Pamela bije Cesara,Ala,Milenka spokojne...!!!???

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon paź 01, 2007 21:56

Aleksandra59 pisze::ryk: no tak - pozajączkowało mi sie z tym Stadionem, ale ja dziewczynka z drugiej strony Wisły jestem 8) A to dwa światy kiedyś były, teraz już trochę lepiej jest podobno - ale nie znam tamtych rejonów i basta :?

Ja też z tej drugiej strony i tej drugobrzeżnej Warszawy nie znam za bardzo...
Ale Dworce znam, bo ze Stadionu jeździłam do chłopaka do Węgorzewa, jak miałam 16ście lat, a Wschodnią, bo też dokądś stamtąd jeździłam, ale nie do chłopaka... :wink:

Aleksandro, nie sądzę, żebyś była w stanie pobić w kwiecistości wypowiedzi mojego kolegę z pokoju... On mówi czasem tak kwieciście, że aż się boję go o coś zapytać, bo i tak nic nie zrozumiem. Pytam go o drogę na, dajmy na to, Dworzec Centralny, a przy okazji dowiaduję się o historii warszawskiego Śródmieścia, ze szczególnym uwzględnieniem Powiśla i historii Powstania Warszawskiego. Informacji o drodze na Centralny z tej wypowiedzi nijak nie można się doszukać :roll:
Nie lepiej jest, jak on pyta - gdyby to on zadawał takie pytanie, to pod koniec zadawania nie wiedziałabym, czy chodzi mu o Dworzec, historię Śródmieścia, czy Powstanie Warszawskie na Powiślu...

kristinbb pisze:Boszszsz!!!! Galla!! 8O

To Ty uważaj , co będziesz mówić, żebyśmy dobrze na tym wyszli.... :lol:
No nie wiedziałam,że mam doczynienia z tak ważną osobą... :D

No, kobitki, takam ważna persona :lol: :lol: :lol:
Ale rzeczywiście - uważać trzeba, żeby się nie zbłaźnić... Bo to potem w Europę idzie :roll:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon paź 01, 2007 23:43

Galla, że Ty ważna persona jesteś to już wiemy, a ja bardzo podziwiam i gratuluję :D
Mam jednak nadzieję, że Twój kolega z pokoju jednak NAS nie reprezentuje na jakichś rozmowach zagranicznych 8O
No bo jakby ten Twój kolega prowadził negocjacje np. na temat połowów dorsza w Bałtyku a skumulował rozmowy na potopie szwedzkim to chyba nie byłoby to dla nas najlepsze :oops:
Chociaż efekt pewnie byłby taki sam 8) :oops:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 02, 2007 6:23

Aleksandra59 pisze:Mam jednak nadzieję, że Twój kolega z pokoju jednak NAS nie reprezentuje na jakichś rozmowach zagranicznych 8O

A i owszem, jeździ tak samo jak ja i jeszcze jedna nasza koleżanka, tylko on w nieco innej dziedzinie, a raczej innym aspekcie naszej "wspólnej" dziedziny :roll:
Na szczęście to nie negocjacje, tylko dyskusje tzw. ekspertów, ale i tak czasem się zastanawiam, jak jego towarzysze przy stole go rozumieją podczas obrad... Facet ma dużą wiedzę, ale tymi swoimi wypowiedziami mocno ją maskuje :lol:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto paź 02, 2007 6:29

A moje koty maja dietę!! 8O

Pamela Acana light 8O
No wiecie 8O
Ograniczyłam jej jedzenie , bo to już nie jest biedny kotek.... :lol:
Zrobiła sie tłuściutka i ciężka.. 8O
Zanim nie pojawiła się Aleczka , to jadła normalnie
i myślę ,że jest to wynik stresu.
Boi się ,że jej zabraknie?

