ŁÓDZKIE ZARAZKI- Guzik we własnym domku:)))))))))))))))))))

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto paź 02, 2007 21:42

A Iwcia, to tak: wpadnie na wątek, rzuci hasło :Guzik", wstawi JEDNĄ :twisted: fotę i w nogi. Nie ma więcej fot?
Marcelibu
 

Post » Wto paź 02, 2007 21:55

Marcelibu pisze:A Iwcia, to tak: wpadnie na wątek, rzuci hasło :Guzik", wstawi JEDNĄ :twisted: fotę i w nogi. Nie ma więcej fot?


Przyjemności należy dawkować :twisted:
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Wto paź 02, 2007 22:01

iwcia pisze:
Marcelibu pisze:A Iwcia, to tak: wpadnie na wątek, rzuci hasło :Guzik", wstawi JEDNĄ :twisted: fotę i w nogi. Nie ma więcej fot?


Przyjemności należy dawkować :twisted:

:mrgreen:
Marcelibu
 

Post » Śro paź 03, 2007 22:04

Pozowanie do zdjęć jest męczące ;)
ObrazekObrazek
„Dla zwierząt wszyscy ludzie to naziści, a ich życie – to wieczna Treblinka”. -Isaac Bashevis Singer

"Zawsze warto być człowiekiem,
Choć tak łatwo zejść na psy!"
- Ryszard Riedel, Mirosław Bochenek

“Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy, za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” — Dave Ramsey
https://www.gismeteo.ru/weather-lodz-3203/

iwcia

 
Posty: 9147
Od: Czw kwi 28, 2005 6:52
Lokalizacja: Miasto włókienników :)

Post » Śro paź 03, 2007 22:10

iwcia pisze:Pozowanie do zdjęć jest męczące ;)
ObrazekObrazek



to jest Lusia :D
dzisiaj już cała kawalerka wylegiwała się na krzesłach. Niestety, na tym, które obite jest tworzywem, koty ostrzyły sobie pazurki :evil:
Zaraza miała szczęście, że nie mogłam ich złapać, bo dooopki zostałyby stłuczone :D
Krzesło zostało wyniesione z kociego pokoju, a w zamian dostawione drugie z tkaninowym obiciem. Niech się foootra na nich wylegują :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt paź 05, 2007 18:43

Mają swój pokój, szczęściarze...
A jak tam domki?
P.S. Guziczek cudny. Zwłaszcza te granatowe oczyska

Ikotipies

 
Posty: 3684
Od: Wto maja 30, 2006 20:22
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt paź 05, 2007 18:48

Kawalerka coraz gorzej znosi, że muszę ich zostawiać. Nie chcą wypuszczać mnie z pokoju :( A ja nie mogę siedzieć z nimi całe dnie. Maluchy biegają jak szalone. Dzisiaj przyłapałam Luśkę i Pętelkę na bieganiu po biurku. To oznacza, że już nie ma w pokoju bezpiecznych DLA MNIE miejsc :D Włażą najpierw na krzesło, a z niego na biurko.

Maluchy są coraz piękniejsze. Brzuchy ciągle jak balony, ale łapki sie wydłużają. U Luśki i Mru są zdecydowanie dłuższe. Patrzą swoimi wielkimi oczyskami, gdy wchodzę, a potem wieją, gdzie pieprz rośnie :D złapane - jakoś wcale się nie bronią. Tylko Mru zdecydowanie buntuje się przeciw braniu go na rece. On woli ósemkować i barankować w nogi w czasie głasków.

Cała czwórka przywieziona do mnie krócej lub dłużej syczała na początku, gdy się do nich zbliżałam. Teraz są już tak przytulaste, miziaste i kochane, że najchętniej zabrałabym je do domu. Marzy mi się połozyć na kanapie na popołudniową drzemkę, a wokół mnie i na mnie cztery cieplutkie scury :D
Ale gdybym zabrała je do domu, nigdy żaden inny Domek już by ich nie dostał. Więc zostaną w pracy.

