Myślę, że jak pobiegł to przeżył

.
Szukaj go, szukaj, jest pewnie przestraszony, mocno poobijany, ale niekoniecznie musi mieć coś połamane. Wiem, że spadając z drugiego piętra można się połamać, ale znam kota u koleżanki, który wypadł z dziewiątego piętra

i NIC sobie nia połamał, tylko się mocno poobijał.
A jak się szuka kota to możesz przeczytać w innych wątkach: ogłoszenia ze zdjęciem na każdym słupie, szukanie o północy i o świcie - bo wtedy nie ma ludzi, a koty wychodzą z kryjówek. O tak dziwnych godzinach spotkacie pewnie lokalne karmicielki, to pytaj się ich, weź telefon. One pierwsze zauważą oswojonego, nowego kota wśród swojej gromadki. Chodźcie po 10 razy w te same miejsca.
Znajdzie się, ja swojego znalazłam po tygodniu.