Ala, też się jej przyglądam, na razie pilnuję ,żeby Pamela nie wyjadała jej mokrego z miseczki,
wygląda ładnie , na szczęście nie przepada za Acaną Light , która stoi non stop do dyspozycji wszystkich kotów.
Dostaje na swoją półkę stały przydział Orijen. :lol:

Robinek je ładnie i nie przejada się, ale chuuuuuudy jak szczapka.
Klaudia mówi,że przytył.. 8O
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto paź 02, 2007 11:36

Kristin - Twoje koty na diecie 8O
Jak zobaczysz moje to dopiero przekonasz się jakie koty na diecie powinny być :roll:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 02, 2007 12:36

No nie żartuj Aleksandro!! 8O :lol:
To może ja nie pwinnam Pamelce Acanę light dawać?....
Ale taka ciężka się robi i brzuszek rośnie..... :roll:

Wrócilam od Pani wet.
Oczko ani pogorszyło się ani polepszyło , o ile można to stwierdzić oglądając z zewnątrz,
bo istnieje możliwość ,że penetruje gałkę oczną od wewnątrz. :(
Pani wet. mówi,że w Warszawie można ten wrzód rozciąć i usunąć zawartość ,
bo ona tego się nie podejmie. :(
Może Pani dr. Buczek mogłaby to zrobić? :(

A tak w ogóle , to od kotów się zaczęło ,
a ile ciekawych ludzi można poznać tu na forum... :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Wto paź 02, 2007 13:00

Kristin - gruby kot, który żre light wyglada tak:

Obrazek

Jak mówi Karolka - autorka tego zdjęcia - Fifi w 2/3 składa sie z brzucha, a w 1/3 z głowy i nóg+ogon :?

A na tych zdjęciach są dwa koty, przy czym Mimi jeszcze lighta nie je, ale chyba niedługo :oops:

To jest z działki

Obrazek

To jest z domu

Obrazek

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 02, 2007 13:13

Co do oczek Drapcia - jak dr Buczek nie pomoże, to zawsze jeszcze jest dr Garncarz. Pozytywne, pozytywne nastawienie proszę mieć :)
A ciekawa jestem, czy Twoja wetka o dr. Garncarzu słyszała :?:

A co do diety Pamelki - ja rozumiem Kristin sama jesteś drobinka, to uważasz, że wszyscy tak muszą mieć 8)
A ja duża i mocno tłuściutka - utuczyłam koty :oops:
Ale serio - wydaje mi sie, że Pamelka powinna jeść normalne żarełko, tylko może trochę mniej. A lighta to dodawaj do normalnego suchego max pół na pół.
Ale się pomądrzyłam :roll:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto paź 02, 2007 16:46

Aleksandro, no takie Brzusie masz w domu, a jeszcze ich do Klubu Brzusiowatych nie zapisałaś? Wstyd ,tu ikonka grożąca paluszkiem> :wink:

Kristin - popatrz na podwozie Pamelki, czy jej brzuszek nie zaczyna wisieć. Jak zaczyna wisieć taki fałd skórny, to znaczy, że czas ograniczać jedzenie. Niestety, posiadanie kotów w różnym wieku jest problemem o tyle, żen ie ma możliwości dopilnować, żeby kociak jadł kittena a reszta adulta, a nie odwrotnie. U mnie kociak wyżerał adulta, rzecz jasna, za to kittenem pasł się kot całkiem dorosły, na szczęście chudzielec. Ale zdecydowanie powinnam odchudzić Antka, ale musiałabym mu zacząć wydzielać jedzenie - a nie mogę tego zrobić, bo Ochotka musi mieć do jedzenia dostęp cały czas, bo jest kociakiem. No i wszystko szlag trafia, bo Antek się nawtyka jedzenia jej i innych chudych :?
Ciekawy jest ten Orijen - oni w ogóle nie stosują podziału na kategorie wiekowe, pan mi mówił, że wychodzą z założenie, że kot od momentu, jak przestanie ssać matkę aż do starości, je to samo. No i dzielenie karm na grupy wiekowe to chwyt marketingowy li i jedynie.
Jak z tym jest, nie wiem, trochę to do mnie przemawia, a trochę nie :roll:
Na razie patrzę, jak moje na ten Orijen reagują.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 03, 2007 0:43

Witam,
kristinbb pisze:Nie umiem robić zdjęć..... :placz:
To co widzicie mleczną plamkę na prawym oku , to jest wrzód.
Nic się nie dzieje, nie ropieje, nie lecą łezki, nic a nic.
Tylko mleczna plamka , która idzie w głąb i niszczy oko.

