Atak Klonów. Świerczek choruje, forumowe kciuki działają

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt wrz 28, 2007 11:45

:cry:
Szkoda maluszka :(
Jeśli rzeczywiście to Klońcia-bis to jasne że mogą być inne. Dla mnie może i lepiej bo nie wiem czy drugą Klońcię TŻ by oddał. W tamtej był zakochany po uszy.

Agata, poproszę o namiary gdzie mogę w niedzielę odebrać maluszki.
I oczywiście ogromne dzięki za pomoc
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Pt wrz 28, 2007 13:03

Już wysyłam mój adres i telefon.
Jutro rano prawdopodobnie ruszamy z Janą do boju.

Gingerko, to Wam przede wszystkim należą się podziękowania, za to że dajecie szansę tym maluchom... :)

Tymczas to naprawdę ogromna pomoc.

Ja mam nadzieję, że pozostałym Klonikom też się uda.
I innym zmarzniętym, jesiennym kociakom również...

***

Hop, hop! Jutro ruszamy łapać Kloniki!


Moze ktoś z Was chciałby cudnego Gusowego Klonika na tymczas? :)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Pt wrz 28, 2007 13:11

Potwierdzam, jutro o 10.00 rozpoczynamy łapanie.

To ja dziękuję, gingerko :D

Może ktoś chciałby jeszcze jakiegoś klonika uratować? Pomogę finansować weta.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie wrz 30, 2007 2:01

Obrazek

Oto efekt dzisiejszej łapanki. Dziewczynka i chłopiec.
Łapanie poszło szybko, aczkolwiek łatwo nie było. Kociaki siedziały w takiej wiacie ogrodzonej siatką i zamkniętej na kłódkę, musiałam się przeciskać przez zamknięte drzwi 8) Po raz kolejny zresztą, przy poprzednich Klonach też tam łapałam :lol: Chłopak złapał się błyskawicznie, ale narobił takiego strasznego wrzasku, że reszta kociaków zwiała gdzie pieprz rośnie. Jedno małe przyuważyłyśmy za winklem, wciśnięte w stertę aluminiowych chyba rurek. Starałam się kociaka wydłubać, ale zupełnie nie było jak (a Agalenora mnie dopingowała "złap za kark! złap za kark!" :twisted: ). W końcu kociak zwiał z powrotem do tej wiaty pełnej rupieci, ja się znowu przecisnęłam przez drzwi, trochę mnie kociątko przeczołgało w te i we wte, aż było uprzejme wleźć do rury, kawałka starej popielnicy. I znowu deja-vu - w tym samym sprzęcie dorwałam Fokę. Teraz też sukces, chociaż mała tak walczyła, że uszkodziła mi kciuk przez narciarską rękawicę 8O 8O 8O

W lecznicy Agalenora stawiła czoło małym krwiożerczym bestiom. W jej ręku chłopaczek zmiękł jak plastelina :lol: Dziewuszka bardziej charakterna, znowu mnie uszkodziła przy próbie wyciągania z transportera (za przykładem Agalenory próbowałam gołą ręką), więc kiedy ja tamowałam krew, dzielna Siostra Kastratorka (dziś Łapaczka) gołą ręką chwyciła kocinę za kark tak mocno, że zrobiła z niej Chineczkę :twisted: Co widać na zdjęciu.

Kociaki odpchlone, odrobaczone, wyglądają dobrze, tylko miały wysoką temperaturę (zapewne stres), dostały receptę na biostyminę i trzeba obserwować czy coś się nie wykluje. Na razie Agalenora je obłaskawia (mam wieści, że idzie jej bardzo dobrze), niebawem przejmuje je gingerka. Ze względu na agresję chyba przez kilka dni utrzymamy chów klatkowy :wink:

A oto one:

Już miętki chłopczyk:
Obrazek

I "zliftingowana" dziewczynka:
Obrazek

I już po torturach:
Obrazek



Te kociaki dostały szansę na życie. Niestety, chociaż serce się rwało, nie mogłyśmy łapać dalej. A były jeszcze co najmniej trzy kociaki do złapania...

