powoli przestaje mi przeszkadzać wariactwo Rudej... dziś to nawet poszłam do niej na kolanka na mizianki i spanie... Ruda zrobiła wielkie oczy...
i ostatnio Ruda mnie chwali...

w piątek ładnie jadłam serek ze śmietaną... dziś kurczaka gotowanego... Ruda zdziwiona i chwali mnie... Wielka za to ma focha czasami na mokre, które Ruda daje do jedzenia... Olbrzym to wogóle nie jada mokrego... Babcia to różnie... a wogóle to Babcia ma jakieś fory u Rudej... wiecie...

Babci wolno spać na blacie w kuchni, tam też jeść dostaje, a nas Ruda goni z blatów i ze stołu... Ruda zabiera ją wieczorem do łazienki i nas nie wpuszcza...

kocieeeeeee... ja się tak nie zgadzam...
no i znowu jest u nas mały czarny facet... trzeba go wychować...

gania ze srajdkami... pożera wprost z misek... stale coś je... i jakoś nie może dojść do porozumienia z Olbrzymem... ale to nie z winy Olbrzyma... to mały drze pyszczycho na niego... tak się zastanawiam jaką ksywę mu dać... Ruda woła na niego Virus...
a właśnie Spacja z Bazylem prowadzą jakąś dyskusję...

głośną dyskusję... łącznie z łapoczynami... pozostałe futra poznikały gdzieś...

ja też obserwuje to z wysokości...
wogóle to nie pisałam, bo Ruda miała wyłączony komp...

a niestety nie umiem go sama otworzyć...

to jakieś skomplikowane... teraz też już mnie chce wyganiać... coś tam marudzi... a niech se gada...
no i bym zapomniała... dostałyśmy wielki drapak... ja z niego korzystam... pazurki ostrzę po ostatnim obcinaniu... ale Ruda mnie załatwiła ostatnio...

zawinęła mnie w koc do obcięcia pazurów... i nie mogłam się ruszyć... ale powiem wam, że szybko jej poszło jak się nie wyrywałam...

srajdki też włażą na niego... nawet Babcia siedzi na najwyższej półce nieraz... Wielką też na nim widziałam...
tak więc powoli i spokojnie na razie się u nas toczy...
