Falka pisze:Jak czytam takie rzeczy, to mi się gęsia skórka robi. Koty to nie orły - nie potrafią latać. To, że są bardziej sprawne od ludzi nie oznacza, że można sobie takie głupoty pisać. I powielać stereotyp.
Takim ci widać niedouczony, coby nie rzec - głupi... Że stereotypowy, to już nie wspomnę. Przecież to normalne - nasłuchałem się od babci, która -prostą kobieciną wszak będąc, przy kaganku, konfidencjonalnym szeptem, o zmierzchu do ucha prostego dziecięcia treści niepojęte lała... To i gdzie mnie - chudziaczkowi, od stereotypów odbiegać. Wręcz nie godzi się i nie wypada - choćby przez wzgląd na pamięć nieboraczki. A te koty, co mi się za dziecięcych lat pod nogami pałętały to pal dyjabli i zły to w ogóle przykład... Zresztą memoria fragilis i co ja w ogóle wypisuję...
Nie ukrywam, że męczy mnie tu u Was mit biednego koteczka, któremu trzeba niemalże pieluchę co dnia wymieniać, karmić kosmicznym jedzeniem z tubki i uważać, coby globusa, stresu albo depresji jakiejś nie załapał i broń boże nawet w otwarte okno nie spojrzał, bo zaraz wypadnie, zaplącze się i zadzierzgnie ... Ludzie - toż to zwierzę i sobie poradzi, tylko mu przeszkadzać nie należy i nie cywilizować zanadto...
No bo co to za kot - daleko nie szukając - norweski leśny, ponoć dziki, który boi się na balkon wyleźć, a na spacer zabrany chowa się do transportera...?
Tak że, droga Falko, zakwalifikowałaś mnie do orędownika pisanych głupot... Niech i Ci będzie - możeś i źródłem kociej wszechwiedzy. Pewnie nie znam się tak na kocich misteriach jak Ty, ale zawsze jakoś potrafiłem się z nimi, owymi kotyma "dogadać". Cóż - postaram się wymazać z pamięci te kilkanaście znanych mi przypadków "kotów wypadających z balkonów, okien i innycyh otworów" lub też wmówię sobie, że stała im się straszna krzywda i z dużą dozą prawdopodobieństwa połamały sobie wszystkie karki jakie miały... A to, co potem smyrgało w trawie, miauczało i żarło na morgi to było na pewno złudzenie optyczne - a chciałoby się rzec - fatamorgana - tylko, cholera nie ta szerokość geograficzna...
Falka pisze: Zapraszam do opisu obrażeń na jakie narażony jest kot wypadający z okna (na stronie o zabezpieczeniach). Tekst napisał wet, który na codzień próbuje ratować kocie ofiary ludzkiej niefrasobliwości.
Ze swej strony zapraszam serdecznie do opisu obrażeń spowodowanych bezpośrednim wniknięciem blach, kawałów plastkiu i inszego ostrego ustrojstwa, które to potrafią wnijść niczym gorący nóż w masło, między innymi za przyczyną wybiegnięcia, dajmy na to takiego kota na jezdnię pod koła pojazdu, przykładnie prowadzonego przez przykładnego ojca rodziny... Wiem wiem... To przecież wina złych, wrednych i niedobrych ludzi, że kota nie dopilnowali... Że dali się rozmnożyć bezrozumnie... Biedny kotek... Oj biedny... A ludzie... Cóż - no zdarzyło się - wzięli i się rozbii na drzewie, albowiem kotka nieboraczka chcieli ominąć, coby mu krzywdy nie zrobić...
Ech... powywracało się...
Tylko żeby nie było, że ja kotów nie lubię... no...