Jutro i w niedzielę, jak zwykle w weekend, głaskowe szaleństwa. Jeżdżę do pracy i mają mnie wtedy przez kilka godzin wyłacznie dla siebie. To jest dopiero szaleństwo. One całkiem dosłownie na mnie wchodzą. jak się da i gdzie się da. Byle nie tracić kontaktu dotykowego. tak są spragnione dotyku, przytulania.
Ja wiem, że one są szczęśliwe, że niczego im nie brakuje, że jest im ze sobą dobrze... ale każde z nich zasługuje na własne ręce, własnej Dużej.
ech...
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt paź 05, 2007 19:02

Ikotipies pisze:Mają swój pokój, szczęściarze...
A jak tam domki?
P.S. Guziczek cudny. Zwłaszcza te granatowe oczyska


oczyska już nie granatowe. Na razie oliwkowe, ale czekamy, co będzie dalej :D

domek jeden zadzwonił po Luśkę, ale nie był dość dobry: na 8 piętrze puszcza koty na balkon bez zabezpieczenia :strach:
a Zarazki muszą mieć domek IDEALNY :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt paź 05, 2007 23:03

Głaski dla maleńtasów Obrazek

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob paź 06, 2007 9:11

Maleńtasy za chwilę pożrą mnie razem z kościami Wchłaniają dwa duże udka z kurczaka dziennie i przez 4 dni opakowanie 400 g RC baby cat. Ja nie mam kompletnie żadnej wiedzy, czy to dużo czy mało. I ile powinno być dobrze.
Ale skoro pchają się do misek, to znaczy, że są głodne :evil:
Pani na stoisku drobiowym na rynku już się z daleka uśmiecha, jak dochodzę :twisted: Nigdy nie bawię się w nędzny detal, tylko na przykład 3 kilo :twisted:

Dzisiaj byłam w hurtowni po chrupki dla Scurów. I przy okazji zrobiłam dokładny przegląd oferty w zakresie obiektów do polowań :D nabyłam 4 grające myszki na gumkach i teraz słyszę, jak się krzesła przesuwają (powiesiłam na oparciach :twisted: )
Pierwszy doleciał Mru i nie bawił się w żadne obwąchiwanie i pacanie, tylko natychmiast rozpoczął intensywne działania mające na celu myszkę ściągnąć, a następnie - jak mniemam - zamordować :twisted:
Guziczek i dziewcynki najpierw rozpoznają wroga, żeby przypuścić szturm na ofiary.

Normalnie kotecki urodzeni mordercy :twisted: W poniedziałek jedziemy na szczepienie, bo właśnie mija 2,5 tygodnia od ostatniej wizyty u Pani Doktor, która kazała Zarazę w takim dokładnie terminie przywieźć na zastrzyk. Ale póki co piję w pracy poranną kawkę i czekam, aż zjedzą śniadanko i poszaleją z myszami, a zaraz potem lecę im sprzątać :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob paź 06, 2007 9:20

:1luvu:
Marcelibu
 

Post » Sob paź 06, 2007 11:22

Właśnie skończyłam sprzątać Zarazkom. Zawsze w trakcie zamiatania, mycia podłóg, wynoszę z pokoju wszystkie krzesła, kuwety, miski i zabawki, a Zarazki chowam do wielkiego pudła. Potem otwieram szeroko dolne i górne okno i robię przeciąg. Do poprzedniej soboty patent był bez zarzutu. W tym tygodniu już nie: Zarazki dorosły na tyle, że wychodzą bez problemu z pudła :twisted: Musiałam blokować górną część, żeby spokojnie posprzątać. Dobrze, że górne okno jest całkiem bezpieczne, bo chyba miałabym problem z wietrzeniem pokoju.

Zarazki zjadły już drugie śniadanko. Za chwilkę do nich wracam i zaczynamy ostatnią, najprzyjemniejszą część weekendowych wizyt: sesje głasków. Zaraza będzie mnie miała przez jakieś półtorej godziny wyłącznie dla siebie. I nie ma takiej rzeczy, której bym im nie pozwoliła ze sobą zrobić :D Niech się kotuchy nacieszą :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 07, 2007 9:24

