[/img]
Zjadły to co im zostawiłam na śniadanie. Niebieski dalej jest na parapecie, a szylkretka schowała się do szafy. Zostawiłam im uchylone drzwi do szafy, bo moje kotki też na początku tam lubiły sobie spać. No i jest siusiu! Nie wiem czyje i nie bardzo tam, gdzie trzeba - na kocyku w rogu pokoju, w takim zakamarku. Chyba kuwetę ustawiłam w zbyt dobrze widocznym, niczym nie osłoniętym miejscu (czyli "niebezpiecznym"), przy oknie balkonowym.
Może to ich wyjątkowo spokojne zachowanie, to rzeczywiście taka forma obronna - na wolności na widok człowieka, albo jak je coś spłoszyło mogły uciekać gdzie chcą i jak daleko chcą, a tu jedyną obroną jest "stać się niewidocznym". W końcu to ich pierwsza w życiu zamknięta przestrzeń. Przy stodole zachowują się jak "żywe srebro", ciągle w ruchu - to podchodzą do jedzenia, to uciekają . Po złapaniu ich transporter na początku cały chodził na boki, ale po drodze do domu i jeszcze w pokoju siedziały jak myszki, szylkretka nawet nie chciała wyjść.