Na lewym oczku Drabcia zaznaczony wrzód , który już swoje zrobił.
Oczko ciemne, zarasta naczyniami krwionośnymi, o ile dobrze zrozumiałam , co mówiła Millarca z forum.

Chodzi o to,żeby ta plamka mleczna na prawym oku znikła,
to nie jest błonka.

Długo tutaj nie zaglądałem, bo myślałem, że wszystko idzie dobrze ...
Moim zdaniem z opisu wynika, że biała plamka na oczku to nie jest wrzód, tylko pozostałość po stanie zapalnym, bielmo. My leczymy to corneregelem. W drugim oczku zarastającym naczyniami jest stan zapalny, pewnie wirusowy, jeśli nie ropieje. Leczymy to biodacyną i erytromycyną, po ustąpieniu stanu zapalnego i rozjaśnieniu rogówki corneregelem. Zwykle takie niewielkie bielma rozjaśniają się prawie całkowicie po dłuższym leczeniu. Ze względu na infekcję oka dobrze by było zastosować antybiotyk ogólnego działania, działający też w oku, takim jest chyba lincospectin, ale o tym powinien zadecydować lekarz.
Miałem kotkę z oczkiem rozpulchnionym, całkowicie mlecznoróżowym z krwawymi żyłkami, jej taka kuracja pomogła, a bielma znikły prawie całkowicie, zostało tylko kilka ciemnych pasemek, taka pajęczyna, pozostałość po naczyniach.
Pozdrawiam, Juliusz.

jul-kot

 
Posty: 1063
Od: Wto sty 27, 2004 18:10
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro paź 03, 2007 7:06

jul-kot pisze:Witam,
Długo tutaj nie zaglądałem, bo myślałem, że wszystko idzie dobrze ...
Moim zdaniem z opisu wynika, że biała plamka na oczku to nie jest wrzód, tylko pozostałość po stanie zapalnym, bielmo. My leczymy to corneregelem. W drugim oczku zarastającym naczyniami jest stan zapalny, pewnie wirusowy, jeśli nie ropieje. Leczymy to biodacyną i erytromycyną, po ustąpieniu stanu zapalnego i rozjaśnieniu rogówki corneregelem. Zwykle takie niewielkie bielma rozjaśniają się prawie całkowicie po dłuższym leczeniu. Ze względu na infekcję oka dobrze by było zastosować antybiotyk ogólnego działania, działający też w oku, takim jest chyba lincospectin, ale o tym powinien zadecydować lekarz.
Miałem kotkę z oczkiem rozpulchnionym, całkowicie mlecznoróżowym z krwawymi żyłkami, jej taka kuracja pomogła, a bielma znikły prawie całkowicie, zostało tylko kilka ciemnych pasemek, taka pajęczyna, pozostałość po naczyniach.
Pozdrawiam, Juliusz.


Problem jest w tym,że ja komletnie się na tym nie znam, co wet. to trochę inna diagnoza.
Co do lewego oczka , to wet. z Sopotu i moja stwierdzili,że oczko już jest zniszczone.
Chodzi o ratowanie prawego.
Moja twierdzi ,że to wrzód który penetruje oko pochodzenia wirusowego na początku a dalej bakteryjnego.
Tak to zrozumiałam. :roll:
Jadę do dr. Buczek , okulistki i zobaczymy co ona powie. :roll:
Przekażę , to co napisaleś mojej wet. Dziękuję bardzo za informacje. :D
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 03, 2007 7:13

Aleksandra59 pisze:Kristin - gruby kot, który żre light wyglada tak:

Obrazek

Jak mówi Karolka - autorka tego zdjęcia - Fifi w 2/3 składa sie z brzucha, a w 1/3 z głowy i nóg+ogon :?

