Nie no, zaprzyjaźnianie psów z kotem nie wchodzi w rachubę....

Myszka to super określiła, dlaczego. Również dlaczego szkolenie nie wchodzi w grę. Nie umiem dokonać "niemożliwego" czyli tak wyszkolić psy, by hamowały jeden z najgłębszych swoich instynktów, a jednocześnie, by zachowały drugi, czyli dziki instynkt do biegu, ciągnięcia, generalnie pracy w zaprzęgu. Chinook świetnie obrazuje taką sytuację - jest jednym z dwóch moich psów i jako podatny został dość dobrze (tylko dość dobrze) wyszkolony (Manu jest zbyt niezależnym husky, by sie dał

). Efekt jest taki, że kiedyś omal nie rozbiłam sie o drzewo, bo ciągnąc rower ze mną Chinook stwierdził, że w przejściu, jakie tworzyły dwa drzewa rosnące blisko siebie przy ścieżce, należy panią przepuścić. Każdy kolejny raz, kiedy coś takiego chce zrobić, rozpoznawałam i mamy na to odpowiednią komendę, no ale... Jest super psem ale nie jest dobrym zaprzęgowcem. Cały zaprzęg może tak nie zrobi, ale rozumiecie chyba doskonale, że to stoi ze sobą w sprzeczności.
Tylko Chinook mógłby mieć kontakt z kotem, już nawet Shantu za chwile będzie panem psem, a nie szczeniakiem ciamciakiem i też przyjaźń odpada. Jego siostrze już teraz bym nie zaufała za żadne skarby.
Więc to prawda, w sumie pytanie brzmi nie "czy" tylko "jak" I my się musimy porządnie zastanowić jeszcze. Omówić sposoby, nasze możliwości itd.
Co do wymaganego charakteru kota, faktycznie macie rację. To było płytkie myślenie

, że agresywność kota coś by pomogła w razie jakiejś wpadki przy separowaniu. I nawet płochliwość też nie pomoże. Przypominam sobie zachowania Shantu względem rożnych kotów, których przecież sporo poznał u Myszki, i rozumiem, w czym rzecz
Ogromnie dziękuję za Wasze opinie, to bardzo dużo daje. Jak tylko coś jeszcze Wam przyjdzie do głowy, to oczywiście piszcie. Forum Miau będę czytać coraz więcej na pewno
I jestem pod wrażeniem zgodności poglądów Myszki i Urwisa....
