrakło mi odwagi. Nie mogę zostać z 21 kotami w domu. Zobaczymy co przyniesie przyszły tydzień.
Koty już się nauczyły i czekają na mnie, a właściwie na jedzenie. Niestety wkrótce idę na urlop i karmienie się skończy.

guga13

 
Posty: 130
Od: Czw maja 18, 2006 21:01
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Pt paź 05, 2007 19:56

podniosę
choć nie mogę pomóc :(

guga13

zedytuj pierwszy post i wykasuj niepotrzebnie zdublowany tekst
bo taka ilość przeraża :strach: i zniechęca do dalszego czytania :roll:
(bo na początku nie zorientowałam sie ze to powtórzenie sie wkradło :wink: )


kociaki śliczne

Aia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17108
Od: Pon lut 19, 2007 18:08
Lokalizacja: NDM

Post » Pt paź 05, 2007 22:41

ano śliczne :)

i jak zwykle nieśmiało zapytam: może udałoby się zorganizować kastrację ich matki, coby sytuacja się nie powtarzała? :)
chętni na kota
-
Pozytywne myślenie wszystko odmieni - ja wierzę w świat bez bezdomnych, cierpiących psów i kotów jeszcze przed 40.
---
Poszukuję osoby która może pomóc w sterylizacji kotów bezdomnych w Polanowie oraz Nowym Miasteczku oraz osoby która odwiezie wiejską kotkę na zabieg pod Kielcami. Proszę o info na pw. Dziękuję :-)

VeganGirl85

Avatar użytkownika
 
Posty: 16929
Od: Śro gru 29, 2004 9:09
Lokalizacja: Warszawa Grochów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości