Dziękuję Wam, że tu zagladacie jest mi raźniej. Rycze co prawda na samą myśl o Sisi, nie mówiąc już o tym, że serce mi pęka jak na nią patrzę, a najgorsze jeszcze przedemną. Wczoraj nie wytrzymałam i podałam jej kroplówkę. Ona tego nie znosi i nie chce usiedzieć. Kol. Halina powiedziała, że więcej mi przy kroplówkach nie pomoże, bo ona się męczy. Nie wiem do końca czy tak jest, bo już wieczorem była lepsza i dziś też, nawet trochę zjadła. Tylko, że ona potrzebowała by te kroplówki co drugi dzień i w sumie do niczego to nie prowadzi, nerki i tak przestaną pracować. Póki jednak pracują nie potrafię ją skazać, nie tylko ja się nie poddaję ale ona też się broni - widze to. To wszystko jest straszne. Nie wiem czy jutro jak popatrzę w jej oczy nie polecę z nią do weta na kroplówkę. Ja wiem, że to jest walka z wiatrakami.
Do tego wszystkiego jeszcze Halina dziś stwierdziła, ze jutro Azję zawozi do lasu. Nie chce mi się juz z nia nawet gadać, bo jakbym ją słuchała to wszystkie kociaki byłyby teraz w lesie, a tak przynajmniej cztery mają domy. Właściwie wszystki mają, bo resztę bandy wziełam ze strychu do domu

. One nie mogą co prawda u mnie zostać ale mam nadzieję, że domki się znajdą, a może uda mi się w domu Azję i Malutką usocjalizować. Co prawda w Azję dalej wątpię, po strychu go godzinę ganiałam zanim trafił do transporterka ale co tam cuda się zdażają
Dziewczyny zaglądające tu liczę na Was, bo ja juz zupełnie nie mam głowy do adopcji - może ktoś Wam sie trafi, może coś przyjdzie do głowy, gdzie umieścić te dwa dziki. Na Białas tez chętnych nie ma, ale on przynajmniej jest miziaty i mam nadzieję, że jeszcze ktos zadzwoni. Chyba znowu nie mamy allegro.