nie jest dobrze...
tzn niby jest
wszytsko zupełnie ok
Zefirek ma apetyt, bardzo duzy, je suche, mokre chrupie aż sie uszka trzęsą. Pije wodę w ilościach normalnych.
Załatwia sie normalnie, ksiązkowo.
Nie wymiotuje.
Myje się, przeciąga.
Dotykowo brzuszek ani łapki go nie bolą
Poza grzybem na nosku praktycznie nic mu nie dolega.
Ale coś jest nie tak...
Za duzo lezy...pobiega chwilkę i lezy, na boczku...taki jakiś słaby smutny...
Czasami sie pobawi, dzis rano nawet szalał z myszką -ogromną myszą

jego ulubioną. Przed chorobą szalał z nią non stop, porywał w zęby i biegał, tarmocił...
rano już sobie powiedziałam ze jak nie zacznie sie nią bawić to biorę go do weta, ale rano jak na zawołanie Zefirek wygrzebał akurat tę mysz z pudełka i się nią bawił.
Objawy które mnie niepokoją:
to własnie to zmęczenie, troszkę pobiega i już lezy
nie szaleje tak długo i intensywanie jak wczesniej
do niedzieli dostawał tolfedynę.
dzisiaj znowu podnosi jedną łapkę jak siedzi i wydaje się mi że troszkę utyka na tylne.
po kolacji połozył się i tylne nóżki starsznie mu drżały
wydaje się mi że ma zbyt blade dziąsła, nosek i poduszeczki
jest po prostu jakiś dziwny, nie taki wesoły jak sprzed choroby..
Tajfunik zupełnie ok.
Co to moze być???
Czy to moze byc takie długie dochodzenie do zdrowia po chorobie? czy moze objawy jakiejś innej choroby...
pewnie powinnam mu zrobić badanie krwi
może on ma jakieś niedobory? Anemię?
może by sie mu przydało podnoscić odpornośc np jakimś zilelexisem???
proszę o jakieś rady, wskazówki...
moze ja panikuję, jestem już przeczulona....