To się doedukowałam. Przez 2 godziny przepytywałam Pana doktora o wszystko, do czego Tinka miała wątpliwości.
Przy stwierdzaniu anemii bierze się pod uwagę objawy kliniczne. Czyli jeśli kot jest słabeńki, mało się rusza i jego błony śluzowe są blade, to możemy wstępnie podejrzewać anemię. Więc żeby rozwiać wątpliwości robimy morfologię. Jeśli wszystkie parametry wychodzą poniżej normy, (czyli zarówno erytrocyty, jak i hematokryt oraz hemoglobina), można wtedy stwierdzić niedokrwistość czyli anemię. Faktycznie normy w przypadku erytrocytów są od 6,5 – 10. Lecz są to normy dla dorosłych (dojrzałych kotów) które zakończyły rozwój i wzrost (mają rok, półtora). Natomiast Makumba to młody kociak, który ma 6 miesięcy u którego obserwujemy ciągły wzrost, produkcję substancji odpowiedzialnych za rozwój, oraz wzmożoną aktywność, więc zmniejszona liczba erytrocytów jest jak najbardziej w normie.
Poniżej podaję wartości referencyjne erytrocytów u młodych kotów
po 1 tygodniu życia: 5,0
po 1 miesiącu życia: 4,6
po 1 roku życia: 7,4
U Makumby hemoglobina i hematokryt są w normie, erytrocyty są lekko obniżone – co jest normalne, ze względu na jego młody wiek. Nie ma on anemii, jest zdrowy, aktywny i rozwija się prawidłowo.
Podobnie jest z leukocytami. Normy zmieniają się z roku na rok, zakupowany jest nowy sprzęt do wykonywania badań krwi, te maszyny są różne, różnie zatem liczą. Jest wiele książek z normami opracowanych przez różne osoby w różnych laboratoriach.
U kotów w przypadku leukocytów normy są zgodnie z wieloma źródłami następujące: 6 – 15, 5,5 – 15, 5 – 15, 6 – 12/15. Makumba ma 9,1 więc jest doskonale.
Ze względu na wielość modeli automatów do badania krwi, nie każdy automat posiada "opcję zapisywania/posiadania w sobie" wartości referencyjnych. Automat dostępny w lecznicy, w której leczę koty (a jest to automat najlepszy w całym Lublinie i najnowszy), takich wartości nie posiada. Lekarze sami przyjęli sobie normy, do których się odnoszą. Aby nie dać się zwariować wzięli pod uwagę różne wersje norm i wypośrodkowali je przyjmując takie widełki, jakie najczęściej się powtarzają. Odnoszą się często także do norm prof. Winnickiej, ale nie są one wyrocznią.
Poza tym trzeba brać pod uwagę granicę błędu (chyba 5%). Dlatego automat raz policzy i pokaże dany wynik, natomiast przy policzeniu kolejny raz wynik wyjdzie inny, choć zbliżony i w granicach błędu i tak samo prawidłowy.
Co do norm. Norm jest wiele, więc gdy jedno źródło podaje normy przykładowo 10 – 100 a inne 5 – 110 i oba źródła są profesjonalne i wiarygodne to bierze się pod uwagę jakiś uśredniony wynik i jakiś margines odchylenia.
(Podobnie jest w badaniach statystycznych z psychologii
).
Parametry biochemiczne też są zmienne. Dużo zależy od tego kiedy pobiera się kotu krew, ile czasu się ją wiruje, jaka jest cieplarka, a ile czasu się wyjmuje krew z automatu i przestawia w inne miejsce
(nie znam się na tym totalnie, mogłam coś przekręcić, ale coś w tym stylu). Dlatego wet zalecił powtórzenie raz zrobionej biochemii za 2 dni, żeby się upewnić i nie bazować tylko na jednych wynikach z danego momentu. Uważam, że to rozsądne rozwiązanie.
U Makumby podwyższone AP również nie jest niczym wskazującym na chorobę. Wyniki takie w przypadku młodych kotów wskazują na aktywny wzrost kości, stres przy badaniu…
Poza tym, weci nie wkuwają na studiach norm na pamięć i nie trzymają się ich jak rzep psiego ogona. Nie sieją paniki, gdy ćwierć parametra odchyla się od normy. Kto nigdy nie robił własnoręcznie badań nie ma pojęcia na jakich zasadach to się odbywa, jakie mogą być przyczyny wahań, czy jakichś odstępstw.
O!

Idę na weterynarię... podoba mi się