Obrazek
To jest kociak z miotu spod tuji, jedyny z czwórki, jaki sie ostatnio pokazuje :(

Obrazek
A tutaj, na budce, siedzi jeden z Klonów, których już nie łapałyśmy dziś, bo limit był na dwa kociaki... Jest jeszcze Klonik z czarnym noskiem, ale przestraszony łapanką gdzieś się ukrył i nie zrobiłam mu zdjęć.

Wygląda na to, że ilość Kloników drastycznie zmalała :( z 9 do 5 :( A teraz jeszcze 3 potrzebują od kogoś szansy na życie...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie wrz 30, 2007 10:49

Wieści od oswajacza

Wczoraj nie dałam rady już nic napisać. Dziś donoszę - wieści z oswajania bardzo dobre.

Kociaki współpracują w tym procesie, noszę je na rękach, przytulam, glaszczę (zęby i pazury gdzieś zniknęły) Za chwilę wkleję foto.

Chlopak spokojny niczym Mistrz Zen, dziewczynka na początku (w lecznicy) okazała temperament latynoski teraz tylko czasem przypomni sobie że jest małą dziczką w potrzasku i cicho posykuje, ale pozwoli się miętosić w rękach.
Wczoraj posiedziałam z nimi, pogadałam i nakarmiłam mokrym hillsem z ręki. Pogadanka odniosła skutek.
Palce mam absolutnie całe.


Kuweta zastosowana zgodnie ze znaną wszystkim kotom instrukcją obsługi.
W kuwecie dwie qpy normalne, i jedna rzadka. Możliwe, ze efekt odrobaczenia

Apetyt dopisuje, że ho, ho...

Będą z nich miziaki, to kwestia paru dni a może nawet godzin.



Bardzo dziękuję Lim Lim i TŻtowi za małą, super wygodną klatkę...

Dobrze byloby, gdyby w niej posiedziały parę dni, choć robią astronomiczne postępy. Fajniutkie są, urocze, mają małe pyszczki i duże uszy 8)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie wrz 30, 2007 10:58

A to bohaterowie - chlopaczek Mistrz Zen zrobił ogromny wytrzeszcz, gdy zbliżył się TŻ z aparatem... ale poza tym to oaza spokoju. Dziewczynka (w myślach nazwałam ją Rozitą...) to taka żywiołowa latynoska. Ale jak widać spacyfikowana, na kolanach, spokojnie przytula się do braciszka



Obrazek



Obrazek


Oczywiście są jeszcze przestraszone, tyle nowego dzieje sie w życiu małych kociąt. Ale na człowieka reagują już bardzo pozytywnie

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie wrz 30, 2007 11:46

Słodziaki z nich. :D
KLatka beatki nie nasza. TZ ją tylko dostarczył :lol:
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie wrz 30, 2007 11:58

Kociaki zajfajne są :D :D :D 8)

Wspomnieniowo - ja bym dziewczynkę nazwała Chinka, bo wciąż mam przed oczami jej mordkę, kiedy w lecznicy Agalenora ją trzymała :twisted: A dla chłopaka imię Zen mi pasuje 8)

Ale ostateczne słowo należy do gingerki :)

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie wrz 30, 2007 12:42

Śliczne kloniki :love: .

Dobrze, że chociaż im się udało :D .

Beata B.

 
Posty: 647
Od: Pon sty 01, 2007 17:23
Lokalizacja: Warszawa-Żoliborz

Post » Pon paź 01, 2007 11:58

Coś się dziewczyny nie odzywają... :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon paź 01, 2007 16:47

Jana pisze:Coś się dziewczyny nie odzywają... :(



Melduję, ze brak wiadomości, to w tym przypadku dobre wiadomości. :wink: No a tak poważnie, to dopiero teraz mam chwilę wytchnienia i mogę coś napisać.


Kloniki ymczasowo ochrzczone jako Zen i Rozi-Chinka :wink: wczoraj wieczorem zostały przekazane gingerce i jej TŻtowi, wraz z miniklatką.

Kloniki jeszcze wystraszone, ale bardzo podatne na uczłowieczanie i mięknące w dłoniach.
Wczoraj już pięknie bawiły się ze mną piórkami (zwłaszcza Rozitka była zaintrygowana, później dołączył braciszek)

Zademonstrowałam jak podawać Biostyminę ze strzykawki.
Kociaki bardzo grzecznie połknęły swoje 'działki'

Wyczyściłam im uszka - były brudne - też nie protestowały.

