No cóż-zamiast chłopaczka do nowego domu pojechała dziś potrzebująca dziewczynka

ale od początku:
Rano-szwy koty Uli-ładnie się zrosło,kota grzeczna, tylko głos ma do-noś-ny.
Tak donośny, że jak stałam na światłach to z sąsiedniego samochodu pani znacząco patrzyła na mnie jak na oprawcę
Potem wycieczka 50 km (w jedną stronę

w celu "sprzedania" czarnej zębatki, która od tygodnia się cywilizowała u Ani-dziewczyny mojego brata (dzięki wielkie Aniu) Zębatka nieco mnie martwiła bo:
a)prawie odgryzła mi palec
b)skupkała się w transporterze
c)nadal syczała na widok reki do głaskania
jednym słowem-uroczy kotek to to nie jest.
Ale dziewczynka się nie zraziła (tydzień temu dostała braciszka zębatki-dziś go odwiedziłam - braciszek ma się świetnie i pozdrawia:)
Następnie wizyta u teściów-ich znajomi mają kocurka-6 m-cy. Piękny przytulny RUDZIELEC

Chcą go oddać, bo ponoć alergia
Zrobiłam mu foty, szkoda mi go strasznie-ma jakiś ustabilizowany świat a tu ukochana dotąd pani chce go oddać komuś obcemu... Poza tym niby z domkiem nie powinno być problemu ale problem rozmnażaczy....Ech-jakiś forumowy domek by się przydał.
Oto kić:

;

;

;
Po Rudzielcu -wizyta na działce-szary chłopaczek się nie stawił, przyszła natomiast dziewuszka. Profilaktycznie zapakowałam do transportera i zaczęłam dzwonić w poszukiwaniu noclegu dla niej. w międzyczasie Justine_z jakby czytając mi w myslach przyslała smsa, że słuzy miejscem hotelowym

- należy docenić patriotyczną postawę.
Kota mruczak maksymalny od razu poszła spać na kanapie, nie zadając sobie trudu obwąchania kątów.
W tzw "międzyczasie" zadzwonił domek, który wczoraj chcial chłopaczka. Stwierdził, że jak zwierzak jest wysterylizowany to nie ma większej różnicy i że dziewuszka też może być
Tak więc ta oto dziewuszka ma już domek. Niezbyt doświadczony, ale przejęty i chętny do współpracy.
Na obecną chwilę wszystko moje sprzedane!!!-chyba, ze jutro mały szary chłopczyk przyjdzie na żarełko
Maluchy u Justine - dziś widziałam trochę za duże

Jeśli byłyby nieco oswojone i płeć zidentyfikowana to może by się udało. Jest tam gdzieś jednak maleńki miot- i to chyba raczej one bardziej będą potrzebować pomocy. W każdej chwili mogę podjechać i je sfotografować.
To dotyczy też innych bąbli. Jeśli coś wam się objawi to dajcie znać, ludzie co pewien czas dzwonią.
Ufff...
Ledwo żyję.Chciałabym pacnąć sobie jak mój nowiutki maluch:
