Monisia, bo niegdy nie może byc spokojnie

ale to co się teraz dzieje to jakiś kataklizm

przecież ja ciągle jestem u weta - jak nie biegunka to drgawki...to oko,
w domu - wymiocin znalazłam 4 sztuki- przyschnięte, a kuwety to koszmar!; odór w domu mam niemiłosierny i wietrze- a maluchy i Bodzia zamykam wtedy w pokoju; Bodzio jest tak strasznie wrażliwy - no na wszystko
wczoraj znowu się zdłużyłam w Pruszkowie- ale h...... z tym, żeby już tylko wyzdrowiały wszyskie; w domu to jakby jakaś zaraza była;
w sobote jade zawieść qupy na badania na wszystkie możliwe cholerne robale

to przecież wykończyć się można
teraz koty dostają tylko gotowanego kuraka, intestinal na biegunke i leki, leki; Tosia piszczy jak jej daje strzykawką enterogast, a Bodzio zawsze się potwornie ślini - tak mu zostało od małego- on miał pp i 3 miesiące walczyliśmy z robalami u niego - dlatego taki bidniutki jest
maluszki jakoś się narazie trzymają, ale jak szybko nie pozbędę się cholery co mam domu, to nie wiadomo.....
Marcelibu kochana ja osiwieje!