Qpki, oprócz jednej luźniejszej - unormowane.

No, oby tak dalej.


Trzymam kciuki za szybkie cywilizowanie - mam nadzieję, że niebawem gingerka napisze, co u nich słychać.
:) :wink:

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Wto paź 02, 2007 17:06

Kloniki w niedziele wieczorem zostały zainstalowane u mnie. Dostałam pełna instrukcję obsługi i rozpoczęłam oswajanie maluchów.
z pierwszych obserwacji
- dziewczynka może jest bardziej dzika ale jest bardziej śmiała. to ona pierwsza się bawi, ona wychodzi sama z klatki jak poczuje przyniesionego kurczaka (wciągają go na zewnątrz, siedząc u nas na kolanach, z ręki), wczoraj zaczepiała szczotkę jak zmiatałam żwirek w łazience
- chłopak to straszny spioch, typ "jak mnie musisz ruszać, to ruszaj, a ja tymczasem sobie pośpię"; dzis usnął mi na rękach
- bardzo dużo piją
- maja ogromny apetyt, zjadaja i kurczaka gotowanego z ryżem i suche
- wczoraj miały ładne kupy, dziś po powrocie z pracy znalazłam jedną luźniejszą i śmierdzącą,
- wczoraj i wieczorem jak dotarłam do domu rano dzieczynka miała brzydkie brązowe spiochy w oczach, ja (panikara :oops: ) podjechalam na wszelki wypadek do dr. Kańskiej (na Bialobrzeską bym się nie wyrobiła :twisted: ) która je obejrzala i stwierdziła że narazie są ok. Temperatura jej 38, jego 39. Dodatkowo wyczyściła im uszy, zajrzała do pysiów, pomacała brzuszki i węzły chłonne.
- biostymina przyjmowana bez problemów
Wczoraj dostaly troche wolności i pobrykały po łazience. Gonitwom za piłeczką nie bylo końca.

To narazie tyle. CDN.
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Wto paź 02, 2007 18:46

A ja mam receptę na gentamycynę dla Kloników, dziś byłam na Białobrzeskiej i dr Czubek uznała, że lepiej teraz zacząć zakraplanie niż czekać aż coś się rozwinie, bo trzeba będzie dać mocniejszy antybiotyk.

gingerko, zadzwonię jutro, może uda nam się jakoś umówić na przekazanie kropli?


Byłam w lecznicy z Morsikiem (i swoim Szczurkiem). Marbocyl daje efekty, ale nie jest tak dobrze jak powinno być :roll: Więc chłopak dostał zylexis i poinhalował się. Pojutrze powtórka z rozrywki.

Poza tym przedwczoraj zauważyłam, że Mors podkrwawia z siusiaka :( Byłam przekonana, że to gdzieś z boku, a nie z cewki moczowej - zaobserwowałam krew kiedy Morsik leżał rozwalony na moich kolanach i tak mu było dobrze, że pokazał się w całej okazałości :twisted: Kiedy siusiak mu się schował, została czysta, żywa, jasna krew :( Dziś pani wet jednak stwierdziła, że uszkodzeń nie ma, więc to może być z środka. Muszę złapać mocz do badania. I dostałam pasek, żeby od razu zobaczyć, czy w moczu jest krew.

Morsik mnie wykończy tym swoim chorowaniem :?

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Wto paź 02, 2007 19:03

Jutro już będę dostepna pod telefonem cały dzień - wczoraj i dziś byłam na szkoleniu - myśle że uda nam się umówić bezproblemowo ::
Ludzie się dzielą na tych którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los

Obrazek
WĄTEK MOICH DZIEWCZYNEK

gingerka

 
Posty: 400
Od: Śro sty 10, 2007 9:22
Lokalizacja: stolica

Post » Wto paź 02, 2007 20:15

Jana pisze:
Morsik mnie wykończy tym swoim chorowaniem :?


Morsiasty, no co Ty?
Daj już spokój, nie choruj, proszę.

Kciukasy :ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 75 gości