Wczoraj wieczorem, z racji wyrazniejszego picassa na Mamutnym ryju, byl dzien pt "rzniecie szpona".
Rzniecie szpona odbywa sie jak nastepuje:
Scena: kuchnia
Najpierw nalezy zlapac futro, ktore akurat nie ucieka. Czyli Zazywna Bura Rufe lezaca na blacie. Tutaj to betka. Rufa lezy na kolanach TZa majac wielce naburmuszona mine i podaje kolejno lapki.
Potem na plan wkracza Ciekawski Ryj czyli Winnie. W atmosferze wszechobecnego zdumienia odpadaja kolejne szponki. Zadziwiajace, ze tak maly kotek moze miec tak wielkie oczy.
Nastepnie odbywa sie krotkie polowanie na Gruba Bialoczarna Dupe, i przy wtorze
aaaauuuuuaaauuuuuauuuuaaaaaauuuuuu chlastamy pazurki u lapek pozostajacych w szerokim szpagacie. Mamut broni sie biernie. Tzn. dzwiekowo.
Teraz nadchodzi najtrudniejsze. Dona Mercedes. W pogoni za Dona zataczamy krag po mieszkaniu przez pokoje i lazienke zamykajac kolejne drzwi celem odciecia powierzchni ucieczki. W koncu TZ dopada latawice. Latawica przywiera do linoleum, szeroko rozkracza lapy i pazury i probuje kurczowo trzymac sie podlogi. W akcie desperacji otwiera paszcze by zlapac sie... powierzchni nieprzyjaznej. Z kuchni uwalniaja sie dzwieki rozpaczliwe. Slychac, jakby kto zarzynal niewinne stworzenie. Po zarznieciu... tfu, oberznieciu szpon Merci odala sie z fochem. Jeszcze na koniec fuknie, jeszcze prychnie, jeszcze rzuci bluzgiem. Akcja uznana za udana. Nikt nie zginal, nikt sobie stopy nie odstrzelil. Jest dobrze.
A co z AnTonina? AnTonina musi posiadac czynnik sluzacy do samoobrony
