W sobotę wieczorem wróciłam z TŻ z miasta , podjeżdżamy pod dom a na ganku siedzi mały rudo biały kociak

Poszłam do teściowej i pytam się czyj jest ten kotek ? A ona pyta mnie jaki kotek ??? No i ktoś nam podrzucił Smarka ( bo tak roboczo został nazwany ) Chudy i tak potwornie zapchlony że pchły skakały mi po nogach . Od razu dostał dawkę na odpchlenie ( dzięki Agnieszka

) i poszedł spać do łazienki teściowej . W niedzielę wykonałam TYLKO 2 telefony i kociak pojechał do nowego domu ( do koleżanki z którą pracowałam na ośrodku wczasowym a z którego wyleciałam za niewyparzoną gębę ) Smark pojechał do nowego domu motocyklem i nic się nie bał

Z tego wszystkiego nawet zdjęcia mu nie zrobiłam a w domu dostałam wykład od teściowej że to moja wina że podrzucili nam kociaka bo to ja latam po wsi i uświadamiam ich że kociaków nie wolno zabijać i że teraz to już tak będzie cały czas ....