A na tych zdjęciach są dwa koty, przy czym Mimi jeszcze lighta nie je, ale chyba niedługo :oops:

To jest z działki

Obrazek

To jest z domu

Obrazek


Na zdjęciach słabo widać :lol:
Muszę to sprawdzić osobiście. :lol:
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 03, 2007 7:21

Aleksandra59 pisze:Co do oczek Drapcia - jak dr Buczek nie pomoże, to zawsze jeszcze jest dr Garncarz. Pozytywne, pozytywne nastawienie proszę mieć :)
A ciekawa jestem, czy Twoja wetka o dr. Garncarzu słyszała :?:

A co do diety Pamelki - ja rozumiem Kristin sama jesteś drobinka, to uważasz, że wszyscy tak muszą mieć 8)
A ja duża i mocno tłuściutka - utuczyłam koty :oops:
Ale serio - wydaje mi sie, że Pamelka powinna jeść normalne żarełko, tylko może trochę mniej. A lighta to dodawaj do normalnego suchego max pół na pół.
Ale się pomądrzyłam :roll:


Może i drobinka , bo waże 56kg i wzrost chyba 158cm.
No to chyba normalna jestem? :roll: :lol:
Pytanie co jest normalne i dla kogo.. :ryk:
Z opisu też wynika,że podobna jesteś do mojej Eliszki , którą musiałam stracić.. :placz:

A Pamela dostanie pół na pół..bo jak pobiega za myszka ,
to zieje jak pies..
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 03, 2007 7:57

Galla odrobina wieści o Aleczce czarnuleczce.
Wczoraj.
Od 14:00 przez 40 minut było podawanie leku na oszołomienie.. :roll:
Do jedzenie , wyczuła ale trochę liznęła..
Na łapkę .. trochę liznęła..
I do pysia z zaskoczenia,jak chodziła już troche pijana ,
ale i tak nie dawała się złapać.
Bez stresu i cierpliwie , udało się, nie płakała.Do kontenerka i do wet.

Oględziny:
wet . mówi ,ze starsza niż rok, brak przednich ząbków u góry , kły są.
Świerzba niet.
Oczko prawe zapalenie.
Szmery lekkie w płucach, albo niedoleczona , albo teraz 8O 8O
Od złamania paluszka w tylnej prawej łapce minęło ok.4-6tyg, maksymalnie 8 tyg.
Teraz już jest ok.
Dostała mnóstwo zastrzyków, leków, antybiotyków i na wzmocnienie.
Powtórka za dwa dni.

Taka jeszcze oszołomiona przyjechała do domu.
Tu ją wyjęłam z kontenerka ,nie wychodziło jej jedzenie bidulce, a była głodna.
Ponieważ nie uciekała , to wzięłam ją na ręce i położyłam na wersalce
i tak leżałyśmy obok siebie 1,5 godz.
Głaskałam ją krótko a później przkryłam kawałkiem moje kamizelki
i takie przytulone leżałyśmy .
Był moment, ze odzczołgała się a potem popatrzyła na mnie
i przyczołgała się do mnie z powrotem i tak sobie przytulone cichutko leżałyśmy. :1luvu: :1luvu:
Ona mruczała i cichła i spała.Coś pięknego. :1luvu:
Chyba ten lek ją tak wyluzowal.

Dziś w nocy chyba spała w nogach???
Nad ranem chciałam pogłaskać Pamelkę a ręka trafiła na Aleczkę czarnuleczkę,
to ja chap i do siebie na poduszkę . Leżała mruczała i nie uciekała .Szok 8O
Poleżała i potem po pół godzinie poszła spokojnie , nie zatrzymywałam, ale odeszła bez strachu 8O
Coś się zmieniło, bo nie ucieka, strachu już nie ma ,
nie zawsze chce być głaskana , ale odchodzi bez tego cholernego strachu.
Wreszcie coś na duży plus.
A teraz bawi się z Robinkiem myszką i pomraukuje do niego i nie syczy??? 8O
Dobrze by było ,zeby oni się zaprzyjaźnili, bo Pamelka to trochę za dużo na nich syczy.
Coś mi się wydaje ,że ona tak więcej indywidualistka.
Obrazek...Obrazek...Obrazek...

