dzisiaj byłyśmy na kontroli, wet upewnia się w rozpoznaniu (ale nie na 100 %): bakteria spowodowała silny stan zapalny ucha co spowodowało zasinienie i obrzmienie błony bębenkowej która podrażniła młoteczek (kowadełko ?) które z kolei podrażniało nerw słuchowy. Podobno między tymi częściami są milimetry odległości i jedno działa na drugie. Nie wiem czy nie pomyliłam nazw.
Ucho robi się czyste w środku, na wierzchu cały czas powraca coś szarego. Jedno jest pewne ,że teraz Fionka napewno lepiej słyszy bo nie można przy niej mówić podniesionym głosem bo zaraz patrzy w oczy i krzyczy - też coś nie mogę wydzierać się w domu
Od dzisiaj jest bez sterydu i dalej będziemy schodzić z luminalu.
Powoli będziemy też dalej diagnozować - tzn RTG, ponowne USG, jakieś dodatkowe badania krwi itd.