A u nas tymczasem dzieje się tak dużo, ze nie mamy czasu na bieżąco podawać, jak tam rezydenty
No więc po kolei:
Mrufcia, jak wiadomo, tłucze wszystko, co się rusza, ostatnio z naciskiem na biednego Krykusia. Jak nie tłucze, siedzi i ponuro obserwuje rzeczywistość:
O-o-o, gołąbek!
Gdzie on łazi, ten gópi gołąb??? Dobrze wie, ze go nie złapię...
Sopiś kontunuuje swoją pasję miskową, w nieco bardziej rozbudowanej formie
jest kotem fotogenicznym
oraz fotogenicznym inaczej
a także stanowi wsparcie psychiczne dla Krykusia - ci dwaj są niemal nierozłączni
Zaś Pesto... Pesto skupia się na byci Śliczną-Panienką-Nic-Mnie-Nie-Obchodzi
Ciacho:
Czego?
Spadaj
Taka albowiem śliczna jestem i już
Ewętułalnie Ci się tu zaprezentuję, doceń
Ciociom i wujkom należy się również mała anegdotka. Pewnego pięknego dnia Władzio czuł się nienajlepiej, wymiotował, dostał więc ciepłe mleczko z proszkowanego conva, którego to torebkę, zamkniętą na cztery spusty, nieopatrznie zistawiłyśmy nie w sejfie pod dziesięcioma kłódkami, a po prostu na półce.
Po powrocie z pracy zastałyśmy dom w takim oto stanie:
Potem na placu boju ostały się już wyłacznie dzieci, bo nie było już co wyjadać...
Winnego znaleźć było dość łatwo - dowodów nie powstydziłby się Pan Ziobro, żadnych poszlak, same twarde fakty
I tak sobie spokojnie żyjemy, bez wstrząsów