kristinbb

 
Posty: 40068
Od: Nie cze 03, 2007 20:32
Lokalizacja: Elbląg

Post » Śro paź 03, 2007 14:50

Ależ cudnie :spin2: :spin2: :spin2:
Sama przyszła, przytuliła się, nie kuli się :D :D :D
Może dzięki temu lekowi się przełamała... (to był Sedalin?)
A może to, że pojechała gdzieś i wróciła do domu, w to samo miejsce, jej pomogło?
Kot mojej mamy po powrocie do domu po pierwszej wizycie w lecznicy (od czasu jak do mamy trafił) tak stał i patrzył po domu, rozglądał się, jakby nie wierzył w to, że wrócił w to samo miejsce, że nie został w lecznicy, że nie będzie już spał w klatce (bo Lolek też z lecznicy z klatki wzięty, tylko z Łodzi). I od tego momentu zupełnie się zmienił, uspokoił, wyciszył (to znaczy emocjonalnie, bo poza tym to wulkan energii jest i w zasadzie bez przerwy biega, mama myśli o drugim kocie w związku z tym :wink: ).
Może u Czarnulki takie coś zadziałało? Albo mieszanina środka i powrotu w to samo miejsce, nie do klatki?

Co do wieku - Aluśka urodziła się w zeszłym roku, wczesną wiosną, tak powiedziały mi karmicielki. Zabrałam ją z ulicy, jak była w swojej drugiej ciąży. Pierwsze kociaki straciła, bo nie umiała się nimi zajmować, była za młoda :(
Z tym palcem to mnie zastrzeliłaś, 8 tygodni temu, to by znaczyło, że ona to sobie złamała w lecznicy. Weci tam są zaganiani, ale nie tak, żeby nie zauważyć, że kot sobie złamał palucha... Zwłaszcza, że oni tam ją też głaskali i usiłowali choć trochę zsocjalizować... A przecież takie złamanie musiało ją boleć, i to bardzo, kulałaby, płakała, na pewno by to zauważyli... Natomiast bardzo możliwe, że nabawiła sie tego przed zabraniem z podwórka, w lecznicy było już na tyle wygojone, że przy tym jej niskim chodzie nikt tego nie zauważył... Może przy tym wypadku i siekacze straciła? Chociaż możliwe, ze to nasz pani chirurg usunęła jej zeżarte przez kamień albo próchnicę zęby - ona to robi standardowo, u wszystkich kotów, które kastruje, a zwłaszcza tych bezdomnych, które się przynosi. To usuwanie chorych zębów stało się już tak normalne, że nawet nam o tym nie mówi, po prostu czyści paszczękę. Chociaż u Ali jest pewna możliwość, że miała jakiś wypadek, podczas którego część ząbków straciła - w końcu żyła na wolności...
Z okiem to niestety tak już jest, było ładnie wyleczone, przyszedł stres i znowu poszło. Ja teraz walczę z oczami moich zdrowych, domowych od takiego już czasu kotów, do tego szczepionych kilkukrotnie... Wlazł nam herpes i kaplica. U jednego udało mi się to zwalczyć, ale dwie panny cały czas łzawią i boję się, że któryś z kawalerów znów to podłapie. I tak można w nieskończoność im te krople zapuszczać :evil: Jak przywiozłam Alusię do lecznicy, to oczka miała czyściutkie, ale niestety - w lecznicy wirusy latają, do tego dołączyła do niej Kruszynka, odratowane kociątko z kocim katarem, no i katar przelazł :( Mam nadzieję, że uda się go przeleczyć, a Ala już tak dobrze będzie się u Ciebie czułą, że nie będzie miała stresu i w związku z tym ten herpes nie będzie wracał.

Co do kotów to ja jestem absolutnie przekonana, że się wszystkie dogadają i pokochają, tylko to czasu trzeba. U nas Nocka zaczęła się bawić z Ochotką po 3-4 dniach, Klemens 2 tygodnie na nią syczał (do dziś potrafi), Antek przez miesiąc albo i dłużej udawał, że jej nie zauważa, a jak zauważył, to syczał, Lucek za to się bał, jak podchodziła za blisko, to ją pacał i się jeżył (no ale on niedowidzi), a poza tym zbierał bęcki od Klemensa, który jak jest wkurzony, to wyżywa się na Lucku (nie jakoś tragicznie, ale pogonić Luceńka potrafi). No a jak przyszła Ochcia, to Klemens był permanentnie wkurzony...
A teraz - wielka miłość. Ochcia śpi wtulona w Klemensa, szaleje z Luckiem i Antkiem (którego notorycznie zagryza), biega z Nocią.
U Was też tak będzie :D :D :D

No to sobie popisałam... :oops: :oops: :oops:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 19 gości