
Kurde, test i badanie krwi... To w takim razie jutro zrobię.
Reszta kociaków w bdb formie. Żaden nie ma najmniejszych objawów złego samopoczucia. Może to był fałszywy alarm... Marzę, żeby tak było. Kaira słabiutka, leży w klatce w łazience i dogrzewam ją butlą z gorącą wodą. Napiła się wody, skubnęła jeden kęs jedzonka. Dostanie jeszcze jeść na siłę.
Wiecie, ja ufam mojemu wetowi. Mam nadzieję, że dobrze postawił diagnozę.
Gdyby ktoś jutro chciał pomóc mi z transportem wszystkich kotów w obojętnie jaki sposób, to podaję telefon 695 586 192. Od 7 do 9 jestem w pracy, potem u swojego lekarza (ludzkiego). U weta na Błoniu mam być około 17.
Teraz idę odebrać pocztę i spać. Nie mam już siły. Od niedzieli mam maraton (śpię po 2 godziny, w pracy cholerne zastępstwa - na szczęście płatne i zapierdzielam od rana do wieczora).