Wczoraj przeżyłam horror. O mało co nie potrułam Zarazków :evil:
Wpadłam do hurtowni po baby cata a że było już późno (dochodziła 9), więc chciałam szybko kupić żarełko i lecieć do gadów. Złapałam dwie paczki chrupków dla kocich smarkaczy i w nogi (oczywiście zapłaciłam :smiech3: ). Wpadłam do smarkaterii, najpierw kurczaczek. Potem wzięłam się za sprzątanie, a jak już wszędzie był błysk, umyłam miseczki i nasypałam chrupków i zostawiłam Zarazki, żeby w swoim pokoju wypić kawę. Jak wróciłam, nos powiedział mi, że kuweta już nie jest idealnie czysta, ale tak intensywny smrodek to się pojawiał tylko przy brzydkich kupach. Sprawdzam i faktycznie: jeden qupal już brzydszy niż zwykle. Zdrętwiałam, bo przecież jutro mamy jechać na szczepienie.
Ale zaczęłam się zastanawiać nad przyczyną. Przyszło mi do głowy, że babcy cat był przeterminowany. Biorę opakowanie do ręki i co widzę????? że to nie baby cat tylko RC od 4 miesiąca. O jesoooo, panika. Na szczęście maluchy miały do niego dostęp niecałą godzinę. Schowałam wszystko (moje Szczypiory mają do skonsumowania dwa opakowania tego specyfiku, bo przecież sama nie zjem :D ), a ja w samochód i do hurtowni.
Wczoraj do mojego odjazdu o 15 żadne więcej qpala nie robiło, więc dzisiaj z duszą na ramieniu wchodziłam do smarkaczy. Na szczęście wszystkie qpy w porządku.
Uratowałam Zarazkom życie :smiech3:

acha, zaczęły pojawiać się straty materialne: podarte przez Luśkę moje ulubione rajstopy w paski. W dodatku z tą uroczą dziurą wczoraj wylądowałam na spotkaniu o 16 :evil: Normalnie pasy z niej zaraz zedrę :evil: tylko poczekam, aż zje :twisted:

dzisiaj Zarazki już bez żenady próbują wskoczyć na biurko. szaleją od rana jak perszingi. :D

Przyznam, że te maluchy pozwlają mi odreagować wszystkie nieszczęścia, o jakich czytam na forum. Wchodzę do nich i wtapiam się w enklawę szczęścia, radości i beztroski. Cztery małe scury uwieszone na nogawkach moich spodni, barankujące i cały czas z głośnym motorkiem. Szczęśliwe.
Jeśli ktoś szuka kotków bez żadnych obciążeń psychicznych, to Zarazki są właśnie idealne. Oswojone całkowicie i przytulaste, choć każde na swój sposób.
Guziczek uwielbia zasypiać na moim brzuchu, mrucząc. A on wpatruje się swoimi wielkimi oczyskami.
Luśka kocha zabawy i nigdy nie kładzie się na mnie bez ruchu. Zawsze przebiera łapkami, coś łapie, coś próbuje podgryzać. Ale warunek: ludzki palec cały czas musi miętosić futerko.
Pętelka najspokojniejsza nakolankówka. Kochana przytulanka, drobniutka. Uwielbia wywalać brzuszek. I mruczy :D
A Mru? Mru to indywidualista. Nie znosi brania na ręce. Kocha maszerować w trakcie głasków, ósemkować, barankować i podnosić grzbiet, przez co w trakcie głasków staje się króciutki :D A jak już widzę, że chce mu się spać i położył się na posłanku, wtedy dochodzę i delikatnie głaszczę futerko na brzuszku. A Mru przewala się z boku na bok, nadstawia głowę i łapie głaszczący palec.

Są cudne, przekochane i baaardzo potrzebują swojego człowieka.
Acha, zapomniałabym: Domek, który zdecyduje się na adopcję, musi się liczyć z wydatkami na zakup zwierzyny łownej: największe wzięcie mają grające myszki i piłeczki z kulką w środku. Bardzo atrakcyyjne są też sznurówki przy butach. Mru bez problemu rozwiązuje moje adidasy :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 07, 2007 9:25

o matko kochana, napisałam prawie epopeję. Czy ktoś doczytał do końca? :strach:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie paź 07, 2007 10:01

Femka pisze:o matko kochana, napisałam prawie epopeję. Czy ktoś doczytał do końca? :strach:
Ja :lol:

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 149 gości