» Śro paź 03, 2007 21:25
Jeszcze trochę czasu minie zanim to się wyleczy w sercu. Nie wiem co było w Kairze, ale pokochałam ją tak bardzo. Kocha się właściwie wszystkie. Ale są takie, które kocha się jakoś szczególnie. Może właśnie te biedulki, które tak słabną. Może to ta ich bezradność powoduje, że ta miłość jest szczególna... Nie wiem. Ale nie mogę zrozumieć dlaczego Kaira musiała odejść. Raz myślę, że już, mogę normalnie rozmawiać w pracy, prowadzić lekcje, nawet żartować, śmiać się. Ale za chwilę idę gdzieś na bok i ryczę. Nie wiem, czy ona była wyjątkowa. Każdy kot jest wyjątkowy. Ale Kaira miała w sobie coś ludzkiego... kiedyś w przychodni nawet tak usłyszałam, gdy Kaira leżała pod kroplówką... Ktoś w poczekalni mówił "Widziałaś tę małą kicię? Jakie ona ma ludzkie spojrzenie, jak grzecznie i cierpliwie znosi to wszystko... Jakby rozumiała, że ludzie chcą ją uratować..."
Przepraszam, muszę to z siebie gdzieś wyrzucić, na forum chyba najłatwiej, nie wszyscy znajomi w pracy to rozumieją. Ot, kot umarł, będziesz miała następne...