Emiś pisze:Od pewnego czasu mam praktyki w lecznicy... miałam "zaszczyt" asystowania przy sterylkach aborcyjnych.. maluchów się nie usypia (albo inaczej, tylko w niektórych lecznicach się usypia) tylko zostawia się je w macicy, w wodach płodowych gdzie się topią.
Moja przyjaciółka miała taki "zaszczyt" wiele razy, i twierdzi coś przeciwnego... Przyjaciółka jest zasłużoną karmicielką i Siostrą Kastratorką, do tego głęboko wierzącą, i dla niej nie była to łatwa decyzja... niestety, wierzę jej.
Nie wiem na ile taki płód czuje mniej niż już narodzony kociak, XAgaX nie wiem, czy jak twierdzisz, nie czuje nic, podobnie jak ślepy miot.
no widzisz, a ja wiem jeszcze jedną rzecz: na pewno czuje mniej niż kociak umierający na śmietniku, z głodu czy pogryziony przez psa.
Wiem tylko, że trzymanie w rękach macicy z ciepłymi, ruszającymi sie kociakami, które za chwilę umierają, nie jest fajne. Pewnie zaraz posypią sie komentarze, że jestem złą obrączynią życia poczętego itp... nie ważne...
przepraszam, nie mogłam się powstrzymać, ale
obrączkę to ja noszę na palcu, a Ciebie można nazwać
obrończynią kocich płodów, czego nie pochwalam.
Kiedyś, gdy miałam możliwość wzięłam do siebie ciężarą kocicę i pozowliłam jej urodzić i odchować maluchy, którym znalazłam dobre domy.
z jednej strony dobrze, że się nią zajęłaś, z drugiej- obie zdajemy sobie sprawę, że lepiej byłoby, gdyby ten miot się NIE urodził.
Obecnie nie mam takiej możliwości i w poniedziałek będę łapać półdziką kotkę na aborcyjną.
Piszę to, żebyście wiedzieli jak wygląda rzeczywistość. Nie wiem kto z was przy ilu sterylkach aborcyjnych był obecny, jednak chciałabym, żebyście wiedzieli, że śmierć serwowana maluchom przy aborcyjnej wcale nie jest taka milutka i kto wie, czy nie tak samo bolesna jak topienie jednodniowych kociaków w wiadrze wody.
pisałam już, że i dlaczego nie masz racji. Dodam, że śmierć kotki przy porodzie też milutka nie jest, jeśli z takim przypadkiem się w swojej praktyce nie zetknęłaś- masz opis kilka postów wcześniej.
**megan** pisze:To nie poglądy religijne tylko wiedza medyczna!!! Powtarzam jeszcze raz NIKT NIE ZABIJE TYCH KOCIĄT!!!
Wiedza medyczna, fajne, fajne, zważywszy, że mam mnóstwo znajomych lekarzy, którzy mówią co innego, a i WETERYNARZE mówią co innego, czyli to co ja i reszta przeciwników kociej rozrodczości.
I ja nie byłabym taka pewna, że nikt kociąt nie zabije, poza tym- kastracja aborcyjna jest i dla kotki, i dla kociąt, które i tak mają być zabite, 1000 razy bardziej humanitarna.