

A ranek zapowiadał się baaaardzo spokojnie... Oba stworki nakarmione, brzuszki okrągłe, dupki ciężkie




A teraz wystarczy się tylko wdrapać na komodę!... ale po śniadanku nie tak łatwo...
Skakać nie skakać


I wskoczyły... zrzucając statek z komody


Wszelkie funkcje życiowe we mnie zamarły - i tylko jedna myśl "TZ je zabije, TZ je zabije..."
BYŁ WŚCIEKŁY. Tak NAPRAWDĘ wściekły. Powtarzał ciągle - już ja was nauczę, ja wam pokażę!!!
w ciągu dnia na moje pytanie - jak tam nasze koty? odpowiedział - są w wojsku!!!
poprosiłam tylko, żeby je nakarmił, w końcu w wojsku są posiłki !!!

z duszą na ramieniu wracałam do domu...

ale wieczorem była już pełna sielanka - koty spały z TZtem na kanapie

