Mocz już pobrany, być może jeszcze w tym tygodniu, w piątek, będą wyniki posiewu.
Sam zabieg w sumie krótko trwał, chociaż Balbinka strasznie krzyczała. Zrobiono tez zdjęcie jej pęcherza.
A niewiele brakowało, bo tuz przed wyjazdem Balbinka drapała w drzwi od kibelka, chciało jej się siusiu. Tylko ja byłam przezorna i wcześniej kibelek zamknęłam. Trochę się bałam, żeby się nie posiusiała na stole przed zabiegiem, no i w sumie się udało. Siusiu zrobiła zaraz po zabiegu, a jak wychodziłyśmy, to biedactwo zwymiotowało
W domu niby spokojna, długo się pucowała, ale z podawaniem leków idzie nam coraz gorzej, coraz bardziej się denerwuje, pluje okropnie, szarpie.
A tu raczej końca nie widać
